Rok temu pojawiało się mnóstwo plotek, jakoby Kevin Love miał zostać zawodnikiem Boston Celtics. W tym roku plotek jest mniej, ale cały czas są i znów mówią to samo – Kevin Love może zostać zawodnikiem Boston Celtics. Tymczasem niezawodny i zaufany Steve Bulpett donosi, że sami Boston Celtics nie są już dłużej aż tak bardzo zainteresowani misiowatym skrzydłowym, który nie gra obecnie dla Cleveland Cavaliers. Kevin Love może więc cykać sobie mnóstwo podobnych fotek do tej obok, ale tym razem wzajemne zainteresowanie zdaje się być mniejsze niż paręnaście miesięcy temu, kiedy to generalny menedżer zespołu Danny Ainge miał wręcz „obsesję”, jak nazywa to dziennikarz Boston Herald.
Co się więc zmieniło? Rok temu Ainge był skłonny oddać za skrzydłowego naprawdę sporo, ale gardę wstrzymał Filip Saunders i do żadnej transakcji nie doszło, a według źródeł nie było nawet blisko. Saunders pozostał cierpliwy i to mu się opłaciło, bo koniec końców wyciągnął za 27-letniego podkoszowego przyszłą supergwiazdę, czyli jedynkę zeszłorocznego draftu w osobie Andrew Wigginsa. W tym momencie mogłoby się wydawać, że droga Love’a do Bostonu jest łatwiejsza, bo „wystarczyłoby”, że ten odstąpi od ostatniego roku kontraktu (opcja zawodnika warta $16.7 milionów dolarów) i podejmie z bostońskim – choć pewnie nie tylko, są jeszcze m.in. Los Angeles Lakers – klubem negocjacje kontraktowe. Nie tak prędko.
Bulpett donosi, że pozyskanie Love’a zeszłego lata było tak ważne, ponieważ była to jedna z dróg przebudowy, a raczej obudowy. Ainge chciał ściągnąć Love’a i sparować go z Rajonem Rondo oraz Jeffem Greenem, co dałoby niezłe podstawy na dobrą drużynę. Ale jako że Love’a ściągnąć się nie udało to w trakcie sezonu Ainge najpierw pożegnał się z Rondo, a kilka tygodni później także z Greenem. Zamiast nich w składzie są Isaiah Thomas czy Jae Crowder, podczas gdy Love po jednym niepełnym sezonie w Cleveland stracił łatkę gracza, na którym można by drużynę zbudować – także ze względów zdrowotnych (plecy, ale przede wszystkim kolana).
Oczywiście, w Bostonie nadal interesują się sytuacją Love’a, a sam Ainge cały czas 27-latka bardzo uważnie obserwuje i wciąż bardzo go lubi, ale wszystko to jest dalekie od tego, co mieliśmy rok temu o tej porze. Zmieniła się droga przebudowy, zmienił się skład zespołu, zmienił się także status samego Love’a, który zresztą non-stop powtarza, że na przyszły sezon zostaje w Cleveland. Celtom nie udało się uniknąć głębszej przebudowy, dlatego też teraz Ainge zdaje się być ostrożniejszy, choć cała sytuacja może zmienić się choćby już za kilkanaście dni, w noc draftu. Wszystko wskazuje jednak na to – a przecież Steve Bulpett to źródło, któremu można ufać – że szanse, aby w Bostonie zapanowała miłość są jeszcze mniejsze niż przed rokiem.