Bardzo smutne wiadomości dobiegły nas jeszcze we wtorek wieczorem, zaraz przed rozpoczęciem spotkania z New Orleans Pelicans. Steve Bulpett z Boston Herald poinformował, że zmarł Jo Jo White, jedna z legend Boston Celtics i zawodnik, dla którego bostoński klub zastrzegł numer #10. White miał 71 lat. Celtics w specjalnym oświadczeniu złożyli wyrazy współczucia i kondolencje dla całej rodziny White’ów. Czytamy tam także, że organizacja jest “niezwykle zasmucona” odejściem Jo Jo, który był niezwykle utalentowany na parkiecie i równie niezwykle uprzejmy i czarujący poza nim. White od kilku lat zmagał się z rakiem mózgu, a w 2015 roku zdążył jeszcze zostać włączony do koszykarskiego Hall of Fame.
White zdobył z Celtics dwa tytuły mistrzowskie w latach 70. ubiegłego wieku, a w 1976 roku został nawet wybrany MVP Finałów. Na koncie ma również złoty medal olimpijski z 1968 roku. Ogółem, w barwach Celtics rozegrał dziesięć sezonów (został przez nich wybrany w naborze w 1969 roku) i siedem razy zagrał w All-Star Game. W wielu kategoriach jest w najlepszej dziesiątce wszech czasów bostońskiej drużyny. Niestety, w 2010 roku zdiagnozowano u niego guza mózgu, a po operacji White musiał w zasadzie od początku uczyć się życia na nowo.
Jak zresztą sam mówił na ceremonii wstąpienia do Hall of Fame w 2015 roku, miało go tu nie być, ale Bóg miał inne plany. Jo Jo był wtedy niezwykle szczęśliwy – nominacja była mocno opóźniona, ale przynajmniej była, dzięki czemu White miał swoje ukoronowanie kariery. Celtics w oświadczeniu nie tylko wymienili natomiast najważniejsze zasługi sportowe White’a, ale też podkreślili że prócz ogromnego wkładu w sukcesy klubowe, Jo Jo wywarł także głęboki i wciąż trwający wpływ na bostońską społeczność. Jego #10 została zastrzeżona już w 1982 roku. RIP.