Thunder znów pokonują Celtics

Niestety nie ma prezentu pod choinkę od Boston Celtics. Oklahoma City Thunder zatrzymali bowiem 4-meczowy zwycięski streak Celtów i wygrali w Bostonie wynikiem 117-112 po sporych emocjach w końcówce. Walkę z Russellem Westbrookiem przegrał Isaiah Thomas, a rozgrywający Thunder zaliczył w końcu swoje pierwsze w karierze triple-double w starciu z bostońskim zespołem. To pierwsze triple-double przeciwko Celtics od 2014 roku (John Wall) i z pewnością jedno z najbardziej okazałych (45 punktów, 11 zbiórek oraz 11 asyst). Celtowie przegrali więc oba dotychczasowe spotkania z ekipą z Oklahomy, a na nic zdał się kolejny bardzo dobry występ Thomasa (34 punkty oraz 10 asyst).

BOXSCORE

Amir-Show w pierwszej kwarcie, a potem niespodziewany wystrzał strzelecki Sabonisa, dzięki któremu Thunder odrobili 11 punktów straty z pierwszej kwarty i przed ostatnią kwartą sami prowadzili nawet 10 punktami. W grze Celtów zbyt dużo było niedokładności po tej solidnej pierwszej kwarcie i dopiero gry zdawało się, że Isaiah Thomas przejmie ten mecz w czwartej kwarcie to gra Bostończyków znów wyglądała nieźle. Pomógł także m.in. Jonas Jerebko, bo to głównie z jego powodu udało się ograniczyć Thunder na atakowanej desce.

Thomas w pierwszych minutach czwartej kwarty zdobył więc aż 15 punktów i doprowadził do remisu 96-96, ale w końcówce przegrał pojedynek z Westbrookiem, który trafiał niewiarygodne wręcz trójki i był w tym meczu niezwykle skuteczny. Jasne, że Celtics mieli swoje szanse, ale zabrakło właśnie lepszej skuteczności i nieco więcej szczęścia. Sam Thomas w crunchtime już tak dobrze nie punktował, a Thunder znakomicie zmusili go do oddawania piłki (kilka razy przecinając jego podania) albo do oddawania trudnych rzutów.

Czas na oceny, dziś trzech graczy, w tym jedno zaskoczenie:

  • Isaiah Thomas (34 punkty, 12/22 FG, 8/9 FT, 10 asyst): 5-

I znów w czwartej kwarcie zdobył połowę swoich punktów (Pan Czwarta Kwarta), dołożył do tego dziesięć asyst i gdyby Celtics wygrali to byłaby to głównie jego zasługa. Kilka trójek nie chciało jednak wpaść (w całym meczu 2/8), a do tego doszło jeszcze pięć strat i przegrany ostatecznie pojedynek z Westbrookiem.

  • Amir Johnson (17 punkty, 6/10 FG, 6 zbiórek, 5 asyst): 4+

Nie spodziewałeś się Amira Johnsona w tej sekcji. A to był naprawdę solidny mecz Amira, który już w ostatnich meczach wyglądał na coraz żywszego. Miał swój show w pierwszej kwarcie, ale też z nim na parkiecie Celtics byli po prostu o sześć oczek lepsi od rywala i tylko Jerebko miał lepszy wskaźnik +/-.

  • Al Horford (23 punkty, 8/17 FG, 3/6 3PT, 6 zbiórek, 4 asysty): 4

Jeden z lepszych ostatnio występów ofensywnie Horforda, który w końcu trafił kilka trójek, ale też znów nie udało mu się przekroczyć granicy 50-procentowej skuteczności i tym razem nie wyglądał już tak dobrze na tablicach. Solidny mecz, ale jeśli tak porównać go do Amira to C’s z Horfordem byli dziewięć oczek na minusie.

16 oczek z 16 rzutów dla Bradleya i tylko trzy dla Crowdera, który to z kolei miał najgorszy w całym zespole wskaźnik +/- i z pewnością będzie bardzo szybko chciał o tym meczu zapomnieć, bo był non-faktorem. Ławka tym razem nie dała zbyt dobrego wsparcia i przegrała rywalizację z Thunder, dla których sam Enes Kanter miał więcej punktów (20) z ławki niż wszyscy rezerwowi Celtics. I wciąż jakoś dziwnie grają Celtowie u siebie, mając po tym meczu bilans 6-6 w Ogródku. Chyba więc dobrze, że w Boże Narodzenie zagrają w Nowym Jorku.

p.s. Wesołych Świąt!