Nie milkną zachwyty nad solidnym występem Jaylena Browna w pierwszym meczu tegorocznego preseasonu. To oczywiście tylko jeden mecz i tylko preseason, jednak Brown w bardzo głośny sposób przywitał się z obręczą i w ogóle NBA, co spowodowało, że zleciało na niego bardzo dużo pochwał od trenerów czy zawodników Boston Celtics. Trudno się zresztą nie zgodzić z tym, że 19-latek pokazał duży potencjał. I nie chodzi tu tylko o ten efektowny wsad, ale też o wszystko inne, co Brown pokazał we wtorek. Przed nim oczywiście jeszcze mnóstwo pracy, a pomimo tego, że sezon się jeszcze nie zaczął to zdaniem ESPN już jest on wśród tych zawodników, którzy mogą przed trade deadline… zmienić klub.
Przed wybranym z trzecim numerem tegoroczenego draftu wciąż debiut w NBA, ale preseason to dobre miejsce i czas, aby przyzwyczaić się do tej nowości, jaką jest wychodzenie na parkiet w towarzystwie najlepszych koszykarzy na świecie. Brown sam zresztą wspominał, że z nerwów nie mógł spać przed pierwszym treningiem, a co dopiero było przed pierwszym meczem preseasonu i będzie przed startem sezonu regularnego. Te nerwy są i będą, co zresztą było widać w trakcie spotkania z Sixers, gdy Brown czasem forsował grę i popełniał błędy.
Ale były też znakomite momenty i okresy bardzo mądrej gry. Wystarczy spojrzeć na te kilka asyst, które Brown rozdał i już tutaj widać bardzo dobre perspektywy na przyszłość. Wystarczy spojrzeć na ten rzut z odejścia tyłem do kosza, który może być naprawdę fajną bronią w jego arsenale. No i wystarczy spojrzeć na te wsady, które podniosły z miejsc nie tylko kibiców, ale też przede wszystkim kolegów z drużyny, co dla młodziaka jest bardzo ważne – a sama drużyna zdaje się dawać mu ogromne wsparcie, co z pewnością tylko i wyłącznie buduje.
Po meczu posypały się więc w jego stronę pochwały, bo choć to tylko preseason to jednak zobaczyliśmy namiastkę tego, kim Jaylen Brown może być za dwa, może trzy lata. Dodatkowo, 19-latek ma w Bostonie bardzo dobre miejsce do rozwoju – bo jest Jae Crowder, który już go wziął pod skrzydła, ale jest też po prostu dobry skład, dzięki któremu Brown wcale nie musi i nie będzie rzucony na głęboką wodą, lecz w spokoju będzie mógł szlifować swoją grę, przyzwyczajać się, a minuty łapać to tu, to tam i być przy tym plusowym graczem.
No chyba że… to nie w Bostonie będzie jego przyszłość. Jest to opcja, wszak żaden zawodnik nie jest nietykalny, tym bardziej, jeżeli generalnym menedżerem jest Danny Ainge, choć akurat na ten moment naprawdę trudno jest w ogóle dywagować na temat tego, jak potoczy się dalej kariera Browna. ESPN uważa jednak, że rookie może być na bloku transferowym, ale tylko w takim przypadku, który akurat dla fanów Celtics niespodzianką nie jest – czyli wtedy, kiedy na rynku pojawi się gwiazda, w której ściągnięciu Brown może po prostu pomóc.
Pisałem już bowiem, że jego potencjał jest wysoki i to też zresztą ten potencjał był jednym z głównych tematów, na jakie rozmawialiśmy w kontekście Browna przed draftem – że nie jest jeszcze gotów na NBA, ale sufit może mieć zawieszony naprawdę wysoko. I inni menadżerowie z pewnością zdają sobie z tego sprawę, dlatego też 19-latek może być naprawdę dobrą przynętą transferową Celtics i kimś, na kim będzie można zbudować ewentualną paczkę w transferze po gwiazdę, a nie zapominajmy, że Ainge ma też jeszcze wybory od Nets.
Na ten moment trudno jest jednak stwierdzić, czy robienie takiej paczki będzie rzeczywiście potrzebne i czy będzie to opłacalne. ESPN mówi o takich graczach jak DeMarcus Cousins lub Anthony Davis, bo to oni mogą pojawić się niejako na rynku w trakcie sezonu i to najprawdopodobniej Celtowie będą mogli zaoferować najciekawszą propozycję. Ale nie jest powiedziane, że tak będzie, bo Jaylen Brown bardzo podoba się także samym Celtics – i stąd też jego duża wartość, bo ma spory potencjał sportowy, jak i potencjał transferowy.