Kim więc jest Terry Rozier?

Zaczęło się od tego, że Terry Rozier przez przypadek powiedział Drew zamiast Eric. Bledsoe chyba się obraził, choć Rozier dał mu jeszcze więcej powodów w trakcie G1 oraz G2, co tylko spotęgowało złość rozgrywającego Milwaukee. No i zaraz po meczu numer dwa doczekaliśmy się słynnej już teraz wypowiedzi Bledsoe, który na pytanie dziennikarza o Roziera mówi, że on nie ma bladego pojęcia, kto to jest. Nie jest to oczywiście prawda, no chyba że Bledsoe rzeczywiście tego nie wie, bo wtedy wiele by się wyjaśniło. Załóżmy więc, że 28-latek rzeczywiście nie zna żadnego Terry’ego Roziera (przez co znacznie ciężej jest mu np. gonić za nieznajomym po zasłonach), a żeby seria Celtics-Bucks była ciekawsza to poniżej mała ściąga.

Kim jest Terry Rozier? To ktoś, kto:

  • zdobył 23 punkty w meczu numer jeden, trafiając prawie game-winnera po crossie na Bledsoe,
  • zrobił 23/8 w meczu numer dwa, po którym Celtics objęli prowadzenie 2-0 w serii,
  • w dwóch meczach zdobył łącznie 46 punktów, (znacznie) więcej od Bledsoe, który ma 21 oczek,
  • w 78 minut gry nie popełnił w tej serii jeszcze ani jednej straty,
  • był broniony przez Bledsoe w 88 akcjach w dwóch meczach łącznie,
  • ma po dwóch meczach skuteczności rzędu 40/50/90 (dla porównania: Bledsoe ma 36/33/50),
  • rozegrał w karierze więcej meczów w playoffs (24) niż Bledsoe (19), choć jest w lidze pięć lat krócej,
  • jest na chwilę obecną lepszym graczem niż Bledsoe, co robi różnicę w tej serii.

Wiadomo, to tylko dwa mecze, ale Bledsoe powinien dobrze już wiedzieć, kim jest Terry Rozier. Fakt faktem, że przed rozpoczęciem fazy play-off mało kto zaznaczył sobie Roziera jako kogoś wartego obserwacji, bo też mało kto spodziewał się, że 24-letni rozgrywający zaprezentuje się tak dobrze. No, może mało kto poza granicami Bostonu, bo fani Celtics dobrze już widzieli w tym sezonie, na jakiego gracza wyrósł Rozier grający od pierwszej minuty. Średnie na poziomie 15/6/5 i znakomite wejście w buty kontuzjowanych Irvinga oraz Smarta.

Ten wystrzał Roziera, który przecież przedtem był jednak mocno nieregularny, spowodował że Celtics będą mieli kilka trudnych decyzji do podjęcia latem, kiedy na rynek wolnych agentów wejdzie Marcus Smart, a w perspektywie będzie to samo z Rozierem latem 2019 roku. Nie ma jednak co się zapędzać tak daleko – na ten moment, wszyscy czekamy na powrót Smarta do gry, ale postawa Roziera spowodowała, że Bostończycy o pozycję numer jeden w zespole mogą być spokojni. Spokojnie nie może za to wciąż spać Eric Bledsoe.

Były rozgrywający Clippers i Suns (stąd też małe doświadczenie w playoff) musi wiedzieć, kim jest Terry Rozier, jeśli chce, aby jego drużyna miała w tej serii jeszcze jakieś szanse. Bledsoe po to też zresztą został do Milwaukee w trakcie sezonu sprowadzony – miał robić różnicę, miał odciążyć Giannisa, a tymczasem ogrywa go… młodsza wersja jego samego, bo w okolicach draftu 2015 kilka razy przyrównano Roziera właśnie do Bledsoe. W ich grze widać zresztą trochę podobieństw, natomiast nie ma wątpliwości, kto na razie wygrywa pojedynek w tej serii.

Celtics jadą do Wisconsin z dwoma meczami na plusie i obronionym własnym parkietem, a jeśli tylko uda im się wyrwać choć jeden mecz w Milwaukee to będą mieli szansę zakończyć wszystko już w meczu numer pięć u siebie. Są w dobrej pozycji wyjściowej, tym bardziej, jeśli przyjąć, że także historia jest po ich stronie. Rozier tymczasem nie chce wdawać się w potyczki słowne z Bledsoe i bardziej przejmuje się tym, jak może pomóc drużynie przejść do drugiej rundy. Bledsoe może nie wiedzieć, kim jest Rozier, ale Terry upewnia się, że cała reszta NBA wie.