To właśnie w grudniowym starciu z Charlotte Hornets po czterech meczach przerwy do gry wrócił Isaiah Thomas i poprowadził wtedy Celtics do drugiego w tym sezonie zwycięstwa nad ekipą Szerszeni. Po poniedziałkowym starciu jest już 3-0, a katem znów okazał się być Thomas, który kontynuuje swój niesamowity okres. Tym razem zaliczył 35 punktów, zdobywając 17 oczek w kluczowej czwartej kwarcie. Celtowie wygrali ostatecznie 108-98, choć przez cały mecz nie mogli odskoczyć rywalom, a ci jeszcze w ostatnich minutach zmniejszali straty do ledwie kilku punktów. Na całe szczęście dla bostońskich fanów, zdaje się, że te 15-17 punktów od Thomasa w czwartych kwartach to już po prostu norma.
No bo jak inaczej to określić, skoro nawet koledzy z drużyny nie dziwią się takim występom Thomasa, a co więcej mówią nawet, że byliby zaskoczeni, gdyby takich meczów nie notował. Isaiah bez problemu poradził sobie z graczami Hornets, oddając career-high 15 prób zza łuku i zdobywając tylko dwa punkty z pomalowanego oraz ani jednego (!) z linii rzutów wolnych. Siedem trafionych trójek, jeszcze kilka trafień z mid-range i spokojnie wygrany pojedynek z Kembą Walkerem (23 oczka). Końcówka w kolejnym już meczu należała do I.T.
Celtics tymczasem już od startu – niesieni powrotem niepewnego w tym meczu Avery’ego Bradleya – zaczęli swoje strzelanie, a kibice w TD Garden tylko w pierwszej kwarcie zobaczyli łączni ponad 60 zdobytych punktów. W drugim kolejnym meczu bardzo dobrze spisał się Kelly Olynyk, a skuteczny blisko kosza był Al Horford i Bostończycy wygrali każdą kwartę w tym spotkaniu, zwracając się w kierunku Thomasa w tych momentach, kiedy rywale odrabiali straty. To już trzecie zwycięstwo nad Hornets i 26 wygrana Celtów na półmetku sezonu.
Czwórka zawodników dziś z ocenami:
- Isaiah Thomas (35 punkty, 14/25 FG, 7/15 3PT, 4 asysty): 5
Piątka dla Thomasa, który nikogo już nie zadziwia swoimi popisami w czwartych kwartach. Trójka za trójką, bardzo dobry i szybki wyrzut piłki, ale też sporo dobrych akcji granych na Thomasa przez kolegów. Na ten moment Isaiah notuje w czwartych kwartach już średnio ponad 10 punktów – to dzięki 17 punktom zdobytym w poniedziałek przeciwko Hornets. I znów były okrzyki “MVP!” od bostońskich fanów.
- Kelly Olynyk (15 punktów, 6/9 FG, 2/2 3PT, 9 zbiórek, 4 asysty): 5
Po świetnym występie w Atlancie (26 punktów) przyszedł kolejny bardzo dobry występ Olynyka, który od samego początku wniósł wiele po atakowanej stronie parkietu – podając, trafiając i rozciągając grę. Zabrakło mu też tylko jednej zbiórki, aby zaliczyć double-double. Miejmy nadzieję, że Kanadyjczyk utrzyma właśnie taką formę, bo takie wsparcie z bostońskiej ławki jest dla Celtów na wagę złota.
- Al Horford (22 punkty, 8/15 FG, 6 zbiórek, 4 asysty): 5-
Minusik za 1/5 zza łuku, ale poza tym były to porządne zawody dla Horforda – świetnie punktował w grze tyłem do kosza, zaliczył też kilka asysty i okazał się być drugim najlepiej punktującym graczem bostońskiej drużyny, kiedy Avery Bradley powoli wraca do gry po kontuzji Achillesa i zdobył w tym meczu tylko pięć punktów, pudłując siedem z dziewięciu rzutów i wyraźnie nie będąc w “swoim” rytmie.
- Jae Crowder (15 punktów, 5/11 FG, 3/8 3PT, 7 zbiórek, 3 asysty): 4+
Solidny mecz Crowdera, który podobnie jak Olynyk zdobył 15 oczek, ale też nie był tak skuteczny – dołożył jednak trzy trójki i pozostaje do spółki z Bradleyem jednym z najgorętszych graczy NBA w pierwszych kwartach. Na plus także kolejny dobry występ na tablicach oraz trzy asysty, przechwyt i blok.
Dziewięć oczek zdobył Jaylen Brown, który miał kilka udanych akcji, szczególnie pod koniec pierwszej kwarty. Marcus Smart wrócił do bycia pierwszym rezerwowym z ławki i choć w ataku dał tylko dwa punkty to jednak dodał do tego także pięć zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty, w tym jeden firmowy steal, kiedy rzucił się po bezpańską piłkę dwukrotnie, odbijając ją za drugim razem w stronę Browna. To już siódme z rzędu zwycięstwo Celtów w TD Garden, a przed nami dwa kolejne mecze w Ogródku: w środę Knicks, w sobotę Blazers.