Spore zainteresowanie wyborem C’s

Danny Ainge po raz pierwszy w karierze ma ten luksus, że nie musi ani przewidywać, kogo w drafcie wybiorą zespoły przed Celtics, ani też nie musi zastanawiać, w jaki sposób można by się w drafcie przesunąć nieco wyżej. To bowiem Boston będzie wybierał w tegorocznym naborze w pierwszej kolejności. To nie oznacza jednak, że Celtics siedzą sobie spokojnie z założonymi rękoma i czekają na 22 czerwca, by dokonać swojego wyboru. Markelle Fultz co prawda sam mówi, że bardzo chciałby zagrać w bostońskiej drużynie, ale Celtowie przemyślą wszystkie opcje i rozważą wszystkie możliwości, jak to w zwyczaju ma Ainge. Jak się okazuje, sporo zespołów pytało już o ten pierwszy pick, a to ponoć dopiero początek.

Takie informacje zdradził przynajmniej sam Ainge, który przyznaje, że draft otacza przede wszystkim spora niepewność. Jak mówi bowiem generalny menedżer Celtów, na ten moment pewne jest tylko to, że Boston ma pierwszy pick w drafcie – nie wiadomo natomiast, jakim graczem będzie zawodnik ewentualnie wybrany, ani też jaką wartość może nieść za sobą ten pick, jeśli Celtics zdecydowaliby się jednak na jego transfer. Kolejne tygodnie zdeterminują w jakimś stopniu przynajmniej tę drugą kwestię, jednak to i tak nie ułatwi ostatecznych decyzji.

Wiemy natomiast, że Celtics rozważają wszystkie opcje, włącznie z transferowaniem picku po to, aby zejść w drafcie nieco niżej. Takie przypadki też się zdarzają (Ainge zrobił tak na przykład w 2006 roku, kiedy transferował po Rajona Rondo), choć jest to dość mało prawdopodobne. GM Celtów zdradził jednak, że w tym momencie bostońska organizacja stara się przede wszystkim ocenić to, jak silny jest tegoroczny draft i wysłuchuje ofert innych drużyn. Te już się pojawiają, a Ainge spodziewa się, że im bliżej draftu, tym propozycji będzie więcej.

Do draftu pozostały trzy tygodnie, dlatego też Celtics prócz rozważania możliwych opcji, już od jakiegoś czasu przeprowadzają treningi. Na razie nie wiadomo, kiedy w Bostonie pojawi się Markelle Fultz, ale wiemy już na pewno, że Lonzo Ball do Beantown nie przyleci. Obóz Balla dał bowiem wyraźny sygnał, że 19-letni rozgrywający chce grać dla Los Angeles Lakers. Jak jednak mówi Danny Ainge, nie jest to wcale obraza dla Celtics i jest to całkiem zrozumiałe, podając przykład Paula Pierce’a, który w 1998 roku zapewne też wybrałby Lakers, gdyby tylko mógł.