Wolves z jedynką w drafcie

A jednak – mający największe szanse na wylosowanie topowego picku Minnesota Timberwolves świętują. To bowiem oni będą wybierać jako pierwsi w tegorocznym drafcie, który odbędzie się już w przyszłym miesiącu. To pierwszy raz w historii organizacji, kiedy drużyna zdobyła pierwszy wybór draftu. Wszystko dzięki najsłabszemu sezonowi od lat, zakończonego najsłabszym w lidze bilansem 16-66. Marzenia fanów Wolves się więc spełniły, a ekipa z Minnesoty ma w ostatnim czasie sporo powodów do zadowolenia (Andrew Wiggins, powrót Kevina Garnetta, a teraz jedynka w drafcie). Niestety dla fanów Celtics, znienawidzeni Los Angeles Lakers będą wybierać z numerem drugim.

To zresztą kolejny już raz, kiedy liga faworyzuje słaby sezon w wykonaniu takiej drużyny jak Lakers, „przyznając” im drugi numer w drafcie. To nadal spory problem loterii, że koniec końców jest ona dobra dla tych zespołów, które z koszykówki robią coś tragikomicznego, a zła dla tych zespołów, które starają się jak mogą i walczą o każde zwycięstwo. Również dlatego wciąż pojawiają się głosy, że dla samych Celtów byłoby znacznie lepiej, gdyby w lutym nie ściągnęli Isaiaha Thomasa i gdyby nie awansowali do fazy play-off, a zamiast tego poprzegrywali kolejny sezon, dzięki czemu znów mieliby szanse na topowy wybór w drafcie.

Z innych ciekawych rzeczy wartych wspomnienia:

  • New York Knicks spadli na czwarte miejsce (mieli drugi najgorszy bilans i drugą największą szansę na wybór numer jeden), czyli wszystko zostaje po staremu. Z czwórką raczej na pewno nie będą mogli już wybrać Karla-Anthony’ego Townsa, którego bardzo chcieli i który to sam bardzo chciałby grać w swoim rodzinnym mieście (urodził się w New Jersey).
  • Philaldephia 76ers mogli mieć trzy wybory w pierwszej czternastce, a mają tylko jeden – z numerem trzecim. Gdyby mieli więcej to prawdopodobnie byliby skłonni czymś handlować (czy to pickami, czy zawodnikami, np. Noelem), a tak prawdopodobnie nic z tego.
  • No i ci cholerni Los Angeles Lakers, którzy wylosowali dwójkę, podczas gdy wypadnięcie poza top5 oznaczałoby, że pick by stracili. Teraz trafi do nich najprawdopodobniej Towns lub Jahili Okafor, czyli dwójka faworytów do topowych picków, przy czym mówi się, że Timberwolves postawią na tego pierwszego, a to może skomplikować życie Lakers, bo Okafor to chyba niezbyt dobry fit do Juliusa Randle.

No właśnie, a zahaczając jeszcze o temat Timberwolves – ten pierwszy pick dla ich zespołu to także dobra wiadomość dla bostońskich fanów. Wszak przy transferze Brandana Wrighta trafił do nas ich wybór w pierwszej rundzie przyszłorocznego draftu, tyle że strzeżony w top12. To oznacza, że Wolves musieliby mieć trzynasty najgorszy bilans i nie mieć szczęścia w loterii, by pick do Bostonu trafił. Czy jest to możliwe? Z jednej strony, mamy tam niezłe podstawy w osobach Andrew Wigginsa czy Ricky Rubio, a do tego dochodzi jeszcze jedynka tegorocznego draftu. Z drugiej jednak strony, Wolves grają na Zachodzie, w poprzednim sezonie wygrali ledwie 16 spotkań i trudno oczekiwać, że jeden rookie pozwoli im wygrać znacznie więcej.