Gracze C’s bronią Thomasa

Zaraz po odejściu Isaiaha Thomasa do Cleveland pojawiło się mnóstwo dziwnych rzeczy: „kibice” palący jego koszulki, „fani” wyzywający go od zdrajców na instagramie czy raport od Chrisa Broussarda, że kilku GM-ów miało powiedzieć, że bostońscy gracze i koledzy z bostońskiej szatni wcale nie lubili Thomasa. Na całe szczęście, raport ten spotkał się z ogromnym odzewem, także ze strony obecnych i byłych zawodników Celtics. Ci w zasadzie jednym głosem stanęli murem za Thomasem, wprost pisząc, że to same kłamstwa – rzeczywiście trudno jest bowiem wierzyć, aby I.T. miał być w bostońskiej szatni nielubiany, tym bardziej, że odkąd tylko trafił do Bostonu to nie było żadnych informacji o wewnętrznym konflikcie.

Skąd więc te rewelacje? To przede wszystkim chyba próba złapania uwagi, ale też zdyskredytowania Thomasa, który z bardzo podobnymi oskarżeniami spotkał się w momencie, gdy odchodził z Sacramento czy Phoenix. Tyle tylko, że tak jak i teraz, tak i wtedy były to bujdy wyssane z palca, a ktoś po prostu nie może pogodzić się z faktem, że Isaiah mimo wszystkich przeciwności może być tak dobry, dlatego też stara się rzucać mu kolejne kłody pod nogi. Ale tym razem te kłody spod nóg bardzo szybko zabrali mu zjednoczeni koledzy z szatni Celtics.

Głos zabrali m.in. Jared Sullinger, Kelly Olynyk, Jonas Jerebko, Al Horford czy Marcus Smart, ale także Walter McCarty. Sully wprost zarzucił portalowi NESN (który te informacje rozpowszechnił), że ten raport od Broussarda to same kłamstwa. Być może najmocniejszy głos poparcia udzielił jednak Thomasowi gracz, którego w Bostonie nie ma już od ponad roku, czyli Evan Turner, który stwierdził, że o Thomasie nigdy nie powinno być powiedziane żadne złe słowo. To dobitnie pokazuje, jak lubianym w bostońskiej szatni graczem był Isaiah.

Zresztą niejednokrotnie mogliśmy sami się o tym przekonać, widząc jak świetną relację Thomas wytworzył sobie na przestrzeni tych ponad dwóch latach z dużą grupą graczy Celtics. Widzieliśmy te znakomite relacje podczas meczów, w trakcie treningów czy także poza parkietem, natomiast być może najlepiej było to widoczne w najtrudniejszym dla Isaiaha momencie w całym jego życiu, a więc po śmierci jego siostry w kwietniu tego roku. Wtedy to drużyna po początkowym szoku stała się dla niego bardzo dużym oparciem i pomogła mu stanąć na nogi.

Tym bardziej dziwią więc rewelacje, jakoby ktoś z bostońskiej szatni miał mieć problem z Thomasem. Smart nazwał go starszym bratem, a Terry Rozier określił go mianem mentora. Jerebko napisał, że to jeden z najlepszych kolegów z drużyny, jakich miał. Tych ciepłych wypowiedzi przez lata wspólnej gry znalazłoby się znacznie więcej, natomiast najlepszym potwierdzeniem tego, że Isaiah był w Bostonie kochany także przez innych zawodników jest ten ogromny odzew na fałszywe raporty od Broussarda. Na całe szczęście, nikt chyba nie dał się na to nabrać.