SL: Celtics 87 – 86 Spurs

Boston Celtics są jak dotychczas niepokonani podczas tegorocznych letnich zmagań. W czwartek wygrali trzeci kolejne spotkanie, kończąc ligę letnią w Salt Lake City bez porażki – a wszystko to za sprawą Terry’ego Roziera, który wielkim rzutem zza łuku dał Celtom zwycięstwo w starciu z San Antonio Spurs. Zwycięstwo bardzo fajne, bo po pogoni w ostatnich minutach, która ostatecznie zakończyła się sukcesem. Jakby tego było mało, Rozier był przy tym rzucie faulowany, a mimo to udało mu się trafić do kosza na sekundę przed końcem. Na linii rzutów wolnych spudłował, ale piłkę zebrał Guerschon Yabusele i Bostończycy wygrali 87-86, rewanżując się Ostrogom za porażkę po równie zaciętym meczu przed rokiem.

BOXSCORE | DOWNLOAD

O wszystkim zadecydowała końcówka, choć obie drużyny potrafiły wcześniej zbudować sobie sporą przewagę – Celtics znów radośnie rzucali zza łuku, trafili sześć trójek przez pierwsze 15 minut gry i wygrywali nawet 41-26, lecz ostatnie pięć minut pierwszej połowy Spurs skończyli runem 18-5, zdobywając po drodze 14 oczek bez odpowiedzi bostońskiej drużyny. Od samego początku bardzo dobre zawody rozgrywał wszechstronny Kyle Anderson, który po prostu dominuje tego lata, o czym przekonał się m.in. boleśnie szkolony James Young.

Anderson skończył ostatecznie mecz z 23 punktami, 10 zbiórkami oraz siedmioma asystami, trafiając czasem bardzo dziwne rzuty. Na tyle dziwne, że na nieco ponad minutę przed końcem Spurs prowadzili 86-80, ale na całe szczęście Celtowie nie zamierzali odpuszczać. Najpierw świetne wejście pod kosz Roziera, potem szybko zdobyte punkty z autu, a następnie jeszcze ta niesamowita trójka z faulem. 22-latek mecz zakończył z 23 punktami (8/15 FG) i sześcioma asystami na koncie, będąc autorem siedmiu ostatnich punktów Celtics.

Zmagania w lidze letniej Utah Jazz zakończył ze średnimi na poziomie 18.3 punktów, 6.3 zbiórek oraz 5.3 asyst, potwierdzając tylko, że przez ten jeden rok w NBA nie próżnował i poczynił naprawdę spory progres. Po spotkaniu mówił, że skoro Evan Turner nie wróci do Bostonu na przyszły sezon to ktoś musi go zastąpić i to właśnie on musi być tym kimś. Co by nie mówić, pierwsze oznaki są całkiem obiecujące, bo Rozier wygląda coraz lepiej jako playmaker i coraz bardziej komfortowo czuje się z piłką w rękach. I bardzo dobrze.

Co ciekawe, przed tą ostatnią akcją do Roziera podszedł Danny Ainge. Młody obrońca mówi, że po rozegraniu 31 z 40 minut tego spotkania jechał już „na oparach”, jednak GM bostońskiej drużyny powiedział mu, że ma gdzieś, jak bardzo jest zmęczony i że musi oddać decydujący rzut. No to oddał i jest bardzo fajna historia, choć przecież przed rokiem Rozier także dał się poznać jako zawodnik, który nie boi się oddawać rzutów w trudnych momentach. Teraz przed Celtami przenosiny do Las Vegas, gdzie już w sobotę zagrają z Chicago Bulls.

Wtedy powinien dołączyć do nich Jordan Mickey. W czwartek cały czas odpoczywali również Jaylen Brown oraz RJ Hunter, ale nawet bez nich Bostończycy potrafili sobie poradzić w dwóch meczach i pozostać niepokonani. Dwie trójki przeciwko Spurs dołożył James Young (który wciąż ma sporo do udowodnienia w Las Vegas, bo Danny Ainge sam przyznał, że to chyba już czas, aby 20-latek wywalczył sobie miejsce w składzie umiejętnościami, a nie wiekiem), trzy razy zza łuku trafił Demetrius Jackson, a kolejny solidny występ zaliczył Yabusele.