Oblany test przed Playoffs

Pozbawiona wsparcia kadrowego od Boston Celtics oraz osłabiona brakiem Tima Fraziera, który podpisał dziesięciodniowy kontrakt z New Orleans Pelicans, ekipa Maine Red Claws przegrała na wyjeździe 123-130 z Canton Charge, jednocześnie kończąc serię zwycięstw i tracąc na rzecz afiliacji Cleveland Cavaliers drugie miejsce w tabeli Eastern Conference. Po wczorajszej porażce podopieczni Scotta Morissona stanęli przed trudnym zadaniem uniknięcia najlepszego zespołu ligi – Sioux Falls Skyforce w półfinałowej serii na wschodzie. Najlepszym zawodnikiem MRC był Corey Walden, który zaliczył game-high w postaci 28 punktów, dopisując w swojej linijce także 7 zbiórek i 8 asyst.

BOXSCORE

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania stało się jasne, że o wygraną w hali Canton Memorial Civic Center będzie niezwykle trudno. W obliczu plagi kontuzji, która w ostatnich dniach dopadła Boston Celtics, Brad Stevens nie mógł sobie pozwolić na oddelegowanie któregokolwiek z młodych zawodników do gry w barwach Red Claws. Tym samym Coty Clarke, RJ Hunter, Jordan Mickey, Terry Rozier i James Young czynnie uczestniczyli w spotkaniu z Oklahoma City Thunder, o którym z wiadomych przyczyn chcielibyśmy szybko zapomnieć. Ponadto, nieobecny był również lider zespołu – Tim Frazier, który we wtorek podpisał dziesięciodniowy kontakt z New Orleans Pelicans. 25-letni rozgrywający, uhonorowany w poprzednim sezonie tytułami D-League Rookie of the Year oraz D-League MVP, w pełni zasłużył na kolejną szansę w NBA i póki co ją wykorzystuje. W środowym debiucie przeciwko Sacramento Kings otarł się o double-double, gromadząc 14 pts, 6/10 FG, 9 ast, 3 reb, 1 stl i 0 TO, w nieco ponad 26 minut, czym oczywiście walnie przyczynił się do wygranej Pelicans 123-108.

https://youtu.be/SUKIDa5ZlaU

Szkoleniowiec afiliacji Celtics – Scott Morrison, dysponując zaledwie ośmioosobową kadrą, nie miał zbyt dużego pola manewru i pod nieobecność kilku graczy, miejsce w starting line-up otrzymali Levi Randolph i po raz pierwszy Marcus Thornton. Do połowy 3Q ten eksperymentalny skład radził sobie dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze. Red Claws po sześciu minutach pierwszej kwarty prowadzili 20-10, głównie dzięki świetnej grze Omariego Johnsona, który w tym fragmencie miał 4/4 FG, w tym 2/2 3FG. Po świetnym step backu Corey’a Waldena w ostatniej sekundzie 2Q, do przerwy na tablicy wyników widniał remis 64-64. Wszystko zaczęło się „sypać” w końcówce trzeciej odsłony, kiedy Charge przeprowadzili run 17-5 i przed startem finałowej rozgrywki wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie. I to właśnie ten run okazał się być kluczowy dla losów wczorajszego spotkania. Red Claws najwyraźniej stracili wówczas wiarę w zwycięstwo i na początku 4Q razili nieskutecznością, a przede wszystkim juniorską niefrasobliwością w defensywie. W pewnym momencie przewaga gospodarzy wzrosła nawet do +20 i stało się jasne, że ten niezwykle ważny test przed Playoffs został przez afiliację C’s oblany, choć wydaje się, że nie było szans na jego zaliczenie. Ot tak, stricte studencka historia.

Zabrakło przede wszystkim Fraziera i to widać w liczbie asyst. Wczorajsze dwadzieścia jeden kluczowych podań, aż o dziewięć mniej od Charge, było najgorszym wskaźnikiem Red Claws od jedenastu meczów. W pozostałych rubrykach zespołowych było remisowo, bo choć rzucaliśmy na minimalnie niższej skuteczności, to nieznacznie udało się nam wygrać walkę na tablicach. Jednak głównej przyczyny porażki należy upatrywać w fatalnej grze naszej ławki, która popełniła aż sześć błędów i zdobyła zaledwie dziesięć punktów (notabene wszystkie były autorstwa Andre Springera), przy czterdziestu dwóch punktach zgromadzonych przez rezerwowych gospodarzy.

Pozytywy? Wspomniany na początku Walden, który potwierdził stabilną formę i osiągnął game-high na poziomie 28 pts przy 9/15 FG, 5/8 3FG, dodając do dorobku punktowego 7 reb i 8 ast. Rewelacyjnie grał Malcolm Miller, który zdobył 27 pts przy niemal bezbłędnej skuteczności z gry 11/12 FG. I co by nie mówić, to poprawnie bardziej doświadczonych kolegów w wyjściowym składzie Red Claws zastąpili Randolph (25 pts, 12/19 FG) i Thornton (17 pts), choć akurat ten czasami irytował próbami z nieprzygotowanych pozycji.

Do końca regular season pozostało sześć spotkań i aby odzyskać pozycję numer dwa na wschodzie, czyli przewagę własnego parkietu i uniknięcie afiliacji Miami Heat – Sioux Falls Skyforce w półfinale Eastern Conference, niezbędne jest wygranie większości z nich. Do założonego celu koszykarze Red Claws będą mogli przybliżyć się już w o północy, w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego, kiedy w Portland zagrają z nieobliczalną Iowa Energy. Standardowo transmisja będzie dostępna na oficjalnym kanale D-League na YouTube.