G1: Wielki powrót Celtów (1-0)

Boston Celtics rozpoczęli mecz od 0-16, ale zakończyli runem 123-95 i wygrali pierwsze spotkanie półfinałów konferencji, obejmując prowadzenie 1-0 w serii do czterech zwycięstw. 33 punkty oraz dziewięć asyst zapisał na konto ten niewiarygodny Isaiah Thomas, który wrócił do Bostonu z pogrzebu siostry zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania, a w pierwszej kwarcie meczu stracił… zęba. To nie powstrzymało go jednak przed kolejnym znakomitym występem, choć oczywiście słowa uznania należą się dla całego zespołu, który od drugiej kwarty zagrał najlepszy chyba basket w całym sezonie. Celtowie skorzystali także na kontuzji Markieffa Morrisa, choć ten już zapowiedział, że zagra w meczu numer dwa.

BOXSCORE

Kiedy zaczynasz od 0-16 to naprawdę nie ma już miejsca, aby spaść niżej. Celtics przegrywali nawet 17 punktami i 24-38 po 12 minutach gry, dostając kilka szybkich ciosów od rywala, wśród których był m.in. ten powodujący ubytek w zębach Thomasa. Isaiah nic sobie jednak z tego nie zrobił i trafił zaraz po tym dwie trójki, w końcu się przełamując. Zrobił to ledwie kilkanaście godzin po tym, kiedy na pogrzebie siostry wygłosił ze łzami w oczach, że chciał zrezygnować z koszykówki, ale nie było takiej opcji i teraz wszystko w swoim życiu będzie robił dla Chyny.

Niesamowite jest to, jaki charakter ma ten gość. Brad Stevens wprost powiedział, że mu tego zazdrości. Thomas nie miał problemu z graniem bez jednego zęba, nie miał też problemu z Johnem Wallem, przynajmniej nie w ataku, bo w obronie nie miał szans na Wallu, dlatego został potem oddelegowany do bronienia na weakside. Celtics szybko zdołali więc odrobić straty, prezentując znacznie lepszą obronę, a sam I.T. miał do przerwy 19 oczek. Marcin Gortat był jak Robin Lopez tylko że jeszcze lepszy i po 24 minutach miał double-double.

Ale Celtowie wyjęli Gortata z gry, robiąc to w taki sam sposób jak zrobili to z Lopezem. Akcje pick-and-roll Thomas-Horford spowodowały, że MG musiał ganiać po obwodzie, a niskie ustawienie Celtów – ze Smartem w pierwszej piątce od początku drugiej połowy – dokładało kolejne trójki, których najwięcej trafił Jae Crowder. W końcu. Celtics skorzystali także z kontuzji Morrisa, który mocno skręcił kostkę w drugiej kwarcie, dzięki czemu dostali jeszcze jednego zawodnika, na którym mogli chować Thomasa i był to oczywiście Kelly Oubre.

Stevens raz jeszcze poszedł więc w Crowdera na czwórce i Horforda na piątce, a to ustawienie od G3 w Chicago robi po prostu cuda. Wygrana z Wizards to już piąta kolejna dla Celtics, którzy wygrywają te mecze średnio 14 punktami. W trzeciej kwarcie widzieliśmy chyba najlepsze minuty Celtów w tym sezonie. 36-16 i totalna dominacja, od A do Z, od ataku po obronę. -16 do +15 przed ostatnią kwartą i nawet gdy Bojan Bogdanović (wcześniej świetnie wykorzystany przez Stevensa, który posłał na niego Olynyka) złapał ogień to Horford był tam, by ten mecz zamknąć.

Czas na oceny:

  • Al Horford (21 punktów, 10/13 FG, 9 zbiórek, 10 asyst): 5+

Kontynuuje znakomitą grę z serii z Bulls. Zabrakło jednej zbiórki do triple-double i to znów była najlepsza wersja Horforda. Nie tylko potwierdza, że jest najlepiej podającym wysokim w lidze, ale też miał kilka bardzo ważnych punktów w czwartej kwarcie, kiedy Wizards próbowali jeszcze wrócić. Al Horford gra jak jeden z najlepszych wysokich w lidze w ogóle i to naprawdę dobrze się ogląda.

  • Isaiah Thomas (33 punkty, 11/23 FG, 5/11 3PT, 6/7 FT, 9 asyst): 5+

Nie ma słów na to, aby wyrazić, jak wielką inspiracją jest Isaiah Thomas. Do Bostonu z pogrzebu siostry wrócił o czwartej rano, by sześć godzin później być już na hali, a trzy godziny potem rozpocząć kolejną wielką noc w NBA. Nie zatrzymał go John Wall, nie zatrzymała go utrata zęba, po której w dwóch kolejnych akcjach trafił dwie trójki. W całym meczu był 5/11 zza łuku, czyli miał więcej trafień niż w trzech poprzednich meczach łącznie.

  • Jae Crowder (24 punkty, 8/14 FG, 6/8 3PT, 6 zbiórek): 5+

Jae Crowder żyje! JAE CROWDER ŻYJE! Jeśli jest rywal, przeciwko któremu Jae Crowder miał się obudzić to tym rywalem są Wizards. Jae ma za sobą najlepszy w tych playoffs mecz. 24 punkty i sześć trójek, ale też bardzo dobra defensywa i sporo hustle. Crowder tylko w tym jednym meczu trafił 2/3 tego, co przeciwko Bulls w pierwszej rundzie, kiedy we wszystkich sześciu meczach miał dziewięć trafień zza łuku. Z nim na parkiecie Celtowie byli najlepsze +26.

  • Avery Bradley (18 punktów, 7/20 FG, 4 asysty, 4 przechwyty): 5

Od początku miał problemy z trafianiem, ostatecznie zaliczył 18 punktów, ale potrzebował do tego aż 20 rzutów. Tak czy siak, zrobił różnicę i była to różnica pozytywna. Kolejny dobry mecz w obronie i ważne trafienia w czwartej kwarcie. Pięć zbiórek, cztery asysty i przede wszystkim cztery przechwyty. Gdyby jeszcze tylko trafiał w pierwszej kwarcie to bez problemu wygrałby pojedynek z Bealem, który jednak jak zwykle przeciwko Celtics zrobił swoje, trafiając m.in. cztery trójki. Ale za to John Wall miał aż osiem strat.

12 punktów z ławki miał Kelly Olynyk, znakomity w pierwszej kwarcie, kiedy dał drużynie sporo dobrego w ataku, kiedy pozostałym nie szło. Terry Rozier zbierał jak szalony, a Jaylen Brown dostał minuty w czwartej kwarcie i odpłacił się Stevensowi dobrą grą, notując pięć punktów, dwie zbiórki i asystę. Marcus Smart miał w tym meczu problemy, szczególnie na początku czwartej kwarty, ale zrobił też cztery asysty, trzy przechwyty i trzy bloki, czyli robił rzeczy w playoffs nieocenione. Zdaje się, że w G2 wyjdzie od pierwszej minuty, bo Gerald Green był -13.

Celtics wygrali po raz piąty z rzędu i wyglądają jak naprawdę dobrze naoliwiona machina. Potrzebowali co prawda aż pięciu minut i szesnastu kolejnych punktów rywali, by rozpocząć granie w niedzielę, ale poza tymi pięcioma minutami zagrali fenomenalnie. Wizards to jednak nie Bulls, a na dodatek Morris ma zagrać w meczu numer dwa, natomiast taki start tej serii napawa optymizmem, bo Celtics naprawdę wyglądają jak ten pierwszy seed. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że grają tak dzięki niskim ustawieniom, które w RS dojrzewały bardzo długo.