Historyczny wieczór Red Claws

Szósta wygrana z rzędu Red Claws była efektem znakomitej skuteczności naszej afiliacji zza łuku. Podopieczni Scotta Morissona ustanowili nowy klubowy rekord, rzucając we wczorajszym spotkaniu z Grand Rapids Drive aż dwadzieścia cztery „trójki”, które dały wyraźne, bo aż dwudziestopięciopunktowe zwycięstwo 132-107 i jednocześnie awans na drugą pozycję w Eastern Conference. W historycznym meczu nie brali udziału Jordan Mickey i Coty Clarke, którzy znaleźli się w kadrze Boston Celtics na spotkanie z Houston Rockets. Jedynym reprezentantem Celtics był James Young, który ponownie dawał MRC wiele, choć na pierwszy rzut oka nie widać tego w statystykach.

BOXSCORE

Początek spotkania zupełnie nie zapowiadał łatwej wygranej afiliacji Boston Celtics. Goście od pierwszych sekund postawili faworyzowanym Red Claws trudne warunki, przede wszystkim organizując agresywną defensywę. W efekcie Morisson już po nieco ponad dwóch minutach wziął czas, aby po pierwsze, mocniejszą przemową obudzić swoich zawodników, zaś po drugie wybić z rytmu rozpędzonych Grand Rapids, którzy mecz zaczęli runem 11-3. W barwach afiliacji Detroit Pistons świetnie prezentowali się David Ebanks (18 pts), Henry Sims (18 pts, 7/10 FG 10 reb) i Lorenzo Brown, który oprócz 9 reb i 5 ast, uzyskał game-high w postaci 31 pts. Maine Red Claws objęli prowadzenie dopiero na początku 2Q, kiedy to przeprowadzili szybki run 15-4 i rozpoczęli prawdziwy spektakl rzutów trzypunktowych. Ostatecznie licznik zatrzymał się na imponujących 24 celnych próbach z dystansu, z których aż sześć było autorstwa Omariego Johnsona. To oczywiście nowy i mocno wyśrubowany rekord klubu z Portland.

Zmasowany atak zza łuku nie pozwolił przyjezdnym na zniwelowanie przewagi. Już w połowie 3Q różnica na korzyść MRC wynosiła +19, a po efektownym runie 19-4 na początku ostatniej odsłony wzrosła do +33. Co ciekawe, we wczorajszym spotkaniu gospodarze oddali łącznie 85 rzutów, z czego aż…51 było z dystansu, co również jest nowym rekordem ekipy z Portland. Normalnie uznalibyśmy to za szaleństwo, jednak kiedy zespół trafia zza lini 7,24 m na skuteczności 47%, to nikt nie jest uprawniony do jakiejkolwiek krytyki. Red Claws ponownie potwierdzili, że swoją grę opierają głównie na pracy zespołowej, w całym spotkaniu notując aż trzydzieści dwie asysty. Ponadto, co musi cieszyć, znowu wygraliśmy walkę na tablicach, choć tym razem nieznacznie, w rozmiarze 42-39, i co warte zauważenia, każdy nasz kontratak zakończył się zdobyciem punktów.

Siedmiu zawodników osiągnęło dwucyfrową liczbę punktów, w tym aż czterech zagrało na poziomie 20+ pts. Team-high zanotował Levi Randolph, który godnie zastąpił Clarke’a i po raz piąty w sezonie rozpoczął spotkanie w starting line-up. Podczas trzydziestu sześciu minut spędzonych na parkiecie, 23-latek zdobył 25 punktów, grając na świetnej skuteczności z gry 9/12 FG, w tym 5/8 3PM/A, a nadto dodając do swojego dorobku punktowego 8 reb, 3 ast i 1 stl. Świetne zawody rozegrali również wspomniany wyżej Johnson i Corey Walden, którzy rzucili po 22 punkty, a także Marcus Thornton, dla którego 20 punktów zdobyte z ławki jest najlepszym występem w barwach Red Claws, a jednocześnie career-high na parkietach D-League.

Po raz kolejny w ofensywie nie błyszczał James Young, który trafił ledwie cztery z jedenastu swoich prób z gry, jednak pokazał, jak dużo może dawać drużynie w grze defensywnej. Najmłodszy członek rosteru Celtics świetnie przejmował krycie, nie gubił się na twardych zasłonach stawianych przez Ebanksa i Simsa, w odpowiednich momentach podwajał rywali i dzięki temu drugi raz z rzędu zakończył spotkanie z najwyższym w drużynie wskaźnikiem Player Efficiency Rating. Z Youngiem na boisku Red Claws byli lepsi od rywali aż o dwadzieścia osiem punktów.

Niestety, w 3Q z powodu urazu kostki z boiska zszedł Tim Frazier (10 pts, 5 reb, 10 ast), który nadal przewodzi liście NBA D-League Prospect Watch, klasyfikującej dwudziestu pięciu najbardziej perspektywicznych graczy ligi. Na razie nie wiadomo jak poważny jest to uraz i czy będzie on związany z jakąkolwiek przerwą w grze pierwszego rozgrywającego MRC. Z niecierpliwością czekamy na oficjalną informację sztabu medycznego naszej afiliacji.

Już w niedzielę o godzinie 19:00 czasu polskiego, ekipa Maine Red Claws rozegra kolejne spotkanie. Z uwagi na dziwnie ułożony terminarz, rywalem afiliacji C’s będzie zespół…Grand Rapids Drive, który ponownie przyjedzie do Portland Expo Building. Bezpośrednia transmisja z tego wydarzenia będzie dostępna na oficjalnym kanale D-League na YouTube.