Shaq o C’s: Szkoda, że tak wyszło

Shaquille O’Neal zostanie już w piątek wprowadzony do Galerii Sław i jak już pisaliśmy, jednym z wprowadzających Shaqa do Hall of Fame będzie legendarny bostoński center Bill Russell. Nie można jednak zapominać o tym, że Shaq swoją karierę zakończył właśnie w Bostonie i to w barwach Celtics rozegrał swój ostatni mecz w NBA, choć jak sam dziś mówi, nie tak to wszystko miało się skończyć. Przypomnijmy, że O’Neal dołączył do Celtów przed startem sezonu 2010/11, lecz przez kontuzję stracił większość rozgrywek, a już w pierwszym meczu po powrocie uraz się odnowił, przez co Shaq zagrał tylko w dwóch meczach playoffs i nie pomógł Bostończykom, którzy odpadli w drugiej rundzie w starciu z Miami Heat.

Shaq ma za sobą długą karierę z wieloma sukcesami na koncie, tym bardziej, że do historii przejdzie jako jeden z najbardziej dominujących podkoszowych, jakiego NBA widziała. Wielu ekspertów wskazuje na to, że jego osiągnięcia mogłyby być bardziej wybitne, gdyby tylko w stu procentach przykładał się do gry w koszykówkę, a nie skupiał się także na innych rzeczach. On sam mówi, że żałuje m.in. niedogonienia Wilta Chamberlaina na liście najlepszych strzelców w historii, ale także swojego ostatniego sezonu w lidze.

A ten miał miejsce w Bostonie i obfitował w wiele różnego rodzaju wydarzeń, bo wszędzie gdzie Shaq się pojawiał to działo się po prostu bardzo dużo. Raz był żywym pomnikiem na Harvardzie, kiedy indziej dyrygował bostońską orkiestrą, a bostońska Big Four wraz z O’Nealem jako środkowym zaliczyła kapitalny start sezonu, wygrywając 23 z pierwszych 27 spotkań. Ustawienia z Shaqiem były niesamowicie efektywne i zdawało się, że Boston Celtics po porażce w finałach w 2010 roku mają bardzo dobre widoki na ponowną walkę o tytuł.

Nie zmieniał tego fakt, że latem LeBron i Bosh dołączyli do Wade’a w Miami, bo przecież Celtowie doskonale poradzili sobie w pierwszym meczu sezonu, pokonując Heat w Bostonie – choć mogło się wydawać, że znacznie łatwiejszym zadaniem będzie choćby wygranie sporej sumki w kasyno online kasyno.pl. Taki start sezonu zapowiadał wielkie rzeczy, ale wszystko zniweczyły kontuzje – w tym także Shaqa, który przecież przed kontuzją potrafił jako 38-latek zdominować Brooka Lopeza, notując 25 punktów i 11 zbiórek przeciwko Nets.

W całym sezonie rozegrał jednak tylko 37 spotkań, a gdy Marquis Daniels doznał urazu szyi to Danny Ainge został bez zmiennika dla Paula Pierce’a i zdecydował się wymienić Perkinsa do Oklahoma City Thunder, przyjmując w zamian m.in. Jeffa Greena. Tamten transfer źle wpłynął na morale zespołu, a plany dotarcia do finałów spaliły na panewce, gdy Shaqa nie udało się przywrócić do zdrowia, Wade pociągnął za sobą Rajona Rondo, a ten doznał przemieszczenia łokcia i LeBron James w końcu przegonił bostońskie demony.

Nic dziwnego, że 44-letni dziś Amerykanin żałuje, że tak się to potoczyło:

„Naprawdę mi szkoda, że nie mogłem dograć do końca mojego ostatniego sezonu w Bostonie. Gdy tam przyszedłem to Wielka Trójka robiła większość roboty, ja musiałem tylko zbierać, blokować i walić przeciwników w tyłek, a Rondo musiał uruchamiać mnie w ataku. Myślałem, że mamy wtedy spore szanse na pierścień.”

To się niestety nie udało, a po sezonie Shaq postanowił odwiesić buty na kołek, kończąc karierę z czterema mistrzowskimi tytułami na koncie – swoje ostatnie punkty na parkietach NBA zdobył w jedynym wygranym przez Celtów meczu tamtej serii z Heat. Ogółem w bostońskich barwach rozegrał 39 meczów (w tym dwa w fazie play-off), a bilans Celtics w tych spotkaniach to 29 zwycięstw i tylko dziesięć porażek. Myślicie, że zdrowy O’Neal rzeczywiście pomógłby Zielonym zdobyć pierścień? Tak czy siak – gratulujemy zaszczytu Hall of Fame, Shaq!