Kto tu nie pasuje?

Do rozpoczęcia sezonu coraz bliżej, ale jeszcze większymi krokami zbliża się preseason, w czasie którego Boston Celtics będą musieli rozgryźć wciąż trwający problem, jakim niewątpliwie jest posiadanie w składzie o jednego zawodnika za dużo. Danny Ainge będzie miał niełatwy orzech do zgryzienia, bowiem tak w zasadzie nie ma takiego gracza, z którym łatwo byłoby się pożegnać. Na dodatek, w składzie nie tylko jest nadmiar, ale po prostu jest za dużo solidnych zawodników, którzy zasługują na minuty w rotacji. Okazuje się więc, że to nie tylko Ainge będzie miał trudne zadanie, ale kolejny już rok bardzo trudna sytuacja czeka trenera Brada Stevensa – przecież każdy zawodnik chciałby grać, a minut może nie starczyć dla wszystkich.

W bostońskim zespole zarówno na obwodzie, jak i pod koszem jest kilku zawodników, którzy liczą na pokaźny czas gry w przyszłym sezonie. A przecież do zespołu dołączyli nowi gracze, czyli m.in. trójka rookies oraz dwóch podkoszowych sprowadzonych w czasie letniego offseasonu. No i jest jeszcze Perry Jones III, który zdaje się być właśnie tym zawodnikiem, który ma najmniejsze szanse na rozpoczęcie sezonu w barwach Celtics. Ale czy aby na pewno? Spójrzmy na czołówkę zawodników, którzy mogą być „na wylocie” z Bostonu.

  • Perry Jones III

Dlaczego? Ano dlatego, że Jones został sprowadzony niejako „na doczepkę”. Thunder chcieli pozbyć się jego kontraktu i zaoszczędzić trochę pieniędzy, a więc wysłali go do Bostonu, wysyłając również pick w drafcie oraz gotówkę. Głównie dlatego mówi się, że Jones jest pierwszy do odstrzału, bowiem na jego zwolnienie Celtowie mają już nawet przygotowane pieniądze. Jones jest jednak bardzo wszechstronny, a takich Brad Stevens uwielbia. No i ma ledwie 23 lata, a więc wciąż jeszcze mnóstwo czasu na rozwój.

W ataku cały czas ma sporo do poprawy, natomiast w obronie daje się poznać jako uniwersalny defender, który z powodzeniem może bronić rozgrywającego czy nawet centra. Wzrost i długie ramiona robią swoje, tym bardziej przy takiej mobilności 23-letniego zawodnika. Wielu bostońskich kibiców jest mocno zaintrygowana wielkim potencjałem Jonesa i Danny Ainge sam zresztą potwierdził, że on również. Kibice chcieliby zobaczyć choć jeden sezon Jonesa pod skrzydłami Brada Stevensa, pytanie tylko, czy i tutaj podobnie myśli Ainge.

  • Evan Turner

Evan Turner był jednym z lepszych zawodników ubiegłego sezonu w Bostonie i graczem, który swoim genem klaczowatości zapewnił drużynie parę zwycięstw. Turner to dziwny w dzisiejszych czasach guard, bowiem dobrze zbiera, nie rzuca za trzy i żyje głównie na półdystansie. Jest dobrym rozgrywającym, ale czasami zbytnio go ponosi i za łatwo traci piłkę. Można jednak powiedzieć, że w swoim debiutanckim sezonie w barwach Celtics wypadł naprawdę nieźle. Ale zdaje się, że w Bostonie może już nie być potrzebny.

W składzie jest przecież Isaiah Thomas, a Marcus Smart już w ubiegłym sezonie często przejmował obowiązki rozgrywającego. Jest też młody Terry Rozier, kolejny guard brońca w składzie. Turner wychodził co prawda w pierwszej piątce bostońskiego zespołu jako niski skrzydłowy, ale grał bardziej jako point-forward. A przecież umowę przedłużył Jae Crowder, który wraca do gry po kontuzji i mógłby zająć miejsce Turnera w wyjściowym składzie. Jedyna kwestia to czy Celtowie znaleźliby partnera do rozmów w sprawie transferu 26-latka.

  • Kelly Olynyk / Jared Sullinger

Obaj mają coś do udowodnienia i rozpoczną chyba sezon jako gracze Celtics, ale Ainge może chcieć zwiększać ich wartość już w trakcie preseasonu, aby spróbować wytransferować któregoś z nich jeszcze przed startem rozgrywek. Nie jest powiedziane którego, bo może być to jeden albo drugi. Olynyk grozi rzutem za trzy, ale słabiej zbiera i prawie nie blokuje. Sullinger zasięgu poszerzyć nie może, ale na tablicach wygląda dobrze i nieźle gra w post. Obaj mają zalety i wady, ale mogą mieć też problem ze znalezieniem minut.

Pod koszem znów zrobił się bowiem tłok, a pozyskanie Davida Lee oraz Amira Johnsona to kolejny problem dla Stevensa, bowiem jak tu podzielić minuty między podkoszowych w ten sposób, aby wszyscy byli zadowoleni. Raczej się nie da, dlatego Ainge może w końcu zdecydować się odesłać jednego z nich. Sęk w tym, że i to może niewiele pomóc, bo w składzie jest po prostu za dużo solidnych zawodników. Na minuty znów nie ma co liczyć chyba tylko James Young, który razem z rookies pogra zapewne w barwach Red Claws.


Oczywiście, będą takie mecze, że rookies – ale i Young – pojawią się na parkiecie. Ciekawie będzie obserwować to, czy któryś z nich przebije się do rotacji na stałe. Na ten moment zdaje się, że ta czwórka rozpocznie sezon na ławce rezerwowych, ale to i tak zostawia w składzie 12 zawodników. Z jednym graczem na pewno będzie się trzeba pożegnać, ale to i tak jest 11 solidnych graczy, między których trzeba podzielić minuty. Przy czym warto zauważyć, że Brad Stevens powiedział ostatnio, że czułby się komfortowo z… 10-osobową rotacją. Może więc uda się skleić jakiś transfer, w ramach którego Celtowie oddadzą trzech za jednego?

Trudno wróżyć, wszystko okaże się na przestrzeni kolejnych tygodni. Pomocą będzie też preseason, gdzie zarówno Stevens, jak i Ainge zobaczą postawę poszczególnych zawodników i zapewne to na tej podstawie zadecydują o tym, kto do zespołu nie pasuje i kto się z drużyną pożegna. Tak czy siak, zapowiada się kolejny sezon ze sporą rotacją w składzie i jeszcze większą walką o minuty. Dobra chemia w drużynie to podstawa, dlatego też miejmy nadzieję, że ten tłok da nic innego jak pozytywną motywację. Tym bardziej, że Danny Ainge już teraz snuje plany o 100 meczach Celtics w przyszłym sezonie (sezon regularny ma 82 spotkania).

A Wy z kim byście się pożegnali?