Celtics z blowoutem na Chicago

Boston Celtics wrócili do TD Garden i wrócili też na zwycięskie tory, pokonując w niedzielę drużynę Chicago Bulls wynikiem 100-80 w spotkaniu, w którym to ani przez sekundę nie przegrywali. 22 punkty dla Celtów zdobył Isaiah Thomas, pięć oczek mniej miał Avery Bradley i gospodarze jeszcze przed ostatnią kwartą mieli w zasadzie zwycięstwo w kieszeni. Jimmy Butler oraz Dwyane Wade łącznie zdobyli… 13 oczek. Było to spotkanie numer cztery między tymi drużynami w tym sezonie i drugie zwycięstwo Bostończyków, którzy kolejny już raz pokazali bardzo dobrą defensywę, dając nadzieję, iż ta wróciła już na dobre. Kolejne starcie Celtów dopiero w środę, wtedy do Ogródka przyjadą młode wilki z Minnesoty, więc to gospodarze będą faworytami.

BOXSCORE

Celtics zaczęli od runu 13-0, w czasie którego Bulls spudłowali 12 kolejnych rzutów i to w zasadzie ten mecz ustawiło. Przyjezdni z Chicago zaliczyli bowiem najpierw najgorszą swoją pierwszą kwartę od 1999 roku, zdobywając tylko dziewięć punktów, a potem najgorszą pierwszą połowę w tym sezonie w całej lidze, przegrywając po 24 minutach aż 46-26. I to nie było tak, że Celtowie grali jakiś wybitny basket – grali dobrze, natomiast Chicago Bulls zdaje się po prostu na ten mecz nie przyjechali. Jakże inna to drużyna niż podczas ostatniego spotkania.

Bulls próbowali co prawda odrobić jeszcze straty i się nie poddali, ale próbowali to jednak chyba zbyt dużo powiedziane. Faktem jest, że w trzeciej kwarcie zdobyli 31 punktów, a więc o pięć oczek więcej niż przez całą pierwszą połowę, no ale gorzej grać się nie dało. Celtowie tymczasem na spokojnie robili swoje i bez nerwów dociągnęli ten mecz do końca, trafiając ostatecznie 16 trójek i pokonując rywala na tablicach wynikiem 51-40. Ostatnie punkty w spotkaniu zdobył Jaylen Brown, ustalając wynik meczu na bardzo ładne 100-80.

Czas na oceny, dziś aż dla szóstki zawodników:

  • Isaiah Thomas (22 punkty, 9/14 FG, 4/8 3PT, 3 przechwyty): 5

Zagrał tylko 24 minuty, bo nie było potrzeby, aby grał więcej, a i tak zdążył zrobić swoje. Co prawda do średniej punktów nie dobił (i nie oddał w tym meczu ani jednego rzutu wolnego!), ale w czwartej kwarcie nawet nie pojawił się na parkiecie, lecz zamiast tego razem z publicznością robił meksykańską falę.

  • Avery Bradley (17 punktów, 7/16 FG, 3/3 3PT, 6 zbiórek, 3 przechwyty): 5

Avery kontynuuje znakomite rzucanie zza łuku (3/3) po dobrym pod tym względem meczu w Denver i choć nadal brakuje mu skuteczności w rzutach dwupunktowych to jednak miał kilka świetnych ścięć. Dodajmy do tego solidną postawę na zbiórkach, trzy przechwyty i ostatecznie zebranych 17 punktów, a pojawia nam się powoli Bradley sprzed kontuzji – był to zresztą pierwszy jego meczu bez limitu minut.

  • Al Horford (12 punktów, 5/7 FG, 7 zbiórek, 6 asyst): 5

Po cichu zrobił swoje, będąc przy tym bardzo efektywnym – 5/7 z gry, do tego 2/2 zza łuku. Z nim na parkiecie Celtics byli najlepsze +25, co raz jeszcze tylko potwierdza, jak ważnym graczem jest dla bostońskiej drużyny.

  • Kelly Olynyk  (11 punktów, 5/10 FG, 9 zbiórek, 3 asysty): 5-

Udane spotkanie także dla Kanadyjczyka, który był jednym z trzech bostońskich rezerwowych z co najmniej 11 punktami na koncie. Olynyk był także drugim najlepszym zbierającym w drużynie i dołożył się do 22 asyst, jakie Celtowie zanotowali w sobotnie bostońskie popołudnie.

  • Marcus Smart (12 punktów, 4/10 FG, 6 zbiórek, 3 asysty): 4+

Solidny występ Smarta, który robił wszystkiego po trochu – zebrał pięć piłek, dwie przechwycił, miał trzy asysty i 12 punktów, trafiając dwie trójki w czwartej kwarcie. Gdyby jeszcze tylko nie oddał aż siedmiu prób zza łuku…

  • Jae Crowder (5 punktów, 2/9 FG, 10 zbiórek, 3 asysty): 4+

Miał problemy ze skutecznością (2/9 z gry, 1/5 za trzy), ale nadrabiał to innymi elementami – po raz kolejny świetną postawą na tablicach, a także notując trzy asysty, w tym jedno podanie, którego Tom Brady by się nie powstydził.

  • Jaylen Brown (11 punktów, 4/9 FG, 3/6 3PT): 4+

Trafił kilka rzutów, w tym jeden z najbardziej „cyrkowych” rzutów, jakie TD Garden widział w ostatnich latach oraz kolejne trzy (!) trójki, natomiast do tych 11 punktów dołożył też tym razem trochę błędów.

Z ławki punktowali jeszcze Terry Rozier (sześć oczek) oraz Jonas Jerebko (dwa punkty, ale też grał tylko sześć minut). Była to piąta z rzędu porażka Bulls i bardzo miły dla Celtów powrót do siebie po trudnym wyjeździe na Zachód, z którego podopieczni Brada Stevensa wrócili z bilansem 2-3 w pięciu meczach. Kolejny mecz w środę w TD Garden, a potem wyjazdy na Brooklyn i do Filadelfii, więc jest szansa złapać kilka wygranych pod rząd i z impetem wejść w ostateczną fazę sezonu regularnego. Szykuje się ostra walka między Celtics, Wizards a Cavs.