Isaiah Thomas jest doskonałym przykładem osoby, która udowadnia wszystkim, że są w błędzie i że nie powinni w niego wątpić. Miało to miejsce choćby w zeszłym sezonie, gdy zagrał w Meczu Gwiazd, ale także na każdym wcześniejszym etapie jego kariery. Dlatego też deklaracje o chęci występu na Igrzyskach Olimpijskich w 2020 roku wcale nie powinny spotykać się z naszym zwątpieniem. Thomas w wywiadzie dla Sports Illustrated przyznał, że bardzo chciałby być teraz w Rio, dodając przy okazji, że ma wielką nadzieję, że na przyszłe igrzyska będzie przynajmniej wśród kandydatów. Czy to może się w ogóle zdarzyć i czy Celtics rzeczywiście mogą mieć swojego gracza w reprezentacji Stanów Zjedoczonych?
Thomas nie był brany pod uwagę i z kadrą od lat ma mało wspólnego, ale to nie znaczy, że nie ma szans w spełnieniu swoich celów. Z jednej strony, gra w lidze świetnych guardów – w Brazylii grają Kyle Lowry oraz Kyrie Irving, a przecież nieobecni są nawet więksi, czyli m.in. Russell Westbrook, Chris Paul czy Steph Curry. Ale ten sam fakt – że gra na pozycji, która jest mocno obsadzona – nie zdołał zatrzymać go przed osiąganiem innych sukcesów. Warto dodać, że te na przyszły sezon są nawet większe niż w ubiegłych rozgrywkach.
27-latek chce bowiem nie tylko powtórzyć grę w All-Star Game, ale także znaleźć w którejś z trzech najlepszych piątek na koniec sezonu, a do tego zajść z Celtami nieco dalej niż tylko do pierwszej rundy fazy play-off. A biorąc pod uwagę to, że odkąd tylko gra w koszykówkę to zdaje się po kolei skreślać wszystkie cele ze swojej listy i zamykać tym samym usta wątpiącym to jest całkiem spora szansa, że znów mu się uda. I możliwe jest, że pójdzie za ciosem i spełni także swoje marzenie o grze na igrzyskach za cztery lata w Tokio.
Na każdej imprezie mamy bowiem do czynienia ze sporą grupą nieobecnych – w Rio nie ma wspomnianych już Westbrooka, Paula czy Curry’ego i powody są różne, ale zawsze jest tak, że kogoś brakuje. Długi sezon, chęć odpoczynku, zaleczenia urazów czy w przypadku Brazylii być może także obawy przed wirusem Zika. Tak czy siak, tych powodów może być dużo, dlatego też w wielu przypadkach gwiazdy NBA wolą sobie po prostu odpuścić grę dla reprezentacji i mieć wolne lato. Thomas tymczasem jest chętny mimo wszystko.
Czy to dobrze, czy źle dla Celtów – trudno to stwierdzić, bo z jednej strony gra dla kadry to zawsze ryzyko (koszmarna kontuzja Paula George’a sprzed dwóch lat), ale z drugiej strony gra na takim turnieju i obok takich zawodników to zawsze jest dobra rzecz dla rozwoju, czy nawiązywania nowych kontaktów między graczami (rok 2010, Andre Iguodala i początek tego, co dziś zowie się Kevin Durant w Golden State Warriors). Są plusy i minusy, ale jeśli Isaiah rzeczywiście chce zagrać w Tokio to trzymajmy kciuki, by spełnił kolejne swoje marzenie.