Baynes trafi do Bostonu

Boston Celtics będą mieli centra! Nie jest to co prawda center z najwyższej półki, ale Aron Baynes powinien być przynajmniej solidnym wzmocnieniem pod kosz i kimś, kto da dobre minuty, kiedy Ante Zizic będzie odkrywać NBA. Celtowie porozumieli się z Australijczykiem co do jednorocznej umowy o wartości $4.3 milionów dolarów, co oznacza, że do podpisania z nim kontraktu wykorzystają tzw. room exception. Do Bostonu trafi więc kolejny były zawodnik Detroit Pistons po tym jak kilka dni temu Celtics wymienili Avery’ego Bradleya w zamian za Marcusa Morrisa. Na dodatek, Baynes to w końcu całkiem niezły zbierający, dlatego też całkiem możliwe, że 30-latek rozpocznie sezon w pierwszej piątce bostońskiego zespołu.

Nie, Aron Baynes to nie jest ktoś, kto zachęci kibica do przyjścia na mecz, ale to po prostu solidny zawodnik, który w ostatnich dwóch sezonach grał dla Pistons, a wcześniej przez trzy lata był graczem San Antonio Spurs. W poprzednim sezonie notował średnio 4.9 punktów oraz 4.4 zbiórki, spędzając na parkiecie nieco ponad 15 minut w każdym spotkaniu. Statystyki oczywiście nie powalają, ale Baynes był jednym z najlepszych podkoszowych obrońców w Detroit, a drużyna traciła bez niego prawie 10 punktów na 100 posiadań więcej.

Można więc powiedzieć, że Australijczyk robił różnicę (z nim na parkiecie DRTG to 98.5, bez niego 108.1) i to przede wszystkim tej solidnej postawy w defensywie będą od niego wymagać w Bostonie. Dodatkowo, Baynes to także dobry zbierający – w ostatnim sezonie łapał piłkę w 15.8 procentach szans, co akurat dla niego było najgorszym wynikiem od debiutanckiego sezonu, ale w Bostonie i tak byłby… najlepszy, bo wyprzedziłby liderującego w tym aspekcie Kelly’ego Olynyka i jego 13 procent. Adrian powinien mieć więcej cyferek jakoś na dniach.

Warto jednak już teraz dodać, że Baynes zapowiada się po prostu na lepszą, bardziej regularną i częściej wykorzystywaną wersję Tylera Zellera. No i wersję zdecydowanie bardziej twardą. Obaj panowie mają natomiast całkiem dobry rzut z mid-range, a sam Baynes choć często na półdystans nie wychodzi to potrafi stamtąd trafić, tym bardziej, że świetnie jak na podkoszowego wykonuje rzuty wolne (ponad 80 FT% w karierze). Ponad połowa jego rzutów pochodzi jednak spod samej obręczy, skąd w ostatnim sezonie trafił ponad 56 procent prób.

Celtowie wykorzystali tym samym swój wyjątek na podkoszowego, wzmacniając tym samym swój frontcourt. Baynes w zachwyt z pewnością nikogo nie wprawi, natomiast z pozostałych na rynku opcji tak czy siak był jednym z bardziej rozsądnych rozwiązań. Warto dodać, że 30-latek wyoptował się z ostatniego roku swojej umowy w Detroit, dzięki której zarobiłby w przyszłym sezonie ponad $6 milionów dolarów. Zamiast tego, zarobi mniej, ale w zdecydowanie lepszym klubie, z którym będzie miał okazję pograć w maju, a być może nawet w czerwcu.