Bostońscy fani podobnie jak przed rokiem przyjęli ruchy Danny’ego Ainge’a z rozczarowaniem. Generalny menedżer Boston Celtics wykorzystał koniec końców sześć wyborów i zrobił jeden tylko transfer, który jednak dotyczył tylko i wyłącznie picków w drafcie. Nie udało się więc pozyskać Jimmy’ego Butlera, ani też pomóc 76ers w zabraniu Krisa Dunna – choć Wyc Grousbeck przyrzeka, że żaden transfer nie był blisko. Buczeniem przyjęto więc wybór Jaylena Browna z trójką. Z niedowierzaniem patrzono, jak przy szesnastce Celtowie wybierają Guerschona Yabusele. I kciukami w dół czy łapaniem się za głowę podsumowano wybór Ante Zizicia. Takie jednak są uroki draftu, ale gdy emocje odpadną? Podsumujmy.
Rzecz pierwsza i najważniejsza, trzeba zadać sobie pytanie, jak blisko Celtics rzeczywiście byli tym zapowiadanym transferom. Raporty mówiły, że Sixers oferują najpierw Jahlila Okafora za trójkę, ale Ainge chciał więcej. Sixers zmienili więc ofertę i dawali najprawdopodobniej Nerlensa Noela, Roberta Covingtona oraz dwa wybory z trzeciej dziesiątki. Ainge odrzucił taką propozycję, uznając najwidoczniej, że Brown ma większy potencjał niż Noel, a trzy dodatkowe kontrakty to niezbyt dobry pomysł dla i tak trudnej sytuacji kadrowej.
Były też ponoć rozmowy z Chicago Bulls nt. Jimmy’ego Butlera, a Bulls mieli pytać o Jae Crowdera oraz Avery’ego Bradleya. W tym wszystkim gdzieś tam pojawiały się informację, że Celtowie mogą wziąć z trójką Krisa Dunna, który wzbudzał zainteresowanie nie tylko Sixers, ale m.in. także Timberwolves. Ostatecznie nie doszło jednak do żadnego transferu i kibice raz jeszcze poczuli się mocno rozczarowani, bo przecież wcześniej słyszeli o tym, jak agresywnie Celtics ten trzeci pick próbują wytransferować. Po drafcie tak mówił sam Ainge:
„Nigdy nie wiem, jak bardzo blisko jesteśmy zrobienia transferu, ponieważ koniec końców potrzeba jeszcze zgody drugiego zespołu. Było wczoraj sporo rozmów, ale żadnej wymiany. I to w sumie tyle w tym temacie. My wycofaliśmy się z niektórych konwersacji, z niektórych inne drużyny. Nie uważam, że to z powodu małej wartości wyboru w drafcie, ale raczej dlatego, że przy tego wymianach oba zespoły muszą dobrze wyjść na transferze. Wczoraj nie znaleźliśmy takiej wymiany. Jestem pewny, że cały czas idziemy w dobrym kierunku. Cały czas mamy sporo pieniędzy na wolnych agentów, by zbudować lepszy zespół.”
Czy można było przyjąć ofertę Sixers? Gdyby tak się stało to pewnie nikt nie miałby tego Ainge’owi za złe, ale dodanie do składu kolejnych czterech nazwisk w zamian za jedno nie byłoby chyba dobrym posunięciem z kadrowego punktu widzenia. Czy można było dogadać się z Bulls? To już zależy od tego, jakim kosztem – ale oddanie co najmniej Crowdera, Bradleya i trzeciego picku w tegorocznym naborze to mogło być za dużo. Zamiast tego wszystkiego postanowiono na zawodnika, który zachwycił w Bostonie.
Niektórzy mogą powiedzieć, że jest nieregularny, ale hej – czy Jaylen Brown ma już za sobą debiut w NBA? Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy Ainge postawił na zawodnika nieregularnego. Wiemy natomiast, jakie są mocne i słabe strony Jaylena Browna, a sam wybór przyjdzie nam jak zwykle ocenić dopiero w przyszłości. Brown to atletyczny freak, który jest niesamowicie silny i inteligenty, a do tego bardzo wszechstronny. A takiej właśnie wszechstronności szuka się dziś przede wszystkim u młodych graczy.
Fani przyjęli jednak ten wybór z niezadowoleniem – Grousbeck wręcz powiedział, że to najgorsza reakcja odkąd objął stery w Bostonie przed czternastoma laty. On sam jest jednak po części temu winny, bo dwa lata temu zapowiadał fajerwerki, których wciąż w Beantown nie ma. Podniósł wtedy oczekiwania i choć potem wypowiadał się już nieco bardziej ostrożnie to jednak kibice wciąż i wciąż te oczekiwania mają bardzo duże. I tak, kibice z dużymi oczekiwaniami mogą być zawiedzeni. Ale jak zawsze jest też druga strona.
No bo jakby nie patrzeć to Celtowie są po sezonie, w którym wygrali 48 meczów, a teraz dodali na skrzydło (a więc tam, gdzie im brakowało) zawodnika z top3 draftu, który może pomóc im od zaraz. Dwa pozostałe wybory przeznaczyli na graczy, których mogą zatrzymać jeszcze w Europie. Z kolei pierwsze dwa wybory w drugiej rundzie zamienili na przyszłościowy wybór w pierwszej rundzie, z kolejnymi dwoma wyciągnęli dwóch interesujących zawodników, którzy powalczą o miejsce w składzie już tego lata, a z ostatnim zaryzykowali.
Osobę Browna przeanalizuję w oddzielnym artykule, tak jak rok temu zrobił to z Terrym Rozierem. Warto jednak powiedzieć w tym miejscu, że Ainge sam przyznał, iż to nie był łatwy wybór. No i dodał, że Brown ma lepszy rzut niż wskazują na to statystyki – to zresztą trzeci rok, gdy to słyszymy, bo tak samo było w 2015 z Rozierem i w 2014 z Marcusem Smartem. Były też takie przymiotniki jak „wyjątkowy”, „wygadany”, „bardzo zrównoważony”, „bardzo wykształcony” i „bardzo dojrzały, jak na swój wiek”. Na pewno będzie ciekawie.
A sam Brown mówił po drafcie, że jest gotów iść na wojnę dla kibiców. Nie wszyscy może przyjęli go zbyt entuzjastycznie, ale wszyscy powinni się do niego przekonać, gdyż bardzo łatwo przyjdzie nam lubić Jaylena Browna. Tym bardziej, że według wstępnych raportów Ainge nie zamierza nim transferować i 19-latek powinien pomóc bostońskiej drużynie już w przyszłym sezonie. Nieco inaczej może być natomiast z dwoma pozostałymi wyborami Celtów w pierwszej rundzie – bo zdaje się, że obaj zostaną jeszcze w Europie.
Ainge powiedział, że jeszcze o tym nie rozmawiali, ale zarówno Yabusele, jak i Zizić są otwarci na tzw. stash. Wydaje się, że była to kluczowa kwestia przy tych dwóch wyborach – Celtics wybierali nie najlepszego ich zdaniem dostępnego zawodnika, a najlepszego, którego będzie można zestashować. Z szesnastką postawili na francuskiego Draymonda Greena, jak mówią o Guerschonie Yabusele. On sam był nawet nieco zaskoczony, że usłyszał swoje nazwisko tak szybko, ale taki to był draft – Thon Maker został wybrany z dziesiątką.
Ante Zizić został wybrany z pickiem numer 23, a obecni w hali kibice C’s łapali się za głowę i pokazywali kciuki w dół. Nie jestem pewien, dlaczego – bo choć kilku innych bardzo obiecujących zawodników było jeszcze do wzięcia (Skal Labiesierre poszedł z #28, a Deyonta Davis dopiero z #31) to jednak Zizić także ma spory potencjał i może spokojnie dalej rozwijać się w Europie, by kiedyś stać się naprawdę dobrym centrem. Trudno było oczekiwać, że Ainge weźmie w pierwszej rundzie trzech kolejnych zawodników do pierwszego składu.
Swoją szansę dostaną za to Demetrius Jackson oraz Ben Bentil, którzy zostali wybrani pod koniec drugiej rundy. Celtowie mieli wcześniej dwa wybory, ale wytransferowali je do Memphis Grizzlies, w zamian za chroniony pick w pierwszej rundzie od Clippers (trade Jeffa Greena). Chroniony w loterii, a więc w top14 – najwcześniej może zostać zrealizowany w 2019, ale jeśli protekcja się utrzyma (czyli jeśli LAC od 2019 roku przestaną być playoffową drużyną) to w najgorszym razie Celtics dostaną pick w drugiej rundzie w 2022 roku z Los Angeles.
Bez tej protekcji byłby to genialny ruch – za dwa wybory w drugiej Celtowie dostaliby pewny wybór w pierwszej. A tak jest jak zwykle duża niewiadoma, jednak biorąc pod uwagę, że Ainge nie mógł wykorzystać wszystkich ośmiu picków na zawodników to nie jest to wcale zły ruch, tym bardziej, że to jednak potencjalny wybór w pierwszej rundzie draftu. Zaskoczeniem jest natomiast, że z #45 udało się wziąć Demetriusa Jacksona, który w wielu mockach był nawet w okolicach loterii i może być naprawdę solidnym backupem na pozycji rozgrywającego.
Nic więc dziwnego, że Ainge powiedział, iż to było „spore szczęście” móc wybrać Jacksona. Ben Bentil to też solidny wybór, a przecież rzadko kiedy oczekujemy, że wybrany z #51 pickiem zawodnik ma szansę na zostanie w składzie. A taki Bentil właśnie ma, bo jest rozciągającą grę czwórką i Celtowie już zapowiedzieli, że podkoszowy dostanie szansę na wywalczenie miejsca w składzie. Abdel Naber to już czyste ryzyko – Egipcjanin grał w Iowa, jest 22-letnim skrzydłowym i ma bardzo długie ręce. Wybrany z #58, więc jak nie wypali to żalu nie będzie.
Czas na moje oceny:
- #3 – Jaylen Brown: 9/10. Ktokolwiek by się tu pojawił – Brown, Murray czy Hield – to Ainge i tak dostałby taką samą ocenę. No, gdyby był Dunn to pewnie ocena byłaby mniejsza, choć z Krisem raczej szybko byśmy się pożegnali. Brown to dobry wybór na tu i teraz, ale też gracz z dużym potencjałem. Wpasowuje się w lukę Celtów na skrzydle i sam porównuje się do… Jimmy’ego Butlera, z którym podczas workoutów udało mu się nawet wygrywać. Hield czy Murray też by pasowali, Bender i Chriss dawaliby duży potencjał.
- #16 – Guerschon Yabusele: 7/10. Bostoński sztab musiał sobie tego chłopaka upatrzyć i patrząc na szaleństwo zespołów wybierających przed nimi postanowili chyba nie ryzykować i wybrać francuskiego skrzydłowego. Czy za wysoko? Bardzo możliwe, bo większość mocków miała go w drugiej rundzie, ale przecież tegoroczny draft udowodnił, że mocki mogą naprawdę się mylić. Yabusele może w przyszłości doskonale zastąpić Jareda Sullingera, przy czym on akurat potrafi skakać i trafiać zza łuku.
- #23 – Ante Zizić: 8/10. Zizić czy Zubać, Zubać czy Zizić – to było pytanie, bo obaj Chorwaci zapowiadają się całkiem solidnie, natomiast Zubać nie chce już zostawać w Europie i to była chyba kwestia kluczowa. Zizić z kolei może być bardziej chętny na stash, dlatego jego wybór był w zasadzie oczywisty. To także kolejny ciężko pracujący zawodnik z dobrym charakterem, więc pasuje do Celtów.
- #31 + #35 za przyszłościowy pick Clippers: 6/10. Gdyby nie było protekcji to tu mogłaby być nawet dziesiątka. Ale protekcja jest, więc możliwe, że z dwóch picków z drugiej rundy zrobi się jeden. Pytanie, jak długo Clippers zamierzają jeszcze być playoffową drużyną, a przecież Chris Paul młodszy nie będzie. Niemniej jednak, to wciąż jest potencjalny pick w pierwszej rundzie, więc mimo wszystko Ainge w dobry sposób wykorzystał tę część tegorocznych wyborów w drugiej rundzie.
- #45 – Demetrius Jackson, 8/10. Ale bardzo dobrze wykorzystał też te dwa pozostałe, bo Jackson naprawdę ma potencjał na fajnego zawodnika. Z tak odległym numerem to mały steal Ainge’a, który w ten sposób pozyskał fajną i tanią opcję na rezerwowego ball-handlera, gdyby na przykład z Bostonu odszedł jednak Evan Turner. 21-latek świetnie operuje w akcjach pick-and-roll, jest też całkiem eksplozywnym strzelcem i niezłym defenderem. Trudno było o lepszy wybór z #45.
- #51 – Ben Bentil, 7/10. I tu także Celtowie znaleźli fajnie zapowiadającego się zawodnika, który jest przeciętnym zbierającym, słabo podaje i średnio broni, ale może przede wszystkim punktować i rozciągnąć grę swoim rzutem z dystansu. Dostanie szansę i zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale na pewno warto będzie obserwować zarówno jego, jak i Jacksona podczas tegorocznych letnich występów C’s.
- #58 – Abdel Nader, 5/10. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałem, jest duża szansa, że nigdy w NBA nie zagra. Ale czy z #58 można było wybrać kogoś innego, kto miałby większe na to szanse? Nader pojawił się na workoucie w Bostonie i wynika z tego, że pozostawił po sobie na tyle dobre wrażenie, że C’s zdecydowali się go wybrać i przejąć tym samym prawa do jego osoby.
Podsumowując, daje 7/10 za całokształt czwartkowego naboru. To oczywiście ocena dokonanych przez Ainge’a wyborów, natomiast to, czy były to wybory skuteczne przyjdzie nam ocenić w przyszłości. Nie było transferów, choć przecież Serge Ibaka zamienił się klubami z Victorem Oladipo, a Thadeus Young został wyciągnięty z Brooklynu za pick w trzeciej dziesiątce (co w sumie działa na korzyść Celtów, biorąc pod uwagę, że jest to osłabienie Nets). Ale w Bostonie zachowali tym samym elastyczność finansową i dużo środków na wolnych agentów.
Oczekiwania jak zawsze były duże, natomiast wielu kibiców powie, że wyszło też jak zawsze – miały być fajerwerki, a było buczenie. Co by jednak nie mówić, Ainge starał się wyciągnąć z tego trzeciego wyboru jak najwięcej i tego odmówić mu nie można. Czy postąpił słusznie? Na ten moment trudno jest to stwierdzić, ale zrobił to, co uważał za słuszne i jak do tej pory najczęściej wychodziło to Celtom na dobre. Przed nami gorący okres lata i tu też Bostończycy powinni być aktywni. Bądźcie czujni, bo zapowiada się ciekawie.