PS: Isaiah Thomas

Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to miesiące na pewno ciekawe, bo Celtics wygrali aż 48 meczów w sezonie regularnym i ostatecznie awansowali do fazy play-off z niezłego, piątego miejsca w Konferencji Wschodniej. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako następny Isaiah Thomas, który w poprzednim sezonie spełnił swoje marzenie gry w All-Star Game.

PRZED SEZONEM:

Isaiah Thomas trafił do Bostonu trochę po przecenie i trochę dlatego, że trudno było taką okazję przepuścić. Początki były całkiem niezłe, wszak filigranowy rozgrywający dobrze wpasował się w zespół i był jednym z głównych powodów, dla którego Celtom poszło tak dobrze w drugiej części sezonu 2014/15. Ale w fazie play-off nie był już tak efektywny przez co wielu zaczęło się zastanawiać, czy 175-centymetrowy gracz nadaje się na lidera zespołu. Co by jednak mówić, chyba wszyscy szybko zakochali się w Isaiahu, który ze swoim uśmiechem stał się poniekąd twarzą organizacji.

SEZON REGULARNY:

Tak udanego sezonu pod względem indywidualnym nie widzieliśmy w Bostonie bardzo dawno. To chyba zresztą Paul Pierce przed dekadą miałby tutaj porównanie – tym bardziej, że Thomas najpierw pobił rekord właśnie Pierce’a pod względem liczby kolejnych meczów z 20 punktami, a potem przebił samego Larry’ego Birda, jeśli chodzi o mecze, w których był liderem punktowym bostońskiego zespołu. Wcześniej zagrał w Meczu Gwiazd, spełniając swoje marzenie, a w marcu grał na niesamowitym poziomie, notując wtedy prawie 26 punktów na mecz i 42-procentową skuteczność zza łuku. To był zdecydowanie najlepszy rok w karierze Thomasa, który zresztą nie tylko odniósł wiele indywidualnych sukcesów, ale też udowodnił, że może być liderem i jako jedna z centralnych postaci bostońskiej drużyny pomógł jej wygrać aż 48 meczów. Dość powiedzieć, że w tym ubiegłym sezonie regularnym był jednym z sześciu tylko zawodników, którzy notowali co najmniej 22 punkty oraz sześć asyst. Jak zacne jest to grono? Spójrzcie na nazwiska pozostałej piątki: Steph Curry, Russell Westbrook, LeBron James, James Harden oraz Damian Lillard. W historii Celtics było za to tylko dwóch graczy, którzy mieli takie osiągi w jednym sezonie: Larry Bird (sześć razy) i John Havlicek (cztery razy).

PLAYOFFS:

Isaiah znów nie udźwignął Celtów poza pierwszą rundę, ale przy kontuzjach swoich kolegów i tak zrobił wiele. Przypomnijmy tylko G3 w Bostonie, kiedy Celtics byli pod ścianą, a Thomas zagrał najlepszy mecz w karierze na 42 punkty. W kolejnym spotkaniu dał z kolei dogrywkę, a w niej trafił tzw. daggera. Miał też słabsze momenty, gdy Hawks rzucali na niego pięciu graczy lub gdy uderzył Dennisa Schroedera. Ale koniec końców udowodnił, że w tym ubiegłym sezonie wszedł do grona najlepszych zawodników NBA.

OCENA: 5

Najlepszy sezon w karierze, a być może też jeden z najlepszych indywidualnych sezonów zawodnika C’s. Isaiah spisał się bardzo dobrze, czyli po prostu na piątkę. Po prostu niesamowity zawodnik.

CO DALEJ?

Thomas reprezentował Celtów podczas tegorocznej loterii draftu, a to – choć nie zawsze musi takim wyznacznikiem być – chyba już ostatecznie potwierdza, że to on jest twarzą tej organizacji. Twarzą bardzo sympatyczną i prawie zawsze uśmiechniętą. Po przegranej z Hawks był załamany, kilka dni później już zapowiadał zmianę diety i transformację ciała, by być jeszcze lepszym zawodnikiem. Czy Isaiah Thomas to już produkt skończony? Tego nie wiemy, bo on cały czas potrafi nas zaskoczyć. Najlepsze w tym wszystkim – przynajmniej z punktu widzenia generalnego menedżera czy interesu drużyny – jest jednak to, że 27-latek w przyszłym sezonie zarobi… mniej niż w tym poprzednim. Tak został skonstruowany jego kontrakt, bo po takim sezonie nikt nie ma chyba wątpliwości, że Isaiah zasługuje na znacznie większe pieniądze za wszystko, co robi na i poza boiskiem.