Z pamiętnika Jareda Sullingera (5)

Przed dwoma laty swój pamiętnik prowadził Jason Terry, rok temu swoimi myślami dzielił się Avery Bradley, a w tym sezonie robić będzie to Jared Sullinger. To właśnie on będzie pisał swój pamiętnik na łamach amerykańskiego serwisu ESPN Boston, a my – tak jak i te poprzednie – postanowiliśmy tłumaczyć go specjalnie dla Was, aby umilić czas między czytaniem relacji a śledzeniem choćby plotek transferowych. W piątym odcinku młody podkoszowy tłumaczy się ze swoich ostatnich spóźnień, ale mówi także m.in. o tym, że celem bostońskiego zespołu od początku sezonu jest faza posezonowa oraz o ostatnich wydarzeniach w Bostonie i nie tylko, bo są też gratulacje dla New England Patriots.

Spóźniłem się zarówno w niedzielę, jak i w środę, ponieważ utknąłem w korku – to wszystko. W niedzielę był taki dzień, gdzie po prostu było sporo ruchu. Jest jak jest. W środę korek był jeszcze większy. Powinienem był jednak widzieć. Myślałem, że zdążę się wyrobić, jeżeli opuszczę mój dm o 3:15, by dojechać o 4:45, ale nie udało się. Powinienem był też wiedzieć, że będzie korek z powodu parady Patriots. Z mojej strony, było to po prostu złe wyczucie czasu.

Wyjaśniłem trenerowi Stevensowi, dlaczego się spóźniłem i zrozumiał. Mimo to, musi uczynić ze mnie przykład, pozbawiając mnie miejsca w pierwszej piątce. Wcześniej zaczynałem od pierwszej minuty każde spotkanie, dlatego też nie byłem wcale rozczarowany z tego powodu, ponieważ szanuję tę decyzję. Dorastałem w domu z rodzicami, którzy nie lubili, gdy ktoś się spóźniał, więc rozumiem karę. Nie mam z tym problemu.

To, że jestem jednym z wielu weteranów-liderów w tym zespole, utrudniło nieco tę sytuację. W byciu weteranem nie chodzi bowiem o to, ile lat spędziłeś w lidze. Chodzi o pomaganie innym, kiedy popełnią błąd. To największa rzecz, jaką robię. W zamian, moi koledzy z drużyny dali mi zrozumienie. Wszyscy przez to przechodzili, każdy z tej szatni. Szanują mnie i rozumieją, co się stało. Powiedzieli mi, że to się po prostu zdarza i prawdopodobnie zdarzy się ponownie, jednak trzeba próbować zminimalizować tę błędy tak mocno, jak tylko się da.

Gwarantuję, że każdy, kto pyta mnie, czemu się spóźniłem, jest kimś, kto przynajmniej raz czy dwa razy w życiu się spóźnił. Nikt nie jest idealny. Rozumiemy to, ale w tym samym czasie, jesteśmy tutaj, by przestrzegać zasad. Jeśli je złamiesz to musisz za to zapłacić. Rozumiemy to i nikt na nikogo się nie wścieka. Błędy się zdarzają. Trzeba po prostu ruszyć dalej i skupić się na rozgrywaniu meczów.

Na przyszłość, planuję wyjeżdżać oczywiście odrobinę wcześniej. W niedzielę pojechałem jedną trasą i się spóźniłem, a w środę spróbowałem nawet pojechać inną. Nie mogłem zrobić niczego lepiej. Nie wiem, co teraz będę robił, poza wyjeżdżaniem wcześniej.

Wróciliśmy do Bostonu po długiej wyprawie po Zachodnim Wybrzeżu. Jesteśmy bardzo szczęśliwy, co do tej wyprawy. Niektórzy mówią, że lepiej gramy na wyjeździe niż w domu. Było to jednak świetne doświadczenie, ponieważ zbliżyliśmy się do siebie jako zespół. Nauczyliśmy się, jak grać jako zespół. Poczyniliśmy wiele kroków, by stać się lepszymi.

Jednym z naszych celów jest awans do playoffs. Nigdy nie wątpiłem, że możemy to osiągnąć. Od dnia numer jeden, staramy się i chcemy awansować do fazy posezonowej. Chcemy być tak dobrym zespołem, jak tylko to możliwe.

Jeśli chodzi o moją dyspozycję, mimo że jestem liderem drużyny pod względem zbiórek to nie pracuję nad tym zbyt dużo. Gram po prostu swoje. Gdybym tylko mógł otrzymywać piłkę odrobinę częściej w pomalowanym, gdyż cały czas staram się znaleźć złoty środek między rzutami z dystansu a grą w trumnie. Trener Stevens chce, abym był bardziej ogniskowym punktem w ataku. To co staram się robić to być bardziej efektywnym. Myślę, że to jest chyba najważniejsza rzecz. Musisz być tak efektywny jak to możliwe, by robić to, co chcesz robić. Czasami, nie możesz się spieszyć. Czasami, grasz za szybko. Trzeba więc zwolnić, by grać swoje.

To był ciężki tydzień, w czasie którego rozegraliśmy pięć spotkań zarówno u siebie, jak i na wyjeździe, jednak takie jest życie w NBA. Nikt z nas nie martwi są sporą ilością rozgrywanych spotkań. Staramy się jedynie wygrywać tyle meczów, ile to możliwe. Najlepszą częścią takich serii jest to, że to szansa, by polepszyć samego siebie, polepszyć zespół i polepszyć szanse na playoffs. To również dobra rzecz dla kondycji mentalnej. Szczególnie teraz, gdy kierujemy się na przerwę związaną z weekendem gwiazd, kiedy wielu zawodników mogłoby z utęsknieniem tego wyczekiwać, ale nie nasz zespół. Jesteśmy takim zespołem, który chce mocno zakończyć pierwszą połowę sezonu, aż do samego końca. Jedyną złą rzeczą w rozgrywaniu tylu meczów w tak krótkim czasie jest całe to podróżowanie, ale to tylko tyle.

Niedawno graliśmy w Nowym Jorku. Gra w Madison Square Garden to coś wielkiego. Już samo to, jak wypełniona jest hala sprawia, że czuje się, iż to coś wielkiego. Czuje się, że jest się jakby w teatrze, jakby na Broadwayu. To było naprawdę fajne. Pamiętam pierwszy mecz, który tam rozegrałem. Byłem jeszcze w szkole średniej, grając w klasyku Jordan Brand. Mam takie wspomnienie, że po nas występował cyrk, a my musieliśmy siedzieć w wielkiej kolejce do windy.

Jak już kiedyś wspomniałem, jestem ze stanu Ohio. Grając mój pierwszy mecz w Cleveland , pamiętam bardzo ciepłe przywitanie fanów. Wiedzieli, że jestem Buckeye i że zawsze będę. Przywitali mnie z otwartymi rękoma. Mój pierwszy mecz tu w Bostonie też był całkiem niesamowity. Lubię to, w jaki sposób tutejsi fani się gromadzą. Kibice są tutaj naprawdę zajebiści.

Co jeszcze się działo? Cóż, jestem przyzwyczajony do odśnieżania. Będąc z Columbus, Ohio, jest się do tego przyzwyczajonym. Kiedyś odśnieżałem miejsca przed domami innych ludzi za pieniądze. Odśnieżanie mi więc nie przeszkadza. Niektórzy z kolegów z drużyny są jednak całkiem tym zdumieni, szczególnie ci, którzy pochodzą z południa i nie mieli wcześniej z czymś takim do czynienia. Niektórzy to lubią, niektórzy zdecydowanie nie.

Chciałem pogratulować Patriots za wygranie Super Bowl. Oglądałem mecz w moim domu. Podobało mi się. To był świetny mecz i bardzo miła końcówka!