Isaiah Thomas został wybrany graczem miesiąca Konferencji Wschodniej za styczeń i jest to pierwsze jego takie wyróżnienie karierze. Nikt nie miał chyba wątpliwości, że liga dokona takiego wyboru, bo Thomas dosłownie wszedł na inny poziom, styczeń pożegnał w wielkim stylu i zdobył 41 punktów oraz osiem asyst przeciwko Pistons, a luty – starciem z Toronto Raptors – rozpoczął nawet lepiej. Zaliczył przecież 44 punkty oraz siedem asyst, zapewniając Celtom piąte zwycięstwo z rzędu i umacniając pozycję swojego zespołu jako drugiej siły na Wschodzie. Nie ma chyba w NBA bardziej gorącego ostatnio zawodnika, a nic nie wskazuje na to, aby Thomas miał się w najbliższym czasie ochłodzić.
Już same średnie z 14 meczów w styczniu robią ogromne wrażenie: 32.9 punktów (pierwszy wynik w konferencji) oraz 6.9 asyst w każdym spotkaniu, a do tego bilans 10-4. Może nawet jeszcze większe wrażenie robi efektywności, z jaką Thomas grał w pierwszym miesiącu 2017 roku: 49.7 procent z gry, 43.2 procent zza łuku oraz 94.1 procent z linii rzutów wolnych. Isaiah kontynuuje swoją serię meczów, w których zdobywa co najmniej 20 punktów – ta trwa już 33 spotkania i jest to najdłuższa taka seria w trwającym sezonie NBA.
Thomas naprawdę wszedł na wyższy poziom odkąd wrócił do gry po 4-meczowej absencji spowodowanej kontuzją, a najlepsze zawsze zostawia „na koniec”, będąc najlepszym strzelcem NBA w czwartych kwartach. Co ciekawe, z każdym kolejnym miesiącem Isaiah notuje coraz lepsze statystyki i patrząc na to, w jaki sposób rozpoczął luty to nikogo już chyba nie zdziwi, jeśli w lutym spisywać się będzie jeszcze lepiej. A po drodze jest przecież All-Star Game. Na Zachodzie nagrodę podzielono i przyznano duetowi Steph Curry – Kevin Durant.