O przyszłości Irvinga w Bostonie

We wtorek, po raz pierwszy od dłuższego czasu, dziennikarze mieli okazję porozmawiać z Kyrie Irvingiem. I dobrze się stało, bo w ostatnich tygodniach kibice mogli poczuć się dość niepewnie, jeśli chodzi o przyszłość zawodnika w Bostonie. Chris Mannix donosił, że Celtics trochę się „obawiają” o to, czy uda się zatrzymać Irvinga latem 2019 roku, a Mike Gorman stwierdził, że transferowanie Uncle Drew wcale nie jest wykluczone. Tyle tylko, że w obu przypadkach były to ich opinie, a nie konkretne doniesienia. Oliwy do ognia dodał jednak sam Kyrie, który w sporym wywiadzie dla New York Timesa po prostu się nie określił w pytaniu o to, czy swoją przyszłość widzi w Bostonie. To samo zrobił zresztą we wtorek.

Ale to nie musi znaczyć nic złego. Warto bowiem poznać kontekst wszystkich tych wypowiedzi, zaczynając od Mannixa oraz Gormana. Ten pierwszy stwierdził po prostu, że jego zdaniem – słowo klucz: jego zdaniem – Bostończycy boją się tego, że Kyrie może w 2019 roku odejść jako wolny agent. Tyle tylko, że Mannix swoje zdanie uformował na podstawie tego, co zasłyszał od kogoś w szatni Cavaliers, gdy Irving był jeszcze w Cleveland – wtedy Kyrie miał mówić, że mógłby kiedyś zagrać dla New York Knicks. Nowy Jork to zresztą ukochane miasto Drew.

Było to jednak jakiś czas temu i sporo się przez ten okres zmieniło, włącznie z transferem Irvinga do Bostonu. Z kolei jeśli chodzi o wypowiedź Gormana to powstała ona w kontekście… ewentualnego transferu po Anthony’ego Davisa, kiedy komentator Celtics stwierdził, że w zasadzie tylko Jayson Tatum jest „nietykalny”, natomiast jeśli chcesz kogoś takiego jak Davis to musisz oddać w zamian sporo i dlatego wymiana Irvinga nie jest zdaniem Gormana takim szaleństwem. No ale to znów są tylko domysły i spekulacje, a nie żadne poważne raporty.

W związku z tym wszystkim, bardzo dobrze, że Kyrie spotkał się z dziennikarzami, choć według wielu ta kwestia przyszłości wciąż nie została rozwiązana, a dla niektórych najważniejszą rzeczą płynącą z tego spotkania była informacja, że Irving nie przedłuży w tym roku umowy. W tym jednak nie ma nic dziwnego – od początku wiadomo było, że szans na to nie ma, bo 26-latek musiałby zostawić na stole sporo pieniędz i dlatego też sam wprost przyznał, że z finansowego punktu widzenia nie miałoby to dla niego większego sensu. Wyjaśniamy:

  • Przedłużenie umowy w tym roku to około $108 milionów dolarów za cztery kolejne lata gry plus trzeba dodać do tego jeszcze przyszły sezon ($20 milionów), czyli łącznie wyjdzie $128 milionów za pięć sezonów.
  • Podpisanie nowej umowy w 2019 roku – Boston będzie mógł zaproponować najwięcej zielonych oraz najdłuższy kontrakt – to z kolei około $188 milionów dolarów za pięć kolejnych lat gry plus trzeba do tego jeszcze przyszły sezon ($20 milionów), czyli łącznie wyjdzie aż $208 milionów dolarów za sześć sezonów.

Różnica jest spora, sporo będzie też zarabiał Kyrie Irving rocznie, jeśli spełni się ten drugi scenariusz i tutaj też jest taka kwestia, czy Celtics będą chcieli płacić mu co sezon kwotę podchodząca pod $40 milionów dolarów (188/5 to $37.6 milionów za rok). Kibice sami mogą sobie odpowiedzieć, czy Irving jest tyle wart – pamiętajmy, że w marcu skończył dopiero 26 lat, choć z drugiej strony ma na koncie poważne problemy z kolanem – natomiast to wszystko nie będzie miało znaczenia, jeśli okaże się, że Kyrie nie wiąże swojej przyszłości z Bostonem.

On sam nie chce na ten temat mówić, choć dobrze wie, że ta kwestia będzie gorącym tematem przez najbliższy rok. Wychodzi jednak z takiego założenia, że najważniejsze jest tu i teraz, dlatego nie może sobie pozwolić na myślenie o przyszłości. Celem jest zdobycie mistrzostwa w 2019 roku, a co dalej – o tym pomyśli się w odpowiednim czasie. Nie ma w tym żadnej gwarancji, że zostanie w Bostonie, ale Irving nieraz dał znać, że bardzo podoba mu się to, co się w Beantown dzieje, czego dowodem są takie słowa (to tylko słowa, ale nastrajają optymistycznie):

  • Skupiam się tylko i wyłącznie na tym, aby wygrać w przyszłym roku tytuł.
  • Bardzo się cieszę, że każdy zobaczył, jak wyjątkowy jest ten zespół na wielkiej scenie.
  • Widzieliście zawodników, którzy za dosłownie kilka lat będą w tej lidze gwiazdami.
  • Zyskali doświadczenie, o którym inni młodzi mogą tylko pomarzyć, a to może nam tylko pomóc.
  • Powrót Haywarda sprawia, że kolejny sezon staje się jeszcze bardziej ekscytujący.
  • Konsekwencja, autentyczność, szczerość to coś, do czego dążymy jako zespół i jako organizacja.
  • To świetna rzecz, że mogę w ten sposób rozmawiać z zarządem i ze sztabem trenerskim. Mamy otwarty dialog na temat tego, w jakim kierunku zmierzamy.

Jasne, to wszystko tylko słowa, a NBA – w tym także działania Celtics – w ostatnich latach utwierdzają nas w przekonaniu, że niczego po prostu nie należy wykluczać. Ba, sam Irving zapytany o odnowienie współpracy z LeBronem Jamesem w… Bostonie (bo przecież i takie plotki się pojawiają), stwierdził że w tym biznesie widział już wszystko. Przez kolejny rok, w którym zalewać nas będą pytania o przyszłość Irvinga, sporo się jeszcze może zmienić, natomiast na ten moment nic nie wskazuje na to, że Kyrie chce odejść albo że Celtics chcą się go pozbyć.

Zdaje się, że jest wręcz przeciwnie.