Boston Celtics mają za sobą bardzo udany wieczór. Nie tylko bowiem wygrali szósty z rzędu mecz, ale też wrócili na pierwsze miejsce listy wszech czasów pod względem zwycięstw w sezonie regularnym, jak również wysłali Brada Stevensa do Nowego Orleanu, albowiem zaklepali sobie drugi seed w konferencji przed 5 lutym. Najlepszym strzelcem drużyny jak zwykle Isaiah Thomas, który zaliczył 38 oczek. Prawie połowa, bo aż 17 punktów została przez Thomasa zdobyta oczywiście w czwartej kwarcie i szkoda jedynie, że zabrakło jeszcze tylko tych dwóch oczek, aby przejść do historii Celtics, bo Isaiah zostałby wtedy pierwszym Celtem w historii z trzema meczami z rzędu z 40+ punktami na koncie.
W pierwszej kwarcie padało trójkami, bo Nick Young tak się ucieszył na wieść, że wystąpi w konkursie trójek, że aż postanowił udowodnić wszystkim jakim fajnym jest strzelcem. Celtom mecz “obrócił” Marcus Smart, który zaraz po wejściu na parkiet wyszarpał piłkę Youngowi, potem dołożył jeszcze dwa kolejne przechwyty i choć Celtics oddali w pierwszej kwarcie 30 punktów to do przerwy prowadzili 62-51. 10 oczek po dwóch kwartach miał z kolei na koncie Jaylen Brown, który wygląda na coraz pewniejszego siebie zawodnika.
W trzeciej widzieliśmy sporo chaotycznego ataku, choć gdy Celtics doszli w końcu do głosu to dzięki solidnej obronie wyszli nawet na 17-punktowe prowadzenie. Ale jak zawsze przyszło rozluźnienie i przed ostatnią kwartą Lakers przegrywali już tylko ośmioma punktami i zdawało się, że złapali wiatr w żagle. Na całe szczęście Isaiah Thomas się nie zatrzymuje i choć 17 punktów zdobytych w czwartej kwarcie to… najmniej w tym tygodniu to jednak wyczyny I.T. wystarczyły na Lakers i spokojnie zapewniły Celtom szóstą kolejną wygraną.
Czas na oceny, dziś dla piątki zawodników:
- Isaiah Thomas (38 punktów, 13/24 FG, 5/11 3PT, 7/7 FT): 5-
Skuteczny jak zawsze, efektowny i efektywny w czwartej kwarcie. Na minus sześć strat i sporo niedokładnych podań, bo to chyba pierwszy raz od bardzo bardzo dawna, kiedy Isaiah kończy mecz mając na koncie więcej strat (6) niż asyst (4). Był to jego setny kolejny mecz, w którym zdobył co najmniej 10 punktów!
- Marcus Smart (9 punktów, 3/10 FG, 7 asyst, 5 przechwytów): 4+
Dziewięć punktów z dziewięciu rzutów, z trzech trafień dwa to rzuty zza łuku, a do tego siedem asyst, pięć przechwytów i bardzo dobra obrona. Smart znów nie musiał punktować, aby pozytywnie wpłynąć na grę swojej drużyny, a najlepszym wyznacznikiem jego dobrej postawy jest najlepsze w drużynie +11.
- Jae Crowder (18 punktów, 6/12 FG, 6 zbiórek, 2 przechwyty): 4+
Kolejny solidny mecz Crowdera, który lubi grać z Lakers odkąd jest zawodnikiem Celtics. Zabrakło może trochę lepszej skuteczności zza łuku (2/7), ale poza tym był to naprawdę dobry występ 26-latka. W obliczu absencji Bradleya wyrósł na drugą strzelbę drużyny i pewną opcję bostońskiej ofensywy.
- Jaylen Brown (12 punktów, 3/7 FG, 5/6 FT, 7 zbiórek): 4+
Cztery z plusem także dla Browna, który kontynuuje swoje najlepsze tygodnie w zawodowej karierze. 12 punktów, kilka naprawdę obiecujących akcji, a do tego także kolejny już raz znakomite wsparcie na tablicach. Brown doskonale wykorzystuje swoje minuty, będąc przecież starterem przy wymuszonej przerwie AB.
- Al Horford (11 punktów, 4/11 FG, 8 zbiórek, 8 asyst): 4-
To on zdobył pierwsze cztery punkty w spotkaniu dla Celtics, ale potem był już 2/9 i w kolejnym już meczu miał spore problemy ze skutecznością. Co się dzieje, Al? Na plus z pewnością osiem zbiórek oraz osiem asyst, bo nawet jeśli Horford nie punktuje to nadal pozostaje dużym zagrożeniem w ataku. Liczymy na więcej.
Z ławki dobre wsparcie dali jeszcze Terry Rozier (10 punktów) czy Kelly Olynyk (siedem oczek, dziewięć zbiórek), który wrócił do gry po jednym meczu absencji spowodowanym problemami z barkiem – szczęście w nieszczęściu, że nie jest to ten operowany ubiegłego lata bark. Celtics znów przegrali walkę na tablicach, mieli aż 16 strat i to rywale trafili o jedną trójkę więcej. Boston ma teraz 3253 zwycięstw, a więc najwięcej w historii NBA i o jedno więcej niż Lakers. W niedzielę o 20:00 czasu polskiego Paul Pierce ostatni raz w Ogródku.
p.s. Brad Stevens będzie coachem Wschodu w All-Star Game – było to wiadomo już w trakcie meczu, bo Raptors przegrali z Magic, więc Celtics nie musieli robić nic, ale dobrze, że zrobili kolejną wygraną.