Pierce: Tatum będzie supergwiazdą

Świetna faza play-off w wykonaniu Jaysona Tatuma nie uszła uwadze jednej z największych legend bostońskiego klubu – Paul Pierce ma zresztą same bardzo miłe rzeczy do powiedzenia o 20-letnim skrzydłowym. Jego zdaniem, Tatum rośnie bowiem na „supergwiazdę”, jak określił to były kapitan Celtów. Jakby na potwierdzenie tego, NBA ogłosiła, że 20-latek jest wśród finalistów do nagrody Rookie of the Year. Tatum znalazł się tam obok Bena Simmonsa (Sixers) oraz Donovana Mitchella (Jazz) i choć na nagrodę większych szans nie ma (powód dość prosty: przyznawana jest za sezon regularny, gdzie rywale zrobili lepsze wrażenie) to jednak w playoffs pokazuje, że ma co najmniej taki sam, jeśli nie wprost większy potencjał niż ta dwójka.

Przed draftem lub też zaraz po często mówiło się, że Jayson Tatum to taki drugi Paul Pierce. Obaj zawodnicy lubują się w grze na półdystansie, grają z dużym spokojem i prezentują podobny styl. Mówi o tym sam The Truth, który widzi w młodszym graczu wiele podobieństw do samego siebie. Ale jak przyznaje legenda Celtics, młodziak już teraz jest lepszy w wielu aspektach niż młody Pierce, co z kolei prowadzi do tego, że Paul nie boi się powiedzieć, iż Tatum to „rosnąca supergwiazda”. Trudno zresztą się z Pierce’em w tej kwestii nie zgodzić.

„Kiedy ja przychodziłem do ligi, miałem 21 lat. On miał 19 przez większą część sezonu. Wiem, że to wcale nie brzmi jak dużo, ale półtora roku, dwa lata to naprawdę sporo, jeśli chodzi o rozwój. Ja spędziłem trzy lata na Kansas. On miał jeden rok na Duke, a już robi takie rzeczy. Rośnie nam supergwiazda. Porównujcie mnie do kogoś takiego ile tylko chcecie.”

Pierce widzi też jednak jedną istotną różnicę: Tatum jest zdecydowanie bardziej atletyczny i eksplozywny niż on sam kiedykolwiek był. Tak czy siak, nie mamy nic przeciwko, aby kariera 20-letniego skrzydłowego potoczyła się w podobny sposób do kariery Pierce’a. Wszak The Truth prawie całą swoją karierę spędził w Bostonie, zdobył mistrzostwo NBA, dziesięć razy grał w All-Star Game, a jego #34 została w tym roku wyniesiona pod dach Ogródka. Przed Tatumem spore więc wyzwanie, ale zdaje się, że on chce po prostu napisać swoją historię.

Wybrany z trzecim numerem ubiegłorocznego draftu zawodnik ma za sobą solidny debiutancki sezon, w trakcie którego notował średnio 13.9 punktów, 5.0 zbiórek oraz 1.6 asyst na mecz, trafiając przy tym 47.5 procent swoich rzutów i aż 43.4 procent trójek. Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że Tatum w playoffs spisuje się nawet lepiej: średnie na poziomie 18 oczek, pięciu zbiórek i trzech asyst w każdym spotkaniu robią wrażenie, tak samo zresztą jak i fakt, że 20-latek już jest jednym z liderów drużyny, która jest o dwa zwycięstwa od finałów.