Pierwszy trening już za Celtami

Boston Celtics już oficjalnie rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu i mają za sobą pierwszy trening, który zdaniem Ala Horforda cechował się bardzo dobrym tempem, a na który Jaylen Brown przyjechał o 3-4 godziny za wcześnie. Na razie jednak nie było jeszcze gierek treningowych, po których moglibyśmy ekscytować się zagraniami niektórych zawodników, lecz znacznie więcej pracy w pięcioosobowych grupach. Co ciekawe, Brad Stevens kazał nawet swoim podopiecznym nie dawać na razie z siebie wszystkiego, lecz zdaniem Horforda od pierwszego dnia treningów Celtics muszą dawać z siebie sto procent, gdyż są głodni gry i bardzo się cieszą, że z powrotem wrócili do trenowania.

Dla Horforda był to pierwszy trening w nowej drużynie, ale sam zainteresowany przyznał, że wie już bardzo dużo, bo studiował zagrywki, a do tego jest świadom, czego będą wymagać od niego Celtics. 30-latek zdradził również, że latem spędził dużo czasu na wspólnej grze z Isaiahem Thomasem oraz Amirem Johnsonem – a to nie tylko jest bardzo dobry znak, jako że zawodnicy uczą się grać ze sobą, ale również mała podpowiedź, jeśli chodzi o to, kogo Brad Stevens wystawi w pierwszej piątce obok Horforda właśnie.

Na razie to oczywiście dopiero pierwszy trening i jedynie domysły, ale odkąd Kelly Olynyk nie może jeszcze uczestniczyć w pełnowymiarowych treningach z drużyną to zdaje się, że to rzeczywiście Johnson stworzy parę podkoszowych z Horfordem. Warto jednak przy tym pamiętać, że Stevens nie boi się wprowadzać zmian i szczególnie na początku sezonu może jeszcze próbować różnych rozwiązań lub też zmienić niektóre ustawienia, jeśli te nie będą zbyt efektywne – tak jak było to rok temu, gdy nie wypalił duet Lee – Zeller.

Wracając natomiast do Horforda to był on zadowolony z pierwszego treningu, podkreślając przede wszystkim, że zajęcia szły do przodu ze znacznie szybszym tempem niż miało to miejsce w Atlancie.

„Trener jest bardzo dokładny. Świetnie wyjaśnia rzeczy i chce po prostu, aby trening szedł naprzód. To właśnie wyższe tempo jest jedną z rzeczy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy.”

Horford przyznał, że zdecydowanie co innego jest znać zagrywki, a co innego brać udział w ćwiczeniach, ale wszystko przyjdzie z czasem. Dodatkowo, na przykład Avery Bradley już zdążył zapewnić swojego starszego kolegę, że w razie pytań może walić prosto do niego, a ten postara się ze wszystkim pomóc. Dla Horforda bardzo ważne jest bowiem w miarę szybko się zaaklimatyzować. Ale przecież nie on jedyny ma za sobą pierwszy trening w barwach Celtics, bo to dotyczy też młodszych zawodników, w tym przede wszystkim Jaylena Browna.

Wybrany z trójką w tegorocznym drafcie zawodnik tak bardzo się denerwował swoim pierwszym treningiem, że prawie nie spał w nocy, a do ośrodka treningowego przyjechał 3-4 godziny za wcześnie. Na całe szczęście przyjechał całkiem nieźle przygotowany, bo podobnie jak Horford dużo czasu spędził na studiowaniu pojedynczych zagrywek, które każdy zawodnik ma na swoim iPadzie. Brown doskonale rozumie, że jako wysoki wybór w drafcie ma przed sobą znacznie większe oczekiwania, dlatego też szybko chce zrozumieć koncept gry.

I tak jak Horford, on również podkreślił tempo treningu jako jedną z rzeczy, która naprawdę się wyróżnia – podobnie zresztą mówił o swoim pierwszym doświadczeniu z ligą letnią. Prócz tego widać znaczną różnicę w szybkości, atletycyźmie czy rozmiarach zawodników NBA od młodziutkich przecież graczy NCAA. Brown sam zresztą powiedział, że już na pierwszy rzut oka widać ogromne doświadczenie niektórych Bostończyków. Dla niego to tymczasem dopiero pierwsze kroki, lecz Brown i tak chce jak najszybciej dopasować się do NBA.