Pistons górą w Detroit

Niestety, kolejny streak przerwany. Tym razem chodzi o serię dziesięciu kolejnych zwycięstw Celtics w drugich meczach z back-to-back rozgrywanych na wyjeździe. Na nic zdały się wysiłki odkurzonego z ławki Tylera Zellera i bardzo dobry zryw Celtów w końcówce, kiedy jednak Reggie Jackson i parę gwizdków sędziów załatwiło sprawę. Bo nawet Jonas Jerebko trafił w crunchtime trzy trójki na 9 punktów. Isaiah Thomas wyrównał swoje career-high 38 punktów, a Celtics bardzo dobrze ograniczyli Andre Drummonda, jednak koniec końców nie dali rady w Detroit, przegrali po raz trzeci w czterech ostatnich meczach, nie budując na ważnej wygranej w Charlotte i wypadli z pierwszej ósemki na Wschodzie.

BOXSCORE

Brad Stevens już w pierwszej kwarcie stosował „Hack-a-Dre”, nawet pomimo faktu, że C’s wygrywali 25-18, bo już dziewięć oczek miał Amir Johnson, bardzo dobrze grający inside właśnie na Drummondzie. Pistons odpowiedzili jednak runem 9-0 w drugiej kwarcie z jednego, bardzo prosteg powodu – ta solidna praca na Drummondzie przełożyła się na sporo czystych trójek dla Pistons i ci po ledwie 18 punktach w pierwszej kwarcie podwoili zdobycze, notując aż 37 oczek w drugiej odsłonie. Ogółem trafili świetne 11/21 zza łuku.

Trafił też Andre Drummond, który nie potrafi rzucać wolnych (3/10) i dzięki temu Celtom udało się go wyjąć z tego meczu parę razy, ale Drummond trafił trójkę z połowy na koniec drugiej kwarty. Czystą trójkę. W trzeciej kwarcie miał air-balla z linii rzutów wolnych. W całym meczu zanotował 16 punktów oraz 12 zbiórek, co jak na niego wcale oszałamiającym wynikiem nie jest, bo to ledwie piąty mecz w tym sezonie, kiedy zebrał maksimum 12 piłek. C’s wygrali zresztą walkę na tablicach 44-36, ale przegrali od swojej własnej broni. Przegrali 116-119.

Co by nie mówić o braku gwizdku sędziów przy dwóch wjazdach Celtics w decydujących momentach spotkania, nie przez to przegrali. Głównym powodem było aż 18 strat, po których gospodarze zdobyli 23 punkty, podczas gdy Celtics wymusili ledwie 11 błędów Pistons i nie grali swojej firmowej ofensywy – być może w końcu dopadło ich zmęczenie. Najlepsze w karierze 31 oczek zdobył Caldwell-Pope, bo słabiutki mecz miał Avery Bradley. Reggie Jackson zrobił swoje w końcówce, ostatecznie miał niezłe 23 punkty (w tym 13 w czwartej kwarcie).

C’s jeszcze w połowie trzeciej kwarty przegrywali 11 punktami, ale wtedy do gry wszedł Tyler „osiem cyferek w kontrakcie” Zeller (oraz hack-a-Dre i potem hack-a-Joel!) i do końca kwarty zdobył 10 punktów, a na starcie czwartej dołożył kolejne dwa, które dały Celtom remis 85-85. Pistons odpowiedzieli runem… 14-0 i wydawało się, że jest po meczu, ale Jonas Jerebko do spółki z Jaredem Sullingerem (w końcu przebudzenie na 17 punktów, 7/13 FG oraz 10 zbiórek) i Isaiahem Thomasem wyjęli ten mecz z zamrażarki i były jeszcze emocje.

Thomas świetnie wykorzystywał momenty hack-a-Dre, bo kiedy Drummond schodził z parkietu to filigranowy rozgrywający C’s miał otwartą drogę do kosza i koniec końców powtórzył bardzo dobry występ w Detroit z ubiegłego sezonu, przy czym tym razem zdobył nawet więcej punktów i z 38 oczkami wyrównał career-high, trafiając 12/20 z gry (w tym 3/5 zza łuku) oraz wszystkie 11 rzutów wolnych. Szkoda tego meczu, tych strat, tej złej gry C’s, w której i tak jest wiele pozytywów, przy czym pozytywy w bilansie się nie liczą. W piątek z Hawks.