Boston Celtics zrewanżowali się Philadelphia 76ers za porażkę podczas Utah Jazz Summer League i w Las Vegas pokonali drużynę z miasta braterskiej miłości. W spotkaniu nie wystąpił Marcus Smart, który ponownie dostał wolne, natomiast James Young cały czas ma obite biodro i także nie pojawił się na parkiecie. W akcji nie zobaczyliśmy też wybranego z trzecim numerem tegorocznego draftu Jahlila Okafora. Drugi bardzo dobry mecz z rzędu rozegrał Jordan Mickey, który taką postawą pokazuje, że wybór z dopiero 33. pickiem to mogła być pomyłka wielu GM-ów, ale i steal Celtów. Oczywiście to tylko gdybanie, bo to przecież liga letnia. Ponad 20 punktów dołożyli RJ Hunter oraz Terry Rozier.
Raz jeszcze Celtowie pokazali dobrą obronę i nieźle trafiali za trzy, co pozwoliło im długo utrzymywać kilkunastupunktowe prowadzenie. W Las Vegas nie widać też już tej słabej postawy na tablicach, a Jordan Mickey oraz Jonathan Holmes tworzą efektywny duet pod koszem. Wspólnie zebrali zresztą 21 z 45 piłek, jakie padło łupem Celtów. Dopiero w ostatniej kwarcie Sixers po trafieniu kilku trójek zwęszyli swoją szansę na odwrócenie losów spotkania, ale kolejnym daggerem popisał się – tym razem zza łuku – Terry Rozier.
- Jordan Mickey | 16 punktów (7/12 FG, 2/2 FT), 11 zbiórek, 4 bloki
Kolejne bardzo dobre spotkanie Mickey’ego, który miał cichą pierwszą połowę, ale w drugiej pokazał się z bardzo dobre strony. Niezły rzut, kilka razy dobrze znalazł się pod koszem, a więc powinien być bronią zarówno w zagraniach pick-and-roll, jak i pick-and-pop. Na tablicach już nie odstaje, a do tego znów popisał się czterema blokami, grożąc swoimi długimi ramionami i zapobiegając wjazdom Sixers.
- Terry Rozier | 22 punktów (4/9 FG, 2/3 3PT, 12/13 FT), 5 asyst, 3 straty, blok
Najlepszy strzelec bostońskiej drużyny, głównie dlatego, że bardzo dobrze dostawał się na linię rzutów wolnych, gdzie był bardzo skuteczny. Trafił też dwie trójki, pokazując, że w przygotowanych akcjach catch-and-shoot można na niego liczyć. Wciąż brakuje mu skuteczności w “jego” akcjach na mid-range, ale kilka razy miał swoje momenty, jak choćby wtedy, kiedy znalazł drogę do kosza floaterem lub w bardzo dobrej akcji jeden-na-jednego. Popełnił kilka błędów, co skutkowało trzema dość prostymi stratami, ale miał też pięć asyst.
- RJ Hunter | 21 punktów (5/15 FG, 3/11 3PT, 8/10 FT), 4 zbiórki, 3 asysty
Zdobył 21 puntów, już w pierwszej kwarcie zapisując na koncie 12 oczek. Skuteczność słaba, kilka rzutów z dość nieprzygotowanych pozycji, ale dostawał się na linię rzutów wolnych, skąd zdobył osiem punktów, co w całości złożyło się na solidny wynik. O wiele bardziej intrygująco pokazał się jednak pod względem kreowania partnerów, notując trzy asysty, przy czym każda kolejna była ładniejsza od poprzedniej. Hunter to naprawdę inteligenty zawodnik, który prędzej czy później zacznie robić różnicę na plus po obu stronach parkietu.
- Jonathan Holmes | 15 punktów (5/10 FG, 3/4 3PT, 2/2 FT), 10 zbiórek
Kolejny już dobry mecz Holmesa, który przejął “solidność” od CJ Faira (1/9 z gry), który był najlepszym graczem nie-Celtics w Salt Lake City. Tym razem to Holmes zachwyca, grając naprawdę solidny basket zarówno w ataku, jak i w obronie. Potrafi przymierzyć zza łuku, a do tego gra nieźle w obronie. Walczy o swoją przyszłość w NBA i po takich meczach zdecydowanie bliżej mu do tego, aby się w lidze zahaczyć.
- reszta
Poza wymienioną wyżej czwórką nikt się nie wyróżnił. No może Corey Walden, który w końcu zadebiutował w barwach Celtics i miał solidne 20 minut, przede wszystkim w obronie, notując na swoim koncie aż sześć przechwytów. Celtowie wygrali już dwa spotkania w Las Vegas, a trzy z rzędu, licząc także zmagania w Salt Lake City. Przed nimi jeszcze jeden mecz fazy grupowej – teraz mają dzień wolnego, a w nocy z wtorku na środek zmierzą się z ekipą Miami Heat. Potem czeka ich jeszcze chyba faza mistrzowska.