New York Knicks przerywają serię siedmiu kolejnych wygranych meczów Boston Celtics w TD Garden. To niestety przykra porażka dla Celtów, bo przecież Knicks przystępowali do tego spotkania z ledwie dwoma zwycięstwami w ostatnich 13 spotkań, a na dodatek to Bostończycy już dwa razy w tym sezonie okazali się lepsi w bezpośrednim starciu. Nie tym razem i nie przeszkodził Nowojorczykom brak Porzingisa. 30 punktów zdobył Derrick Rose, jak zwykle rozszalał się najbardziej aktywny na tablicach zawodnik drużyny przeciwnej (w tym przypadku Willy Hernangomez) i tym razem 39 punktów Thomasa nie wystarczyło. Jakoś tak zdaje się, że drużynie Knicks po prostu bardziej się chciało.
Dobrą można nazwać tylko pierwszą kwartę, choć oddając 31 punktów rywalom z dywizji Celtics potwierdzili tylko, że ich obrona nie wygląda najlepiej. Ba, do przerwy Knicks mieli już 63 oczka na koncie i tylko świetny Isaiah Thomas (19 punktów do przerwy) utrzymywał gospodarzy w tym meczu, kiedy Al Horford seryjnie pudłował rzut za rzutem, a Hernangomez od pierwszej minuty na parkiecie robił Nowojorczykom ogromną przewagę na tablicach. Nie grał w tym meczu Avery Bradley (bóle Achillesa wróciły), ale to nie wytłumaczenie.
Thomas miał tymczasem 30 punktów już przed ostatnią kwartą i wydawało się, że Celtowie jeszcze wrócą do tego meczu – tym bardziej, że w trzeciej odsłonie bardzo dobre minuty dał Jordan Mickey. Ale znakomity w tym meczu na półdystansie był Derrick Rose i zdawało się, że Knicks niesieni dużą pewnością siebie mają odpowiedź na każdy zryw Celtics. Horford do końca meczu nie zdołał się wstrzelić, a Thomasowi zabrakło po prostu wsparcie, choć Jaylen Brown próbował i starał się jak mógł. Druga połowa sezonu rozpoczęta od porażki.
Czas na oceny, trójka zawodników:
- Isaiah Thomas (39 punktów, 12/25 FG, 5/12 3PT, 10/10 FT): 5-
Bardzo dobry występ Thomasa, który jednak wystrzelał się aż do czwartej kwarty, bo tym razem w tych ostatnich minutach mu po prostu nie siedziało i ostatecznie miał więcej pudeł (13) niż trafień (12). Tak czy siak, 39 punktów robi wrażenie i jest to kolejny taki mecz rozgrywającego Celtics, który zwiększa jego szanse na występ w ASG od pierwszej minuty. Ogłoszenie starterów już w czwartkowy wieczór.
- Jae Crowder (21 punktów, 7/13 FG, 5/6 FT, 5 zbiórek): 5-
Solidny mecz Crowdera i znów świetny start w pierwszej kwarcie. Trochę brakuje jego punktów w ostatnich kwartach, bo to nie jest tak, że cała drużyna może wtedy sobie usiąść i popatrzeć jak Thomas przejmuje mecz. Ten robi to bardzo często, ale nie jest w stanie robić tego zawsze. Warto przy okazji tego występu Crowdera podkreślić, że ostatnio chyba coraz częściej gra do kosza. I dobrze, bo są z tego punkty.
- Jaylen Brown (12 punktów, 3/6 FG, 6/7 FT, 4 zbiórki): 5
W dwóch ostatnich meczach dostał łącznie około 38 minut i spisał się naprawdę nieźle. W starciu z Hornets miał dziewięć oczek, przeciwko Knicks zaliczył 12 punktów i wyglądał po prostu dobrze. Walczył, starał się i zaliczył kilka kolejnych efektownych akcji. 6/7 z linii rzutów wolnych też na plus. I szkoda tylko, że takie wsparcie od bostońskiego pierwszoroczniaka nie zostało wykorzystane i nie udało się pokonać Knicks.
Al Horford był 2/14 z gry i zaliczył po prostu słaby mecz, choć w jednym elemencie był mistrzem: 10 asyst i kilka znakomitych podań. Amir Johnson kilka razy był beneficjentem, zdobył 10 punktów i wyglądał zaskakująco dobrze. Dobre minuty Jordana Mickey’ego (dwa punkty, dwa bloki), ale poza tym większego wsparcia z ławki nie było – rezerwowi C’s dostali ostre baty w pojedynku ze zmiennikami Knicks. A ci mimo braku Porzingisa i Noah wygrali na tablicach aż 57-33! Carmelo Anthony miał w tym meczu tylko 13 punktów.