Ważna wygrana z Wizards

Boston Celtics od wygranej rozpoczęli serię sześciu kolejnych spotkań w TD Garden. W pokonanym polu zostawili drużynę Washington Wizards, wygrywając ze stołeczną ekipą 110-102, robiąc to po raz drugi w sezonie i remisując tym samym w serii 2-2. Dzięki zwycięstwu Bostończycy umocnili się więc na drugiej pozycji w Konferencji Wschodniej, jako że to właśnie Wizards znajdują się zaraz za Celtami w tabeli Wschodu. Najwięcej punktów dla bostońskiego zespołu zdobył powracający po kontuzji Isaiah Thomas, choć bardzo dobre występy zanotowali też m.in. Al Horford, Jae Crowder czy Avery Bradley. Obyło się bez kontrowersji, poza małą sprzeczką między Terrym Rozierem a Brandonem Jenninsgem.

BOXSCORE

Poza słabym okresem gry w czwartej kwarcie, kiedy Wizards zmniejszyli straty do kilku punktów, to jednak Celtics w zasadzie przez cały mecz byli stroną dominującą. Dominująca przede wszystkim na tablicach – był to bez wątpienia najlepszy pod tym względem mecz Celtów w tym sezonie: 54 zbiórki ogółem i aż 20 w ataku. Wróciło też 10 trafień zza łuku, wraz z powrotem I.T. który jednak sam był tylko 2/10 zza łuku, ale i tak zdobył 25 punktów i był lepszy od Johna Walla – drugi mecz w Bostonie i po raz drugi John „najlepszy rozgrywający Wschodu” Wall znika.

Celtics prowadzili bowiem w trzeciej kwarcie nawet 20 punktami, a gorący na początku Bradley Beal nagle przestał trafiać, kiedy bostońska obrona wrzuciła wyższy bieg i zagrała naprawdę dobre zawody, wymuszając 18 strat rywali, które to w ataku zamienili na 25 punktów. Beal i Wall trafili wspólnie tylko 10 z 25 rzutów, mieli 35 punktów do 45 oczek bostońskiego backcourtu. W końcówce dwa bardzo ważne zagrania miał Marcus Smart, zamykając Wizards drogę do powrotu, a wcześniej zaskakująco dobre sześć minut dał aktywny Tyler Zeller (cztery punkty, trzy zbiórki).

Czas na oceny:

  • Avery Bradley (20 punktów, 8/16 FG, 9 zbiórek, 4 asysty): 5+

Bardzo dobry mecz Bradleya, który określił się mianem najbardziej niedocenianego zawodnika w NBA. W obronie oczywiście to go nie dotyczy, ale w ataku już jak najbardziej, bo Avery naprawdę wyrósł na znakomitego ofensywnie gracza i wciąż zdarzają się tacy, którzy tego nie widzą, a Bradley przypomina im o tym takimi właśnie spotkaniami: 20 punktów, cztery trójki, a do tego też cztery asysty i dziewięć zbiórek.

  • Al Horford (16 punktów, 6/11 FG, 9 zbiórek, 5 asyst): 5

Kolejny bardzo dobry występ Horforda, który potwierdza bardzo dobrą formę i daje drużynie naprawdę wiele. Wraz z powrotem Thomasa nie był już tak często wykorzystywany w ataku, ale i tak zrobił swoje. Na plus także bardzo solidna obrona – w statystykach dwa bloki, powinny być nawet trzy.

  • Isaiah Thomas (25 punktów, 7/19 FG, 9/11 FT, 4 asysty): 5-

Powrót, który dał Celtom kopa i potwierdził, że w pełni zdrowia jest to po prostu bardzo mocna drużyna. Jednak sam Thomas jakoś bardzo nie zachwycił, spudłował 12 rzutów (z czego osiem to były rzuty zza łuku), ale i tak jak zwykle dobił do fajnych 25 punktów i po raz kolejny w tym sezonie wygrał pojedynek z Wallem.

  • Jae Crowder (16 punktów, 5/12 FG, 9 zbiórek, 3 przechwyty): 5-

Mógłby być nieco bardziej skuteczny, stąd też ten minus, natomiast tak czy siak zagrał dobre zawody, co potwierdzają statystyki, ale też nie o liczby tu chodzi – gdy Crowder napędza bostońską obronę, ta gra naprawdę twardo i intensywnie. Na plus także kilka trójek, bo przecież Jae to już dziś uznany zawodnik 3-and-D.

Trzech z czterech powyższych graczy miało dziewięć lub więcej zbiórek, ale był jeden, jedyny gracz Celtics, który miał więcej. Kelly Olynyk! Te krótkie niby rączki zbierały chyba jak nigdy – rekord kariery Kanadyjczyka to 13 zbiórek w listopadzie 2014 roku. Olynykowi zabrakło punktu do double-double. 10 oczek zdobył z kolei Marcus Smart, sześć dołożył Jaylen Brown, a Celtowie wygrali po raz 45. w trwającym sezonie i już dziś mogą mieć pewne miejsce w fazie playoffs*. Pięć kolejnych meczów także w Ogródku, w środę potyczka z Paulem George’em i Pacers.

* – wystarczy, że we wtorek przegrają Bucks albo przegrają Heat albo przegrają Hornets oraz Pistons. Jeśli to się nie uda to wystarczy Celtom jedno jeszcze tylko własne zwycięstwo.