Stevens z szansą na All-Star Game

Brad Stevens ma realną szansę zostać trenerem Konferencji Wschodniej w tegorocznym All-Star Game w Nowym Orleanie. Wszystko za sprawą korzystnych ostatnio dla Celtics wyników, dzięki którym ci wskoczyli w niedzielę na drugie miejsce na Wschodzie. Stało się tak, gdyż Bostończycy wygrali w sobotę z Milwaukee Bucks, równając się bilansem z Toronto Raptors, którzy to dzień później ulegli Orlando Magic. W ten sposób Celtowie mają o jedną przegraną mniej, a więc legitymują się lepszym bilansem na kilka dni przed ostatecznym wyłonieniem trenerów w Meczu Gwiazd, choć trenera Zachodu już znamy i będzie to Steve Kerr. Największym rywalem Stevensa jest natomiast Dwyane Casey.

Boston Celtics tak wysoko w tabeli konferencji nie byli od 2011 roku. Z bilansem 29-18 wyprzedzają o pół spotkania Raptors, a w rozpoczętym właśnie tygodniu zagrają cztery mecze we własnej hali, wliczając w to środowe starcie z kanadyjską drużyną. Jeśli więc Celtowie chcą mieć swojego coacha w All-Star Game to przed nimi bardzo ważne spotkania, choć sam Stevens powiedział ostatnio, że bycie trenerem Wschodu niekoniecznie znajduje się na jego liście celów. Tak czy siak, to z pewnością byłoby fajne wyróżnienie.

Nie tylko zresztą wyróżnienie, bo w ten sposób znacznie więcej zawodników – i to dużego kalibru – dostałoby szansę obcowania ze Stevensem i mogłoby się przekonać, jak znakomitym jest trenerem. Jest więc o co walczyć, bo taka „promocja” bostońskiego trenera może się przydać np. podczas werbowania wolnych agentów. Na ten moment to Celtics jako samodzielna „dwójka” w konferencji mają wszystko we własnych rękach i aby Stevens rzeczywiście był trenerem w All-Star Game to 5 lutego miejsce numer dwa wciąż musi należeć do C’s.

To bowiem wtedy przypada dzień, na koniec którego sprawdza się drużyny z najlepszym bilansem w obu konferencjach i nominuje się trenerów tych drużyn do prowadzenia Meczu Gwiazd. Sytuacja na Zachodzie jest już jasna, bo tam na pewno najlepszy bilans do tego czasu mieć będą Golden State Warriors. Na Wschodzie na razie najlepsi są Cleveland Cavaliers (bilans 32-14), ale nawet jeśli 5 lutego będą numerem jeden to Tyronn Lue w Nowym Orleanie się nie pojawi, jako że był trenerem gwiazd Wschodu w ubiegłym roku.