To już niestety czwarta z rzędu porażka Boston Celtics, którzy spadli na szóste miejsce w Konferencji Wschodniej, choć do trzeciego miejsca nie tracą zbyt wiele, a i mają jeszcze przewagę nad drużynami będącymi w tabeli za nimi. Tym razem Celtowie nie dali rady Toronto Raptors, przegrywają 91-105 w brzydkim meczu, w którym zagrali dobrze tylko w jednej kwarcie. Raz jeszcze wychodzi brak Jae Crowdera. Okazuje się bowiem, że to Crowder jest swoistym spoiwem bostońskiego zespołu. Isaiah Thomas mówił przed meczem, że starcie z Dinozaurami trzeba wygrać, ale trudno to zrobić, jeśli w pierwszej kwarcie Luis Scola ma więcej punktów niż cały zespół Celtics. Jest też jednak parę dobrych wiadomości.
I to może lepiej od nich zacząć. Przede wszystkim, kolejny mecz Celtowie rozegrają w niedzielę, a rywalem będą Philadelphia 76ers, tak więc jest spora szansa, że seria czterech kolejnych przegranych zostanie w końcu przerwana. Kolejne dobre wiadomości to przegrana Dallas Mavericks oraz wygrana Phoenix Suns – ci pierwsi są już naprawdę blisko wypadnięcia z czołowej ósemki na Zachodzie, ci drudzy natomiast zaliczyli 19. wygraną w sezonie, dzięki czemu mają na koncie tyle samo wiktorii co Brooklyn Nets i już tylko jedną porażkę mniej.
To by było na tyle z dobrych informacji. Celtics nie weszli dobrze w mecz w Toronto i Raptors prowadzili od początku do końca. W pierwszej kwarcie szalał Luis Scola, a w drugiej było już nawet 21-40, zanim nie skończyło się 41-55 do przerwy. Evan Turner zastąpił w wyjściowej piątce Marcusa Smarta, natomiast od pierwszej minuty drugiej połowy w miejsce Amira Johnsona pojawił się Kelly Olynyk, który trafił trójkę, ale poza tym znów był trochę zardzewiały. Słabo wygląda też ostatnio mocno nieskuteczny na dystansie i półdystansie Avery Bradley.
Dopiero lepsza obrona w trzeciej kwarcie pozwoliła Celtom złapać nieco oddechu i grać swoje. Punkty po szybkich atakach, aktywniejsza obrona i solidny Isaiah Thomas – to wszystko złożyło się na 33 punkty w trzeciej odsłonie i zmniejszenie strat do pięciu przed ostatnią kwartą, ale w tej Raptors rozpoczęli grę od zdobycia punktów po trzech kolejnych stratach C’s, a po dwóch następnych dwie trójki trafił Kyle Lowry (32 punkty), Raptors zrobili więc run 14-2 i było już po meczu. W końcówce wyszli więc jeszcze na parkiet Red Claws.
Tylko 18 asyst, ale za to 15 strat, w końcu niezłe 9/21 zza łuku, ale też jeszcze lepsi pod względem skuteczności Raptors. 20 punktów dla Thomasa, 12 dla Turnera. Dwie trójki trafił R.J. Hunter, po jednej dołożyli Coty Clarke, James Young, Marcus Smart oraz Terry Rozier, który zaliczył chyba najlepszy występ wśród młodzików (siedem punktów, pięć asyst). Wracaj Jae, tyle można powiedzieć. Dwa kolejne mecze to oponenci spoza top8 (76ers na wyjeździe, Magic u siebie). 13 spotkań do końca sezonu, trzecie miejsce wciąż możliwe – walczymy dalej.