Dogrywka szczęśliwa dla Celtów

Boston Celtics wygrywają trzecie spotkanie z rzędu i zrównują się tym samym bilansem z Toronto Raptors – obie drużyny legitymują się w tej chwili bilansem 29-18, ale to kanadyjska ekipa cały czas zajmuje drugie miejsce w konferencji, jako że wygrała oba dotychczasowe pojedynki z Bostończykami. Celtowie w sobotę wygrali w Milwaukee po dogrywce, a najwięcej punktów jak zazwyczaj miał Isaiah Thomas. Tym razem to jednak nie on był bohaterem w kluczowych momentach spotkania, gdyż spudłował rzut na zwycięstwo, a w dogrywce nie zdobył ani jednego punktu. Najważniejsze rzuty (z linii rzutów wolnych) trafiał bowiem Jae Crowder, dzięki czemu Celtics nie zaliczyli kolejnej wstydliwej porażki.

BOXSCORE

Goście prowadzili bowiem po znakomitej pierwszej kwarcie aż 42-27, a w pewnym momencie ich przewaga nad zespołem Bucks wynosiła nawet 16 punktów. Ale po tych bardzo skutecznych (7/14 zza łuku, 63-procentowa skuteczność z gry) pierwszych 12 minutach, w dwóch kolejnych kwartach Celtics uciułali łącznie ledwie 39 oczek. Isaiah już do przerwy miał 23 punkty, jednak brakowało lepszego ruchu piłki i mieli Celtowie problemy z defensywą Bucks, a w trzeciej kwarcie także z energią Thona Makera.

Bucks na pierwsze prowadzenie w meczu wyszli dopiero na pięć minut przed końcem, głównie za sprawą dobrze spisującego się Grega Monroe. Na totalnie przeciwnym biegunie był Jabari Parker, który zagrał zdecydowanie jeden z najgorszych w karierze meczów. Thomas w crunchtime już nie punktował, choć miał szansę na zwycięstwo – ale ten rzut, jak i dobitka Jaylena Browna były niecelne. W dogrywce Celtics prowadzili już 108-102, jednak dwie trójki Snella dały gospodarzom nadzieje, które zabrali Jabari Parker oraz Jae Crowder.

Czas na oceny, dziś trójka zawodników:

  • Isaiah Thomas (37 punktów, 11/21 FG, 6/11 FT, 9/9 FT, 8 asyst): 5

Jest piątka, choć mogła być nawet szóstka, gdyby tylko Thomas znów zdominował crunchtime. Miał jednak problemy (dobra po przerwie obrona face-to-face Brogdona) i nie kończył przy obręczy m.in. dzięki dobrej defensywie Monroe, ale to i tak był znakomity mecz Thomasa, który wyprzedził tym samym Kevina McHale’a i ma już drugi najdłuższy w historii Celtics streak meczów, w których zdobywał co najmniej 20 oczek. Giannis w tym meczu zrobił 21/6/6, ale to Grek wystartuje w zbliżającym się coraz większymi krokami All-Star Game.

  • Jae Crowder (20 punktów, 5/13 FG, 6/6 FT, 6 zbiórek, 4 asysty): 5-

Tym razem już nie był tak skuteczny, ale swoje i tak dołożył – w pierwszej kwarcie jak zwykle trafił kilka trójek, będąc ostatecznie drugim strzelcem w drużynie. Całkiem niezła obrona, ale też przede wszystkim dobra gra w dogrywce, gdzie nie tylko pokazał pewną rękę i trafił wszystkie cztery rzuty wolne, ale też miał dwie asysty, a więc brał udział w zdobyciu 8 z 10 punktów, jakie Celtowie mieli w dodatkowych pięciu minutach. Z nim na parkiecie zespół był najlepsze +13 i żaden inny bostoński zawodnik nie był blisko takiego wyniku.

  • Kelly Olynyk (17 punktów, 7/12 FG, 7 zbiórek, 3 asysty): 5-

Zabrakło lepszej skuteczności zza łuku, bo trafił tylko jedną na pięć prób, ale poza tym był to kolejny już solidny mecz Kelly’ego, który w obliczu absencji Ala Horforda (miał grać, jednak ostatecznie do Milwaukee nawet nie poleciał) zagrał prawie 36 minut i dał naprawdę dobre wsparcie. W ataku na 17 punktów i trzy asysty, w obronie też było całkiem dobrze, choć Greg Monroe pokazał w tym meczu rogi. Dobrze więc, że był jeszcze Amir Johnson, bo to też obrona Amira w ostatniej akcji Giannisa pomogła Celtom wygrać w Wisconsin.

Jeszcze tylko właśnie Amir przekroczył granicę 10 oczek w tym spotkaniu (miał 11). Smart miał dziewięć punktów, Jaylen Brown w kolejnym starcie zaliczył dziewięć punktów oraz osiem zbiórek, a Zeller już tak nie błyszczał jak w starciu z Magic. 0/8 byli w tym meczu Jerebko oraz Rozier. Celtowie przegrali walkę na tablicach, jednak gracze z Milwaukee pozostają jedną z najgorszych w lidze drużyn w meczach „na styku”. Oba zespoły grały swoje drugie spotkanie w back-to-back. Boston jest w tym sezonie 2-1 w dogrywkach. Kolejny mecz w poniedziałek.