Boston Celtics będą mieli tego lata sporo pieniędzy do wydania i bardzo prawdopodobne, że te pieniądze zostaną w sporej ilości wydane. Źródła donoszą bowiem, że jeśli Celtom nie uda się przekonać do przeprowadzki do Bostonu żadnej z gwiazd pierwszego planu to drużyna skupi się na gwiazdach nieco mniejszego kalibru, nawet jeśli miałoby to oznaczać przepłacenie danego gracza. Chodzi przede wszystkim o młodych zawodników, którzy mogą się jeszcze sporo rozwinąć i ostatecznie stać się kimś na miarę kontraktu, jaki podpisali. O kogo może tutaj chodzić? Tego typu graczami są na przykład Khris Middelton z Milwaukee Bucks czy Tobias Harris z Orlando Magic. Pytanie tylko, czy to rzeczywiście dobry pomysł.
Sam Danny Ainge zażartował w czwartkowym wywiadzie, że to chyba po raz pierwszy w historii, kiedy Celtics mają cap space, a przynajmniej pierwszy raz, odkąd on jest generalnym menedżerem bostońskiego zespołu. O historii przyjdzie jeszcze czas trochę napisać (a w skrócie wypada tylko zaznaczyć, że Celtics nie mieli cap space przez 18 lat), natomiast teraz skupmy się na samym pomyśle, które podsuwają anonimowe źródła. Pomysł ten zakłada, że większość gwiazd zostanie w swoich obecnych klubach, a być może tylko kilka głośnych nazwisk – jak LaMarcus Aldridge czy Kevin Love – wyląduje na rynku wolnych agentów.
Jeśli nie uda się więc pozyskać żadnej z tych gwiazd to planem B może być grupa utalentowanych zawodników, ale zawodników wciąż na dorobku. Wtedy w grę wchodziłby nawet kontrakt o wartości powyżej obecnych umiejętności zawodnika, ale z myślą o przyszłości, w której to dany gracz rozwinąłby się na tyle, aby na taki kontrakt zasługiwać. Czy jest to dobry plan? Z jednej strony, trzeba naprawdę uważać, aby tych dużych pieniędzy nie wyrzucić w błoto, zabierając sobie przy tym sporo elastyczności. Z drugiej strony, to chyba najrozsądniejsze działanie w przypadku, jeśli nie uda się sprowadzić do Bostonu prawdziwej supergwiazdy.
Na korzyść działa tutaj rosnące salary cap oraz ograniczenia w długości kontraktu, dlatego też tego typu rozwiązanie nie byłoby chyba wcale takie złe – tym bardziej, jeżeli dany zawodnik wypali i naprawdę się rozwinie. Najważniejsze jest jednak tutaj to, na kogo warto postawić i jak dużo warto zainwestować w takiego gracza. Wiemy już, że dwóch zawodników, którzy byli łączeni z Celtics przed trade deadline, a więc Reggie Jackson oraz Enes Kanter, nie jest już dłużej na radarze bostońskiej ekipy. A kto mógłby być? Do głowy przychodzą takie nazwiska jak choćby Tobias Harris, Khris Middelton czy Robin Lopez. Co Wy na to?