Czy to naprawdę jest możliwe? Stephen A. Smith umieścił Boston Celtics, wśród drużyn, które porozmawiają tego lata z LeBronem Jamesem. Bostończycy dołączyli tym samym do tych zespołów, o których wcześniej już się mówiło jak Warriors, Lakers, Rockets czy Sixers. Jakoś trudno sobie jednak wyobrazić, aby LBJ rzeczywiście mógł dołączyć do Celtów – tym bardziej po latach jego rywalizacji z bostońskim klubem. Smith nie zawsze jest dobrym źródłem (zdecydowanie częściej zamiast rzetelnych informacji rozpowiada tzw. hot takes, które z rzeczywistością nie mają zbyt wiele wspólnego), ale w przeszłości udawało mu się niekiedy trafić w dziesiątkę. Czy jest więc sens rozpoczynać debatę o LeBronie Jamesie w koszulce Boston Celtics?
Wszak nawet jeśli do takowego spotkania dojdzie – a już samo to trudno sobie wyobrazić – to przecież nie jest powiedziane, że skończy się to Jamesem w Bostonie. To fakt, drużyna złożona przez Danny’ego Ainge’a z pewnością robi wrażenie i widzi to sam LeBron, dlatego jeżeli to spotkanie się odbędzie to będzie to raczej testament dla obecnego stanu rzeczy w Bostonie. A czy może być to początek kolejnej, nowej już przygody Jamesa w NBA? Na ten moment, szanse są nikłe, aby nie powiedzieć, że są po prostu zerowe. Z drugiej strony, to jest NBA.
Na marność tych szans wpływa kilka rzeczy: przede wszystkim fakt, że Celtics nie będą mieli cap space, więc pojawia się tutaj problem kwestii finansowej. Zanim ktokolwiek zaproponuje wymianę sign-and-trade, w której udział miałby wziąć Gordon Hayward – czy już sam pomysł nie brzmi zbyt szalenie? Dodatkowo, jest jeszcze fakt, że w Bostonie znajduje się już Kyrie Irving. Choć rozgrywający sam mówił kilka miesięcy temu, że „wszystko może się zdarzyć”, gdy został zapytany o wspólną grę z LBJ to jednak nie jest do końca pewne, jak wyglądają ich relacje.
No i do tego wszystkiego dochodzi jeszcze to, że przecież mówimy tutaj o LeBronie w koszulce Celtics! Jak absurdalny jest to pomysł po tej ponad dekadzie rywalizacji Celtów z Jamesem? Dziś bardzo ciężko jest sobie pomyśleć, że wszyscy ci, którzy przez lata kibicowali przeciwko Jamesowi, mieliby teraz znaleźć się w jego obozie. Oczywiście, gdyby LeBron rzeczywiście się w Bostonie znalazł to zapewne łatwo byłoby o tym wszystkim zapomnieć, natomiast to działa także w drugą stronę, czyli także na samego Jamesa i jego „historię” z C’s.
Przy tym wszystkim, powiedzmy sobie szczerze: Celtics chcieliby, aby James przeniósł się na Zachód, ale jeśli mieliby się go „pozbyć” poprzez podpisanie z nim kontraktu to… czemu nie? To wciąż genialny zawodnik, który na dodatek w Bostonie otrzymałby potężne wsparcie i mógłby spokojnie walczyć o mistrzostwo z Warriors, zapewne w bardziej skuteczny sposób niż ma to miejsce teraz. Ale wymienione wyżej powody, jak również tło relacji Celtics-LeBron sprawiają, że taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. A może? Widzicie LeBrona w Bostonie?