No to przynajmniej wiemy, na czym stoimy – generalny menedżer Boston Celtics, Danny Ainge, po raz kolejny nie ukrywał, że na rynku transferowym chciałby poszukać przede wszystkim strzelca, czyli tzw. go-to guya, do którego zespół mógłby zwrócić się w trudnych momentach, np. w czwartej kwarcie. Isaiah Thomas pozyskany lutym tego roku jest w tej roli niezły, ale co by nie mówić, brakuje mu wzrostu. Ainge przyznał co prawda, że w drużynie jest kilku graczy, którzy potrafią ponieść zespół, w tym także wspomniany Thomas, czy też Olynyk, Bradley lub Sullinger, ale bardzo dobrze dla C’s byłoby pozyskać zawodnika, który jest uznanym strzelcem i pomógłby zdobywać punkty w końcówkach spotkań.
Warto zwrócić uwagę, że jest to potrzeba, która – obok potrzeby rim-protectora, choć C’s udowodnili już w tym sezonie, że można mieć bardzo dobrą defensywę bez wybitnej ochrony obręczy – przewija się odnośnie bostońskiej ekipy już kolejny rok, bo w zasadzie odkąd z drużyny odszedł Paul Pierce to Celtom ciężko było znaleźć kogoś, kto zapewniłby podobne rzeczy w crunchtime co Mr. Klacz. Dodatkowo, w zespole nie ma tak w zasadzie żadnego klasowego strzelca, który samemu potrafiłby stworzyć sobie okazje do zdobycia punktów.
Isaiah Thomas potrafi samemu kreować, ale brakuje mu wzrostu. Avery Bradley – co prawda od paru meczów w niezłym dołku – dał się poznać jako świetny strzelec, ale to nie on, a jemu trzeba wykreować sytuacje strzeleckie. Jae Crowder jest coraz lepszy, ale w ataku wciąż ma ograniczenia. Nic więc dziwnego, że bostońska ofensywa – choć przecież zawierająca całkiem pokaźny i niezły zbiór zagrywek Brada Stevensa – jest w drugiej dziesiątce ligi pod względem efektywności, a kolejnym problemem jest mała ilość rzutów wolnych.
Pytanie brzmi, skąd wziąć kogoś, kto mógłby to wszystko zmienić. Nie jest łatwo znaleźć kogoś takiego, a jeśli już to przecież bardzo ciężko jest kogoś takiego wyciągnąć, bo przecież do tego potrzeba i partnera w rozmowach, i posiadania sporej ilości rzeczy wartościowych do zaoferowania. Ainge będzie szukał i na pewno nie przepuści dobrej okazji, ale o znalezienie jej może być naprawdę ciężko. DeMarcus Cousins byłby opcją, ale na ten moment nie wydaje się, aby Sacramento Kings go wytransferowali, no i jest jeszcze to:
“Myślę, że jest to problem w każdej szatni. My natomiast mamy teraz sporo dobrych charakterów w zespole, naprawdę dojrzałych dzieciaków, pomimo tego, że jesteśmy tak w zasadzie młodą ekipą. Nie uważam, aby kiedykolwiek dobrym pomysłem było sprowadzenie takich zawodników, którzy mogą być destruktywni dla drużyny, zarówno na, jak i poza parkietem.”
To odpowiedź Ainge’a na pytanie, czy bostońska szatnia jest wystarczająco silna, aby poradzić sobie z kimś, kto ma problemy z dyscypliną. GM Celtics nie mówił tego oczywiście bezpośrednio w odniesieniu do Cousinsa, bo po prostu nie mógł, ale każdy zna kontekst. Jest za to jeden gracz, który jest uznanym strzelcem i może mógłby być do wyjęcia: Carmelo Anthony, który byłby chyba bardzo dobrym rozwiązaniem problemów C’s, przy czym warto pamiętać, że Melo nie jest już młodzikiem, a i światła Nowego Jorku świecą bardziej dla jego żony.
A Wy kogo chcielibyście zobaczyć w stroju Boston Celtics pod choinką?