Szerszenie rozbite w Connecticut

Boston Celtics wygrywają drugi z rzędu meczu, ponownie pokonując zespół Charlotte Hornets. Celtowie tym razem wystąpili w roli gospodarza meczu rozgrywanego w Connecticut, ale tak samo jak w tym pierwszym spotkaniu, tak i teraz nie dali najmniejszych szans rywalom, wygrywając 104-86. A wszystko to bez paru podstawowych zawodników, którym Brad Stevens dał po prostu odpocząć. Nie zagrali więc Isaiah Thomas, Avery Bradley, Amir Johnson oraz Al Horford, a w pierwszej piątce pojawili się m.in. Jaylen Brown, Tyler Zeller czy przede wszystkim Gerald Green, dla którego był to całkiem udany powrót do gry w barwach Celtics. Teraz przed nami kilka dni przerwy, a kolejny mecz w czwartek na Brooklynie.

BOXSCORE | DOWNLOAD

Mogłoby się wydawać, że skoro czterech z pięciu starterów odpoczywa to Celtics będą mieli problemy, odkąd w poprzednich meczach rezerwowi mieli jednak trochę problemów. Nic bardziej mylnego, bo tym razem bostońscy zmiennicy zagrali naprawdę solidne spotkanie, nie tylko zatrzymując Hornets na 38 procentach z gry, ale też pozwalając im trafić jedną trójkę na 19 prób. Dodatkowo, wymusili aż 20 strat zespołu z Charlotte, zdobywając dzięki temu znakomite 28 punktów. Najwięcej oczek zapisał na konto Jordan Mickey.

Ledwie osiem minut na parkiecie spędził z kolei Terry Rozier, który przy próbie wymuszenia faulu w ataku otrzymał mocny cios w głowę. Zalał się krwią i nie był w stanie kontynuować gry, a miał wykonywać rzuty wolne – zdecydowano jednak, że nie jest to możliwe, dlatego zszedł do szatni, rzuty wolne wykonał R.J. Hunter, a Rozier do meczu już nie mógł wrócić, bo sędziowie orzekli tylko faul niesportowy pierwszego stopnia. Skorzystał na tym nieco Demetrius Jackson, który w 15 minut zaprezentował się na plus.

To był też najlepszy mecz jak dotychczas R.J. Huntera, który przypomniał tym samym, dlaczego wielu fanów Celtics ceni go wyżej niż na przykład Jamesa Younga. Hunter często miał piłkę w rękach, był też nieco pewniejszy przy rzutach (choć 2/6 zza łuku wrażenia nie robi), a mecz zakończył mając na koncie 10 oczek, pięć asyst oraz +15 we wskaźniku „+/-„. Lepszy pod tym względem był tylko… Young, ale w ogólnym rozrachunku batalię z Hunterem przegrał i po dwóch meczach prowadzi w tym pojedynku już tylko 2-1.

Najlepszy też jak do tej pory mecz Tylera Zellera (14 punktów, trzy zbiórki, trzy asysty), znów niezłe zawody Marcusa Smarta, który to trafił w końcu dwie trójki, zanotował też pięć asyst i bardzo dobrze wyglądał jako rozgrywający, dobrze podając w pick-and-rollu z Zellerem, a Jaylen Brown tym razem ze słabą skutecznością (2/10 z gry, 0/4 zza łuku), ale był oczywiście jeden efektowny wsad po przechwycie. Pograł nawet Ben Bentil czy cała reszta zawodników podpisanych na obóz, wśród których najlepiej wyglądał Marcus Georges-Hunt.

Był to także powtórny debiut w barwach Celtics dla Geralda Greena, który po latach wrócił na stare śmieci i w trzecim meczu preseasonu wybiegł w końcu na parkiet, zmagając się wcześniej z urazem biodra. Początkowo nie było zbyt dobrze, ale z biegiem czasu Green grał coraz lepiej i szczególnie w trzeciej kwarcie, gdy biegał po zasłonach i wysoko wybijał się do rzutów pokazał, dlaczego może być bardzo przydatnym graczem w rotacji Brada Stevensa. Ogółem zdobył 13 punktów i udowodnił, że nadal potrafi zapewnić drużynie zastrzyk punktów.