Ruszyła karuzela w NBA

W środę, czyli na jeden dzień przed draftem, oficjalnie ruszyła karuzela transferowa w NBA. Oficjalnie, bo tego dnia mieliśmy dwa duże transfery, które mogły zostać dopięte, bo finały ligi już za nami. Wszak drużyny, które nie awansowały do fazy play-off, a potem każda kolejna odpadająca z tej fazy mogły transferować większość swoich zawodników. Środowy wieczór przyniósł kilka niespodzianek. Danny Ainge i Boston Celtics nie byli zaangażowani w dwa transfery, co nie znaczy jednak, że GM Celtów się obija – Steve Bulpett doniósł, że Ainge i spółka bardzo mocno starają się o przeprowadzenie dużego trade’u, będąc przygotowanych w mnóstwo scenariuszy i odpowiadając klubom w bardzo szybkim tempie.

To jednak nikogo nie powinno dziwić, bo Danny Ainge ma w swoim sztabie bardzo ciężko pracujących i znających się na rzeczy ludzi. Sam generalny menedżer Celtów mówił, że jego zadaniem jest mieć plan na przeróżne sytuacje i nie chodzi tu o plan B czy plan C, ale także plan X, plan Y czy plan Z. Adrian Wojnarowski, który zrzucił w środę kilka bomb, o czym w dalszej części tekstu, nie uważa jednak, że Celtom uda się wytransferować trzeci pick w drafcie i pozyskać przy tym bardzo dobrego zawodnika.

„Ani Celtics, ani Suns nie chcą draftować, lecz chcą wytransferować swoje picki za bardzo dobrych graczy. W najlepszym razie chcieliby all-stara, ale za te wybory nie dostaną takich. Jimmy Butler, Gordon Hayward czy inni gracze, o których pytają – oni nie są na bloku transferowym, nie da się ich wyciągnąć za wybór w tegorocznym naborze.”

Wojnarowski odwołał się tutaj do raportu Marca Steina z ESPN, który we wtorek doniósł, że Celtowie pytali o m.in. Butlera i Haywarda, ale też o Jabariego Parkera i Khrisa Middletona. Warto przy tym jednak pamiętać, że trzeci wybór w tegorocznym naborze to przecież nie wszystko, czym dysponują Celtics i nie wszystko, co mogą zaoferować innym klubom. Dlatego zdaniem Wojnarowskiego aż do czasu draftu Ainge będzie nieustannie próbował wyciągnąć jakiegoś dobrego zawodnika w zamian za paczkę opartą na tym trzecim wyborze.

Tymczasem coraz więcej ekspertów myśli, że jeśli takiego transferu się Celtom nie uda znaleźć to sięgną po… Krisa Dunna. Jest to o tyle dziwne rozumowanie, że sam Dunn początkowo niezbyt przychylnie patrzył na grę w Bostonie (choć ostatnio przyznał, że dołączenie do C’s byłoby jak spełnienie marzeń – słowa, słowa), a sami Celtowie jakoś niekoniecznie są w potrzebie dodania do zespołu kolejnego rozgrywającego. Eksperci podkreślają natomiast, że ostateczny wybór sprowadzi się najprawdopodobniej do Dunna i Jaylena Browna.

Warto też wrócić jeszcze na moment do środowych wydarzeń, czyli dwóch transferów, w których wzięło udział łącznie pięć zespołów i siedmiu zawodników. Największe nazwisko, które zmieniło w środę klub to chyba Derrick Rose (choć przecież taki Jeff Teague był all-starem jeszcze rok temu), jednak zdaje się, że Rose to w tym momencie już tylko nazwisko, bo ze świetnego zawodnika, jakim niegdyś był pozostało już niewiele. Były ulubieniec Chicago od przyszłego sezonu będzie grał dla Knicks. Podsumowanie obu wymian:

  • Derrick Rose, Justin Holiday, pick w drugiej rundzie draftu w 2017 roku do New York Knicks; Robin Lopez, Jose Calderon, Jerain Grant do Chicago Bulls.
  • George Hill do Utah Jazz; Jeff Teague do Indiana Pacers; wybór w pierwszej rundzie draftu w 2016 roku od Utah Jazz do Atlanta Hawks.

Dwie kwestie: 1) co ten ruch znaczy dla Bulls? Do końca nie wiadomo, bo to z jednej strony pozbycie się kontraktu Rose’a w zamian za solidny zwrot w osobach Robina Lopeza, który wzmocni formację podkoszową oraz Jose Calderona, który cały czas miewa momenty, w których wygląda jak rozgrywający na poziomie NBA. No i tym sposobem Byki pozbyły się też jednego z dwóch samców alfa, dzięki czemu Chicago to teraz w pełni miasto Jimmy’ego Butlera. Tyle tylko, że jakoś nie widać realnych wzmocnień.

2) Pacers wymienili Hilla na Teague’a, Jazz oddali niechciany wybór i pozyskali rozgrywającego, a Hawks dostali za all-stara z 2015 roku ledwie #12 pick w tegorocznym naborze, czym potwierdzili pojawiające się już od dawna plotki, że chcą przekazać zespół niemieckiemu Rajonowi Rondo. Pick numer #12 dalej jest jednak do wyjęcia, bo Jastrzębie nie zamierzają wybierać w tegorocznym drafcie wcale (więc na transfer rzucą też swoją #21), a zamiast tego skupić się na przedłużeniu kontraktu z kuszonym przez inne miasta Alem Horfordem.