Towns bliżej transferu niż Davis?

Sezon ogórkowy dla kibiców 26 klubów już się rozpoczął. W związku z tym, pojawiają się różnego rodzaju informacje transferowe oraz plotki, wśród których nie może (oczywiście, że nie może) zabraknąć wzmianek o Boston Celtics. Co prawda ostatni trade deadline był w Bostonie całkiem spokojny i działo się niewiele, ale Celtowie są w takiej pozycji, że w zasadzie z dnia na dzień może zadziać się bardzo dużo. Ostatnio gorącym tematem jest osoba Karla-Anthony’ego Townsa, który zdaniem źródeł Zacha Lowe może mieć problemy w stosunkach z zespołem Minnesota Timberwolves. W związku z tym, coraz głośniej mówi się, że to właśnie Towns może trafić na rynek transferowy prędzej niż inny podkoszowy, a mianowicie Anthony Davis.

Plotki dotyczące osoby Townsa to efekt podcastu Zacha Lowe, w którym gościem był inny dziennikarz ESPN – Brian Windhorst. To właśnie on najpierw stwierdził, że jego zdaniem Anthony Davis nigdzie się w najbliższym czasie nie rusza, ale już Towns to całkiem inna historia. Lowe dolał tylko oliwy do ognia, stwierdzając że Towns i Wolves nie są obecnie w zbyt dobrych stosunkach, a jego przeczucie mówi mu, że tego lata stanie się „coś szalonego”. Myślisz „szalone lato” i od razu widzisz lato 2017 w Bostonie, które przyniosło wiele szalonych rzeczy.

Głównie dlatego nie można wykluczać, że Celtics będą bardzo uważnie obserwować sytuację Townsa w Minneapolis. W zasadzie pewne jest, że Zieloni marzą o pozyskaniu Anthony’ego Davisa, ale wciąż trudno wyobrazić sobie sytuację, w której New Orleans Pelicans decydują się na transfer swojej największej gwiazdy. Towns nie jest graczem o tym samym poziomie (wszak Davis to realny kandydat do MVP), ale to wciąż jest 22-letni ledwie all-star i maszynka do double-dobule, ale też po prostu jeden z najbardziej uzdolnionych młodych graczy w lidze.

Windhorst sugeruje więc Celtom, aby wykonali „cichy telefon” do Wolves i rozeznali się w sytuacji. Towns byłby bowiem bardzo ciekawą opcją dla Bostończyków i fajnym dodatkiem do takiego zawodnika jak Al Horford. Warto w tym miejscu nadmienić, że Horford mógłby z miejsca pełnić rolę swoistego mentora dla dużo młodszego gracza – obaj znają się zresztą bardzo dobrze, bo obaj reprezentują barwy Dominikany. Ale każdy ewentualny transfer po kogoś takiego jak Towns wymagałby od Celtów stworzenia bardzo atrakcyjnej paczki zawodników.

Zapewne musiałby się w niej znaleźć jeden z dwójki Jaylen Brown – Jayson Tatum, a zdaniem Adriana Wojnarowskiego obaj mają w Beantown status „niemal nietykalnych”, głównie ze względu na swój wiek, ogromny talent, ale też kwestie finansowe (niski kontrakt oraz łatwa droga do przedłużenia umowy). Celtowie mają też jednak do dyspozycji jeszcze kilka wartościowych picków w drafcie, a coraz więcej kibiców zastanawia się nad tym, czy Celtics – przy takiej grze zespołu w tegorocznych playoffs – nie rozważą transferu dwójki swoich gwiazd.

Trudno jednak przewidywać, aby Kyrie Irving czy Gordon Hayward rzeczywiście się w takiej propozycji mogli znaleźć. Co ciekawe, Wolves byli jednym z zespołów, które złożyły Irvingowi ofertę, kiedy ten ogłosił chęć zmianę otoczenia. Ale na ten moment, trudno sobie wyobrazić tego typu transfer. Jak zresztą dodał Lowe, w Bostonie chcą zobaczyć, na co stać ten zespół ze zdrowymi gwiazdami – jego zdaniem, do żadnej wymiany nie dojdzie, chyba że Danny Ainge natrafi na szaloną ofertę nie do odrzucenia. Warto być więc przygotowanym, tak w razie co.