Znacznie trudniejsza stała się droga reprezentacji Kanady do Igrzysk Olimpijskich w 2016 roku. Kelly Olynyk co prawda wrócił go gry i wyszedł nawet w pierwszej piątce, ale Kanadyjczycy w inauguracyjnym spotkaniu turnieju kwalifikacyjnego rozgrywanego w Meksyku przegrali z Argentyną. Najlepszym zawodnikiem meczu bez cienia wątpliwości był 35-letni Luis Scola, od przyszłego sezonu gracz Toronto Raptors. Były podkoszowy Indiana Pacers zapisał na koncie aż 35 punktów (13/26 FG, 9/14 FT) oraz 13 zbiórek, potwierdzając tylko, że na arenie międzynarodowej wciąż jest jednym z najbardziej dominujących zawodników i cały czas potrafi robić to, co robił już kilkanaście lat temu.
Widać było, że Argentyna to po prostu drużyna bardziej doświadczona, nawet jeśli w składzie zabrakło choćby Manu Ginobiliego. Scola robił w zasadzie, co chciał, a Olynyk tłumaczył po meczu, że jest to zasługa bardzo aktywnej gry 35-latka w ataku – piłka przechodzi przez jego ręce kilka razy na akcję, a to powoduje, że Scola ściąga na siebie uwagę w zasadzie całej piątki Kanady, która tym razem nie wykonała zbyt dobrej roboty w defensywie. Dodajmy jeszcze, że Kanadyjczycy trafili tylko 42 procent rzutów, przegrywając ostatecznie 87-94.
Dla Argentyńczyków było to już drugie zwycięstwo w turnieju po tym, jak na inaugurację pokonali reprezentację Puerto Rico. Przypomnijmy, że tylko dwie najlepsze z 10 drużyn tego turnieju zyskają awans do przyszłorocznych IO w Rio De Janerio. A jak w powrocie na parkiet wypadł Olynyk? Zaliczył double-double, ale trafił tylko cztery z 13 oddanych rzutów i ani jednej trójki. Miał też cztery asysty, ale i trzy razy stracił piłkę. Dawał się ogrywać Scoli (gdy był na parkiecie to ten zdobył 19 ze swoich 35 punktów), jednak z nim na boisku Kanada była +1.
Najważniejsza informacja jest oczywiście taka, że Olynyk wyglądał na zdrowego, a raczej innymi słowy – nie widać było, aby w jakikolwiek sposób dokuczało mu kontuzjowane kilka dni temu kolano. Przerwa najwidoczniej zrobiła swoje i choć w jego grze widać było trochę nieogrania to Kelly zaliczył dość przyzwoite 23 minuty gry. Jest silniejszy, lepiej zbiera, ale błędy cały czas się pojawiają, bo w defensywie brakuje mu lepszych instynktów, a na tablicach wciąż zdarzy mu się nie zastawić. Kolejny mecz Kanady już w środę przeciwko Kubie.