Przegrana równo z syreną

Bogowie koszykówki nie byli po stronie Boston Celtics w niedzielny wieczór. Goście odrobili w Phoenix aż 14 punktów straty i na kilka sekund przed końcem prowadzili jednym punktem, gdy Isaiah Thomas miał okazję podwyższyć to prowadzenie do trzech oczek. Trafił jednak tylko jeden rzut wolny, a w odpowiedzi do remisu doprowadził Eric Bledsoe. To, co stało się później to najbardziej nieszczęśliwa sekwencja dla C’s w tym sezonie. Źle wyprowadzona piłka spod własnego kosza przez Jae Crowdera, prosta strata Thomasa, który tej piłki nie potrafił opanować i wielki rzut małego Tylera Ulisa, dla którego był to najlepszy w karierze mecz. Trójka wpadła do kosza równo z syreną i to Suns świętowali wielkie zwycięstwo.

BOXSCORE

Można przyjąć, że Celtom i tak nie należała się wygrana. Przez cały mecz mieli ogromne problemy z trafianiem, ciągła presja na piłkę graczy Suns powodowała mnóstwo łatwych strat i prostych błędów. Isaiah Thomas zaliczył słaby mecz, podkreślony nietrafionym rzutem wolnym i stratą w końcówce, choć zrobił 35/5 i miał ostatecznie tylko jedną stratę. Pod koszami szalał Marquese Chriss, notując najlepsze w karierze pięć bloków, a w Thomasa momentami zamieniał się Tyler Ulis, który ostatecznie zdobył z ławki career-high 20 punktów.

Celtics przegrywali więc nawet 14 punktami i dopiero zryw pod koniec trzeciej kwarty, kiedy to niesamowicie pewny siebie Terry Rozier dał sygnał do ataku, pozwolił gościom odrobić te straty. W końcówce były emocje, była wymiana ciosów i powinno być zwycięstwo Celtów, jednak z czystej pozycji nie trafił Crowder, 1/2 z linii zrobili Thomas oraz Jaylen Brown i to, co wydawało się bezpieczną przewagą, bardzo szybko przerodziło się w gorzką końcówkę dla Celtów. Tym bardziej w dzień, kiedy Wizards odrobili 17 punktów straty i wygrali z Magic.

Czas na oceny:

  • Terry Rozier (14 punktów, 5/9 FG, 4/5 3PT, 4 zbiórki): 5

Dał drużynie sygnał do ataku swoją pewnością siebie, a przy jednym trafieniu w kontrze wyglądał jak Ray Allen sprzed lat. Warto także jeszcze wspomnieć o tym, że to również Jordan Mickey (bez punktów, ale za to trzy zbiórki, dwie asysty i blok) wniósł mnóstwo energii na parkiet i to właśnie ta dwójka zawodników wybranych w drafcie w 2015 roku znacząco pomogła Celtom odrobić te 14 punktów straty na przełomie trzeciej i czwartej kwarty.

  • Amir Johnson (13 punktów, 5/11 FG, 8 zbiórek, 3 asysty, 3 bloki): 5

Miał najlepszy w zespole wskaźnik +/- (+8), podczas gdy drugi był Rozier (+5). To dla Amira drugi z rzędu bardzo dobry mecz i oby ta zwyżka formy miała swoje przełożenie także w kolejnych tygodniach. Solidnie w ataku, gdzie do 13 punktów dodał trzy asysty, ale też przede wszystkim wrócił nie tylko zastawiający, ale też zbierający Amir. Na plus także trzy bloki.

  • Jae Crowder (16 punktów, 6/10 FG, 10 zbiórek): 4+

Czwóreczka dla Crowdera, który zalicza kolejne już w ostatnich meczach double-double, ściągając z tablic najlepsze w drużynie 10 zbiórek. Był jednym z najskuteczniejszych graczy bostońskiej drużyny w Phoenix, natomiast w crunchtime nie trafił bardzo ważnej trójki, oddając rzut z czystej pozycji. Szkoda, bo ta trójka zapewne uchroniłaby Celtów od tego wszystkiego, co zdarzyło się niewiele później.

  • Jaylen Brown (14 punktów, 4/8 FG, 5/10 FT, 6 zbiórek, 3 asysty): 4

Rookie nadal rośnie w oczach, tym razem zagrał na bardzo solidne 14 punktów, sześć zbiórek i trzy asysty, natomiast z dziesięciu wizyt na linii rzutów wolnych trafił tylko w pięciu przypadkach. W sezonie trafia około 70 procent swoich osobistych, dlatego też w Phoenix niestety nie wywiązał się ze swojego zadania i to też zabolało Bostończyków w ostatecznym rozrachunku. Niemniej jednak to znów był fajny występ Jaylena.

  • Isaiah Thomas (35 punktów, 10/25 FG, 10/11 FT, 5 asyst): ?

Zdecydujcie sami, co dać zawodnikowi, który zdobył 35 punktów, znów trafił kilka wielkich rzutów w crunchtime, będąc prawie perfekcyjnym z linii rzutów wolnych i mimo tej agresywnej obrony Suns miał tylko jedną stratę do pięciu asyst, ale z drugiej strony ten sam zawodnik spudłował aż 15 swoich rzutów, przez cały mecz miał problemy z Tylerem Ulisem (czy to w obronie, czy to w ataku) i był prawie perfekcyjny z linii rzutów wolnych, kiedy to „prawie” zrobiło różnicę, nie zapominając o sytuacji, która doprowadziła do zwycięskiego rzutu Ulisa.

Nie zagrali w tym meczu Al Horford (łokieć) oraz Avery Bradley (ścięgno udowe), ale w obu przypadkach nie mamy do czynienia z urazami długotrwałymi. Tak czy siak, Celtowie nadal nie mogą pozostać zdrowi, choć akurat starcie z jedną z najsłabszych drużyn w lidze powinni byli wygrać nawet w obliczu absencji swoich dwóch starterów. Bradley ma zagrać już w kolejnym meczu, status Horforda na razie nie jest znany. A to kolejne starcie już w poniedziałek – Celtics wracają do Los Angeles, czyli Paul Pierce po raz ostatni przeciwko Bostonowi.