Przed G4: win or go home

To dla Celtów ostatnia szansa, aby przedłużyć i tak nadspodziewanie wydłużony już sezon. Przed nimi drugie spotkanie w TD Garden, które przy stanie 0-3 w całej serii może być ostatnim meczem w tym sezonie. Głównie dlatego coach Brad Stevens stawia wszystko na jedną kartę i zamierza zmienić nie tylko pierwszą piątkę, ale też ogólną rotację zespołu. Mecz od pierwszej minuty rozpocznie najprawdopodobniej Jae Crowder. Z bólem kości ogonowej zmaga się za to Jared Sullinger, który w sobotę nie był w stanie trenować, ale jest spora szansa, że w meczu wystąpi – i miejmy nadzieję, że tak rzeczywiście będzie, bo Sully w tej serii gra naprawdę nieźle, notując średnio 9.3 punktów oraz 5.7 zbiórek.

Sullinger mógłby pomóc także w grze na tablicach, gdzie Celtics wciąż mają problemy, co Tristan Thompson wciąż bardzo dobrze wykorzystuje. W meczu numer trzy, kiedy na nieco ponad minutę przed końcem Celtowie przegrywali pięcioma punktami, LeBron spudłował rzut z dalekiego półdystansu (czyli taki rzut, jaki Bostończycy są w stanie przełknąć, jeśli mówimy o LeBronie), jednak Tyler Zeller nie dał rady zastawić Thompsona, który zebrał piłkę, wycofał na obwód i w zasadzie zeżarł mnóstwo czasu, bo Cavs przytrzymali posiadanie, a Kevin Love równo z syreną trafił trójkę będącą swoistym daggerem.

W meczach numer dwa oraz trzy może i było więc widać małą poprawę, jeśli chodzi o zbiórki, ale koniec końców i tak Cavaliers potrafili wykorzystać słabość Celtów w decydujących momentach. W pierwszym spotkaniu w Bostonie słabo wyglądał też ruch piłki Celtics, którzy normalnie notują średnio prawie sześć tzw. hokejowych asyst na mecz, a w meczu numer trzy takich asyst mieli ledwie dwie. Isaiah Thomas już zapowiedział, że w czwartym spotkaniu tej serii spisze się znacznie lepiej. On prawdopodobnie jednak nie rozpocznie tego meczu w pierwszej piątce, w przeciwieństwie do Jae Crowdera, który przyznał sam, że taki jest plan.

Bardzo duże szanse na start ma też Jonas Jerebko, który wraz z Crowderem miałby zastąpić Brandona Bassa oraz Marcusa Smarta. Bass już dawno powinien z pierwszej piątki wylecieć, natomiast Marcus Smart zagrał bardzo mało w drugiej połowie poprzedniego spotkania. Tymczasem line-up złożony z Evana Turnera, Avery’ego Bradleya, Crowdera, Jerebko oraz Zellera przyniósł fajne efekty w G3, bo w 15 minut gry wypunktował Cavs stosunkiem 37-27. Line-up ten rozpoczął zresztą drugą połowę czwartkowego meczu i działało to całkiem nieźle.

Z drugiej strony, pamiętajmy że to wciąż są Cleveland Cavaliers, a więc drużyna o wiele bardziej utalentowana. W meczu numer trzy słabo grał najlepszy bostoński zawodnik aka Isaiah Thomas (2/9 z gry, 0/3 za trzy na ledwie pięć punktów oraz dwie asysty), co wykorzystał Evan Turner, rozgrywając najlepszy swój mecz w tej serii. Żeby jednak pokonać Cavs potrzeba będzie bardzo dobrego meczu od każdego zawodnika, ponieważ drużyna z Ohio w każdym meczu tej serii miewała bardzo dobre momenty, w czasie których bezlitośnie wypunktowywała bostoński team – w czwartek było to 12-0 przed przerwą oraz 10-0 w trzeciej kwarcie.

Żadna drużyna w historii nie awansowała dalej, przegrywając w serii 0-3. To jednak nie znaczy, że Celtowie nie powinni walczyć i próbować dalej. Zwycięstwo jest cały czas do wyrwania, ale do tego potrzeba naprawdę dobrego meczu od całej drużyny. Ten młody zespół z młodym trenerem na czele i tak daleko już zaszedł, zwracając uwagę wielu osób i robiąc dobre wrażenie. Bardzo możliwe, że sezon skończy się dla Celtics jeszcze dziś, dlatego trzymajmy kciuki i cieszmy się chwilą, bo to może być koniec tej fajnej przygody. Nie ma już nic do stracenia, a do zyskania jest chociaż jedna wiktoria w fazie play-off. Próbujmy.

#WeAreTheCeltics