Larkin wypada z gry

Kontuzji w Bostonie ciąg dalszy. Tym razem na „nieokreśloną bliżej przyszłość” wypada rozgrywający Shane Larkin, który nabawił się urazu ramienia po kolizji z Joelem Embiidem w meczu numer cztery przeciwko Philadelphia 76ers. Był to efekt zasłony Kameruńczyka, o którą obił się rozgrywający Celtics, po czym momentalnie złapał się za ramię i zbiegł do szatni. Dziś wiemy już, że jest to nieco poważniejsza kontuzja. Jak jednak zdradził Brad Stevens, badania nie wykazały konieczności operacji, dlatego też jest nadzieja, że Larkin wróci jeszcze do gry w tym sezonie, tym bardziej jeśli Celtom uda się w środę pokonać Sixers po raz czwarty i awansować do finałów konferencji. Tam od paru dni czekają już Cleveland Cavaliers.

Wymuszona absencja Larkina nie powinna być ciosem dla Celtics, ale jest to jednak kolejna kontuzja i tak mocno osłabionego już składu. Sam zawodnik nie był kluczowym graczem bostońskiego zespołu, lecz wnosił do gry sporo dobrego, przede wszystkim w defensywie, gdzie ze swoją szybkością potrafił bardzo skutecznie uprzykrzyć życie strzelcom Sixers. W jednej z takich właśnie akcji, goniąc za JJ Redickiem, Larkin zderzył się z Joelem Embiidem, który postawił bardzo mocną (choć legalną) zasłonę, co poskutkowało kontuzją 25-letniego rozgrywającego.

Na ten moment nie wiadomo, na ile dokładnie Larkin wypadnie z gry, ale Stevens zdradził dziennikarzom, że Shane jest „bardzo, bardzo obolały”. Na szczęście, operacja nie będzie najprawdopodobniej konieczna, lecz Celtowie po raz kolejny muszą radzić sobie bez jednego ze swoich graczy. Na limicie minut wciąż jest zresztą Jaylen Brown, choć coach bostońskiej drużyny powiedział, że skrzydłowy z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. Celtics w środę w Bostonie spróbują awansować do kolejnej rundy – mecz numer pięć o 2:00 czasu polskiego.