Kings przerywają serię C’s

Sacramento Kings grając bez zawieszonego DeMarucsa Cousinsa wyglądali jak znacznie lepsza drużyna niż Boston Celtics i wygrali u siebie 108-92, będąc pierwszą od tygodni drużyną, która zatrzymała Bostończyków na tak niskiej zdobyczy punktowej. Ci poczuli się chyba zbyt pewnie na wieść o tym, że Cousins w tym starciu nie wystąpi i pokazali po prostu zbyt mało, by móc myśleć o zwycięstwie w Sac-Town. Najwięcej punktów dla drużyny Brada Stevensa zdobył Isaiah Thomas, ale i on nie może zaliczyć do udanych swojego powrotu do Sacramento. Był to pierwszy z czterech kolejnych meczów Celtics na Zachodzie – kolejny już w czwartek, a więc back-to-back w hali Portland Trail Blazers.

BOXSCORE

Celtics „wyglądali” tylko w pierwszej kwarcie, którą wygrali 28-19 i mieli nawet kilkanaście punktów przewagi. Ale też już do przerwy zaliczyli aż dziesięć strat i atak nie funkcjonował zbyt dobrze. Zawodnicy mieli problemy z trafianiem, nie było ruchu piłki, a Kings bardzo dobrze radzili sobie z Thomasem, za którym świetnie uganiał się przede wszystkim Darren Collison. To było widać szczególnie w drugiej połowie, w której to Isaiah zdobył tylko dziewięć ze swoich 26 oczek i Celtom już w ogóle zabrakło siły rażenia w ofensywie.

O wszystkim zadecydował run 16-1 przeprowadzony przez gospodarzy w czwartej kwarcie, po którym Kings uzyskali bezpieczne już prowadzenie. Nie tylko zatrzymali zresztą serię zwycięstw Celtics na siedmiu, ale też przerwali serię 25 kolejnych spotkań Celtów, w których ci zdobywali co najmniej 103 punkty. Była to najdłuższa taka seria w NBA od dziewięciu lat. Można więc chyba stwierdzić, że mecz z Kings był jednym z najgorszych dla Celtics w tym sezonie pod względem ofensywy: 18 strat, tylko 29 trafień, 10 trójek i ledwie 18 asyst.

Czas na oceny, dziś dla dwójki tylko graczy:

  • Amir Johnson (14 punktów, 6/7 FG, 2/2 3PT, 5 zbiórek, 3 przechwyty): 4+

W zasadzie jako jedyny Celt nie miał w tym meczu problemów z umieszczeniem piłki w koszu, trafiając sześć z siedmiu rzutów, w tym także dwie trójki. Johnson znów jest ostatnio w całkiem niezłej formie i szkoda tylko, że drużyna nie potrafiła wykorzystać jego dobrej dyspozycji w starciu z Kings.

  • Isaiah Thomas (26 punktów, 6/16 FG, 10/10 FT, 7 asyst): 4

Najlepszy strzelec drużyny, kontynuuje swoją serię meczów z 20+ punktami, ale też w Sacramento to nie do końca był jego dzień. Spudłował dziesięć rzutów i miał problemy z defensywą Kings, która bardzo utrudniała mu życie. Collison nie tylko zresztą grał dobrze w obronie, bo też zdobył 26 oczka.

I to by było na tyle, bo reszta drużyny nie wniosła na parkiet zbyt wiele. Al Horford na dziesięć oczek, ale tylko jedną asystę. Marcus Smart też miał dziesięć punktów, ale i -15 z nim na parkiecie. Jae Crowder był 0/6 z gry, podobnie jak Terry Rozier. Kelly Olynyk jak już grał całkiem nieźle to padł ofiarą dziwnych w tym meczu rotacji Brada Stevensa i rozegrał tylko 15 minut. Nie był to też najlepszy mecz Jaylena Browna. Jonas Jerebko zagrał w masce. Miejmy nadzieję, że na starcie z Trail Blazers bostońska ekipa wyjdzie bardziej zmotywowana.