Marcus Smart rozgrywa lepszy niż rok wcześniej sezon, jednak dla wielu fanów Boston Celtics jest to sezon rozczarowujący, głównie z powodu bardzo słabej skuteczności 21-latka w rzutach za trzy punkty. Otóż spośród zawodników, którzy oddali co najmniej 50 trójek w tym sezonie Smart jest na przedostatnim miejscu z fatalną skutecznością, która nie przekracza 20 procent. Gorszy jest tylko… Evan Turner. Tak, to niestety prawda, że dwóch graczy z rotacji C’s zamyka ligę pod tym względem, a co więcej, obaj mają szansę, aby znaleźć się w niechlubnym gronie zawodników, którzy w przeszłości notowali najgorsze w historii wyniki w tym aspekcie. Czy i kiedy nastąpi przełom dla bostońskiego drugoroczniaka?
To pytanie jest jedną z ważniejszych kwestii dla fana Celtics w ostatnich tygodniach, bowiem rozwój Smarta jest jednym z kluczowych elementów przyszłości bostońskiego zespołu. I na razie wydaje się, że ten rozwój został nieco przystopowany, bo Smart trafiał przecież 33.5 procent trójek w debiutanckim sezonie (choć fakt faktem, że oddawał ich znacznie za dużo, co znacząco wpłynęło na jego ogólna efektywność) i pokazał sporą poprawę w tym elemencie także na zeszłorocznych rozgrywkach ligi letniej w Utah oraz w Las Vegas.
Nadzieje były więc spore, ale Smart ledwie kilka razy w tym sezonie miewał mecze, w których trafiał na dobrym procencie. Dodatkowo, opuścił przecież kilkanaście spotkań z powodu kontuzji, co zapewne również miało wpływ na jego formę. I tak, na przestrzeni całego sezonu Smart trafił zaledwie 19.5 procent (17/87) oddanych zza łuku rzutów. Na przestrzeni ostatnich 14 meczów, a więc od czasu powrotu na parkiet po kontuzji, jest jeszcze gorzej, bowiem jego skuteczność wynosi koszmarne 15.6 procent (7/45). Przeciwko Bulls był 0/5.
W historii było tylko dwóch graczy, którzy oddali w sezonie co najmniej 100 trójek i trafili mniej niż 20 procent z nich. Zrobił to Micheal Ray Richardson w sezonie 1981/82 oraz Lance Stephenson w poprzednich rozgrywkach. Miejmy nadzieję, że Evan Turner się opamięta i po prostu przestanie rzucać zza łuku (jak na razie jest 9/61), natomiast w przypadku Smarta trzymamy kciuki za wzrost skuteczności. Pomóc ma w tym ciężka praca na treningach, na przykład przy okazji dnia wolnego z powodu wielkiej śnieżycy.
C’s mieli w sobotę lecieć do Filadelfii, ale Jonas skutecznie im w tym przeszkodził, dzięki czemu Smart mógł wykorzystać ten dzień na dodatkową pracę nad rzutem. On sam mówi, że zawsze chodzi o powtarzalność, a ciężki i zbity terminarz meczów w styczniu niekoniecznie mógł pozwolić mu na częstsze rzucanie. I to niestety widać w trakcie meczów, gdzie Smart cały czas ma ogromny wpływ na wydarzenia po bronionej stronie parkietu, ale w ataku brakuje jego celnych rzutów zza łuku, tym bardziej, gdy Thomas został starterem.
Warto przypomnieć, że Smart zaczynał przecież sezon w pierwszej piątce, ale kontuzja oraz bardzo dobra gra Isaiaha – można wręcz powiedzieć, że gra zakrawająca o poziom all-star – spowodowały, że Brad Stevens zdecydował się zostawić Thomasa w wyjściowym składzie, a Smarta wypuszczać z ławki. 21-latek tak czy siak pozytywnie wpływa na grę zespołu (z nim na parkiecie C’s są 3.3 punkty na 100 posiadań na plusie), ale od 14 spotkań jest tak, że gdy Smart nie gra to bostońska ofensywa zdobywa świetne 107.9 punktów na 100 posiadań.
Oczywiście, jest też druga strona, czyli znacznie lepszy (o 8.8 punktów mniej na 100 posiadań) defensywny rating, gdy Smart przebywa na parkiecie, ale nie może być tak, że 21-letni guard stanie się graczem jednowymiarowym. I także dlatego widać w ostatnich tygodniach większą częstotliwość wjazdów na obręcz czy też gry tyłem do kosza. To przynosi efekty, także pod względem wymuszania rzutów wolnych, bo wśród zawodników Celtics tylko Isaiah Thomas oraz Jae Crowder dostaję się na linię częściej niż Smart.
Sam zainteresowany przyznaje, że niecelne rzuty zza łuku przekładają się odrobinę na mniejszą pewnością siebie, ale w tym mają właśnie pomóc te wejścia pod kosz, łatwiejsze próby czy rzuty z linii rzutów wolnych, które zbudują odpowiednie nastawienie i pozwolą znaleźć dobry rytm:
“Moja pewność siebie troszkę na tym cierpi. Ale trzeba wrócić na salę i dalej pracować. Staram się, aby zbytnio to na mnie nie wpływało. Po meczu, kiedy jest koniec, masz takie 10 czy 15 minut dla siebie. Ale potem musisz odpuścić, skupić się na kolejnym spotkaniu.”
Celtowie potrzebują większej ofensywnej produkcji od Smarta – ale też od Turnera, który poza oddawaniem trójek jest przecież dobrą opcją, szczególnie na swoich ulubionych klepkach na półdystansie – kiedy ich najlepszy rezerwowy stał się starterem. Kelly Olynyk sam ofensywy nie pociągnie, choć w ostatnich tygodniach rzuca naprawdę fenomenalnie, trafił 49 z ostatnich 100 oddanych trójek i jest już w czołówce ligi pod względem skuteczności zza łuku, co może zagwarantować mu udział w konkursie rzutów za trzy podczas All-Star Wekeend.
Zadanie jest więc proste: więcej pracy, więcej powtarzalności na treningu, co w końcu powinno przełożyć się na grę w trakcie meczów. Turner powinien w ogóle zrezygnować z trójek, natomiast w przypadku Smarta na tym etapie jest to niemożliwe. Konieczne jest jednak skorygowanie jego decyzji rzutowych, bo te często są po prostu złe i Smart oddaje trójki zachwiane, z nieprzygotowanych pozycji, za szybko i z ręką na twarzy. Jasne jest, że ten 21-latek to w tym momencie jeden z lepszych obrońców w Bostonie. Ale musi rozwijać się w ataku. Musi.