Cauley-Stein nie dla Celtów?

Podczas środowego czatu jeden z fanów zapytał Chada Forda o to, z którym zespołem Celtics musieliby zrobić transfer, aby zejść w drafcie na tyle nisko, by móc sięgnąć po Willie Cauley-Steina. Przypomnijmy, że poprzez awans do fazy play-off bostońska drużyna nie będzie w tegorocznej loterii i ma już z góry ustalony wybór w drafcie jako zespół z drugim najgorszym bilansem wśród tych, które awansowały. Z szesnastką ciężko byłoby więc dostać Cauley-Steina, który powinien pójść raczej na pewno w top10, a być może nawet w top5. Ford w swojej odpowiedzi zaznaczył więc, że warto celować w wybory takich drużyn jak Orlando Magic, Sacramento Kings, Denver Nugets i Detroit Pistons, gdyż będą one skłonne oddać pick.

Na razie nie wiadomo oczywiście, z jakimi numerami będą wybierały te zespoły, ale jest to przedział od piątego do ósmego najgorszego bilansu ubiegłego sezonu. Sęk w tym, że Celtics nie mają jednak nic, co mogłoby te drużyny zainteresować – wszystkie szukają młodego zawodnika, który jest w stanie pomóc już teraz i musi być naprawdę dobry. Marcus Smart przychodzi tutaj na myśl, ale Danny Ainge już zdążył zapowiedzieć, że 21-latek jest raczej nietykalny. Ford dodaje, że nie jest pewien, aby w składzie Celtów był ktoś jeszcze, kogo Celtics mogliby wykorzystać, a nawet przyszłościowe wybory w drafcie mogą tutaj nie dać zbyt wiele.

Z drugiej strony, trzeba postawić sobie kilka pytań:

  1. czy warto transferować Marcusa Smarta, aby przesunąć się wyżej w drafcie?
  2. czy warto transferować którykolwiek pick pozyskany z Brooklyn Nets?
  3. czy Willie Cauley-Stein jest wart tego, aby przesuwać się dla niego w drafcie?

W odpowiedzi na pierwsze pytanie – to raczej subiektywna opinia, bo przecież każdy ma swoje zdanie. Smart zdążył jednak przekonać do siebie wielu kibiców i już pokazał, że sporo potrafi, a może być tylko lepszy. Tymczasem tegoroczni zawodnicy w drafcie nogi na parkietach NBA jeszcze nie postawili. Jeśli chodzi o drugie pytanie to tutaj trzeba zaznaczyć przede wszystkim to, że te picki mają naprawdę sporą wartość, ponieważ nie są w żaden sposób chronione. A przecież przyszłość Nets nie rysuje się raczej w jasnych barwach.

A co do samego Cauley-Steina to mamy tu do czynienia z atletycznym freakiem, podkoszowym mierzącym ponad siedem stóp, bardzo solidnym defenseron i dobrze zapowiadającym się rim-protectorem, którego bardzo w Bostonie brakuje, ale Ainge musi bardzo uważać na rozporządzanie assetami, przez co cena za pozyskanie (a w zasadzie to nawet próbę pozyskania) byłego Wildcata może okazać się zbyt wygórowana. Nie trzeba też chyba przypominać, że ostatnim razem wybór gracza z bardzo podobnym opisem gry okazał się wielkim niewypałem.