Łatwa wygrana Spurs w Teksasie

Boston Celtics cały czas grają bez Isaiaha Thomasa i to widać. Podopieczni Brada Stevensa nie mieli większych szans w San Antonio, przegrywając ze Spurs wynikiem 101-108 mimo świetnego występu Avery’ego Bradleya, który to zapisał na konto 25 punktów, 10 zbiórek, sześć asyst oraz trzy przechwyty. Na całe szczęście, wszystko wskazuje na to, że Thomas wróci do gry już w kolejnym, piątkowym starciu. Wtedy do Bostonu przyjedzie ekipa Charlotte Hornets, czyli bezpośredni rywal Celtów na Wschodzie. Celtics w zasadzie przez cały mecz trzymali się blisko Spurs, parę razy nawet prowadzili, ale zawodnicy z San Antonio nawet grając bez LaMarcusa Aldridge’a i tak pokazali dużą różnicę talentu.

BOXSCORE

Ten mecz był trochę jak gra między tatą a dzieckiem – tata momentami pozwalał dziecku na nieco więcej, ale skoro gramy o zwycięstwo to za każdym razem, gdy dziecko odrabiały straty to tata wrzucał po prostu wyższy poziom i znów odskakiwał. Celtics mieli w tym meczu momenty dobre i bardzo dobre, bo takie miewają w każdym meczu. Teraz jeszcze tylko trzeba miewać takie momenty przez 48 minut spotkania, gdyż w innym razie bardzo ciężko jest walczyć, tym bardziej z taką drużyną jak Spurs i tym bardziej grając na wyjeździe.

Ostrogi mają w tym sezonie bilans 20-5, a przecież Celtom przez ostatnie kilkadziesiąt lat po prostu bardzo ciężko gra się z ekipą z Teksasu. Dość powiedzieć, że Spurs przystępowali do tego spotkania z serią dziesięciu kolejnych zwycięstw w bostońskim teamem. Czy Brad Stevens zdoła pokonać Gregga Popovicha zanim ten przejdzie na emeryturę? Czy dopiero ten moment będzie oficjalnym namaszczeniem? Celtics chcą być jak Spurs, ale droga jeszcze daleka – w każdym razie powrót Thomasa powinien im znacząco pomóc.

Czas na oceny, dziś trójka zawodników:

  • Avery Bradley (26 punktów, 10/16 FG, 10 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty): 5

Nikogo chyba ta piątka nie dziwi – to był jeden z lepszych meczów AB w tym sezonie, który w zasadzie jako jedyny gracz Celtics rzeczywiście był w tym meczu. Ciągnął grę w ataku, trafił trzy razy zza łuku, pomagał na tablicach, zaliczył też sześć asyst i miał kilka dobrych akcji w obronie, gdzie Celtowie wcale źle nie grali, po prostu mierzyli się z bardzo mądrą i dokładną ofensywą Spurs, która już w pierwszej kwarcie trafia ponad 60 procent swoich rzutów, a mecz kończyła ze skutecznością na poziomie równych 55 procent.

  • Terry Rozier (12 punktów, 5/13 FG, 2 asysty): 4

Znów dał porządne wsparcie punktowe z ławki, choć zniknął nam w drugiej połowie, w której zdobył ledwie dwa punkty. Wcześniej grał naprawdę fajnie, po raz kolejny pokazał kilka bardzo dobrych ofensywnie akcji – dwie trójki, trafienie z mid-range i coast-to-coast na koniec pierwszej połowy. Miał zdecydowanie najlepszy wskaźnik +/- w drużynie, bo z nim na parkiecie Celtowie byli aż +11.

  • Jae Crowder (15 punktów, 5/12 FG, 3/8 3PT, 6 zbiórek, 2 asysty): 4-

Jak cała drużyna jest ostatnio mocno nieregularny i po bardzo skutecznym występie w Oklahoma City zanotował znacznie mniej efektywny mecz w San Antonio, choć i tak zdobył ostatecznie solidne 15 punktów. W obronie robił sporo, ale Kawhi Leonard po prostu znajdywał sposoby na to, aby trafiać i sam zdobył ostatecznie game-high 26 oczek, trafiając 9/17 z gry i 7/7 z rzutów wolnych.

Al Horford ma problemy i ma je też znów Marcus Smart, który był 0/4 zza łuku i aż -17 w 37 minut, jakie spędził na parkiecie w środowy wieczór. Kelly Olynyk zastąpił Amira po kilkudziesięciu sekundach drugiej połowy, ale to znów David Lee poskakał po głowach podkoszowych Celtics i sam jeden miał tylko dwie zbiórki mniej niż czwórka bostońskich podkoszowych. Była to trzecia z rzędu porażka Bostończyków, dlatego najlepszą wiadomością pozostaje to, że jest spora szansa, iż Isaiah Thomas wróci do gry już na najbliższy mecz.