Hayward: Wciąż jest nadzieja

W ostatnich dniach mieliśmy sporo wypowiedzi od wielu różnych osób na temat Gordona Haywarda i tego, czy skrzydłowy wróci jeszcze do gry w tym sezonie. Najpierw komentator Mike Gorman powiedział, że on cały czas wierzy w ten powrót. Potem z kolei Danny Ainge stwierdził, że sam zainteresowany chyba nie do końca w to wierzy. Potwierdził zdaje się to także tata Haywarda. A co na to Gordon? Podczas piątkowego spotkania na otwarciu jednej z sal gimnastycznych, zawodnik porozmawiał przez chwilę z dziennikarzami i stwierdził, że nadzieja na powrót wciąż jest, i że nie zamierza on kategorycznie zamykać drzwi, natomiast powtórzył też, że nie zaprząta to jego głowy i jeśli się nie uda to po prostu się nie uda.

Ostatnie dni, tygodnie to nasilenie się spekulacji związanych z powrotem Gordona Haywarda na parkiet. Nic zresztą dziwnego, bo zbliżamy się do 23 marca, czyli do daty, na którą według wielu fanów Celtics planowany jest ten wielki powrót. Te teorie można jednak powoli odłożyć między bajki, bo jeśli Gordon Hayward rzeczywiście wróci do gry w tym sezonie to nie nastąpi to w najbliższym czasie. I tak, warto zebrać, co w tym temacie mówili ostatnio związani z bostońskim klubem, począwszy od Brada Stevensa, który jako pierwszy wykluczył comeback.

Zaraz po nim wypowiedział się jednak Mike Gorman, który stwierdził, że od wszystkich słyszy, że Hayward pracuje przez 8-9 godzin dziennie, robiąc wszystko, co trzeba i traktując treningi w zasadzie jak religię. W związku z tym, Mike powiedział, iż wierzy, że przed zakończeniem fazy play-off zobaczymy Haywarda na parkiecie. Na te rewelacje szybko odpowiedzieli jednak Danny Ainge oraz tata Gordona – pierwszy powiedział, że jego zdaniem sam Hayward w ten powrót nie wierzy, a ten drugi stwierdził, że szanse na to są bardzo małe.

W piątek dziennikarze otrzymali jednak szansę, aby spytać o comeback samego zainteresowanego. Wielkiego zaskoczenia jednak nie było, bo Hayward potwierdził, że wykonuje raczej „małe kroczki”, choć progres jest widoczny. Nie wykluczył on więc powrotu, choć tak jak już kiedyś mówił – nie jest to coś, o czym nieustannie myśli. Jak się uda – super, jak się nie uda – trudno. Hayward powoli zbliża się do etapu, gdzie będzie mógł biegać, gdzie będzie mógł próbować normalnie skakać. Jak zawsze najtrudniejsza jest jednak mentalna część rehabilitacji.

To głównie dlatego 27-latek raz jeszcze podkreślił, jak ważny jest ten dzienny progres – treningi są monotonne, nudne, a progres to często ledwie mały procent do przodu. Najważniejsze jednak, aby cały czas iść do przodu, a pomaga włączenie do treningów cząstki rywalizacji, dzięki której wykonywanie ćwiczeń z pewnością nie jest już takie nudne. Jak więc przyznał Hayward, nieustannie podchodzi on do tego wszystkiego na zasadzie: dzień po dniu stawać się lepszym, dzień po dniu być bliżej powrotu. A my nieustannie trzymamy kciuki!