Brad Stevens próbował ostrzegać po meczu numer dwa, że jeśli jego zespół nie zagra w Milwaukeee z pazurem, nie postawi twardych warunków to przegra 30 punktami. Ostatecznie ta porażka aż takich rozmiarów nie przybrała, ale Bucks momentami prowadzili 30 oczkami, od samego początku do końca będąc drużyną lepszą. Większy pazur, większa intensywność i po prostu zdecydowanie lepsza gra. Celtics zagrali po prostu fatalnie w pierwszej połowie, mając przeogromne problemy w ofensywie, co gospodarze bardzo łatwo wykorzystali, zbudowali wysoką przewagę i już się za siebie nie oglądali. Odżył w końcu Jabari Parker, a nieoczekiwanym bohaterem Kozłów okazał się być wcześniej niegrający Thon Maker.
Celtics nie wyszli na ten mecz dobrze – albo może inaczej, Bucks wyszli na to spotkanie znakomicie. Wiedzieli, że ewentualna porażka praktycznie przekreśla ich szanse na awans. Bucks trafiali więc zza łuku (w tym także Giannis!), switchowali w zasadzie wszystko i ogromną różnicę zrobił Thon Maker, który dostał sporo minut, gdyż z powodu urazu pleców nie zagrał John Henson. Maker zagrał w Bostonie ledwie jedną minutę, natomiast w G3 zrobił 14 punktów (3/4 zza łuku) i tylko w pierwszej połowie zablokował aż pięć rzutów zawodników Celtics.
Terry Rozier po 78 minutach tej serii nie miał ani jednej straty, by po sześciu minutach meczu w Milwaukee mieć ich trzy. Celtics byli fatalni w pierwszej połowie, jakby nie wiedząc, jak poradzić sobie z defensywą Bucks. Było dziesięć minut bez celnego rzutu z gry, były kolejne bloki Makera, były kolejne akcje, które tylko napędzały Bucks. A ci, niesieni dopingiem fanów, prowadzili po 24 minutach 58-35. Celtics trafili 31 procent rzutów i mieli aż 14 strat. Wiadomo było, że gorzej być nie może, ale przeliczyli się ci, którzy liczyli na kolejny wielki zryw Celtów.
Bostończycy zdobyli bowiem 32 punkty w trzeciej kwarcie (tylko trzy mniej niż przez całą pierwszą połowę!), popełniając przez te 12 minut jedną ledwie stratę, ale i tak przegrywali aż 18 punktami. Martwi fakt, że Maker czy Giannis – na co dzień słabo rzucający zza łuku – trafili w tym meczu sześć z ośmiu prób. Martwi fakt, że świetny jest w tej serii Middleton. I martwi fakt, że Celtics nie potrafili sobie z tą aktywną defensywą Bucks poradzić, choć wszystko przed meczem wskazywało na to, że bez Hensona powinno być łatwiej. G3 w niedzielę.
Najwięcej punktów spośród bostońskich zawodników miał Al Horford, który zapisał na konto 16 punktów. Oczko mniej, a do tego 12 zbiórek zrobił Greg Monroe, ale ani jeden, ani drugi nie zrobili zbyt wiele dobrego w paint, bo Bucks po prostu świetnie grali z pomocy. 14 punktów zdobył Jayson Tatum, a 11 oczek miał tym razem Jaylen Brown. Terry Rozier nie poradził sobie z agresywną obroną Dellavedovy i trafił tylko dwa z dziewięciu rzutów, choć miał też dziewięć asyst. Baynes trafił dwie trójki! Problemy miał znów Marcus Morris (7 punktów, 2/8 FG).
Boxscore ze spotkania tutaj, a więcej materiałów wideo do obejrzenia tutaj.