Ogromny rozwój Marcusa Smarta

Jeśli ktoś powiedziałby, że Marcus Smart już w swoim pierwszym sezonie stanie się strzelcem, na którym można polegać to zapewne zdecydowanie spore grono znawców kazałoby popukać mu się w głowę. Dla Marcusa Smarta niebo jest limitem, dlatego też w tym momencie to znawcy przecierają oczy ze zdumienia, gdyż 20-latek ma ten moment najlepszą procentową skuteczność rzutów wśród wszystkich rookies. To oczywiście nie jest w zasadzie nic specjalnie wielkiego, ale już sam ten fakt pokazuje, jak dużą drogę przeszedł Smart odkąd wybrany został z szóstym numerem ubiegłego draftu. Widać to zresztą nie tylko w statystkach, które zdają się w tym przypadku potwierdzać test oka.

Smart przychodził do NBA z dwiema łatkami: bardzo dobrego defensora oraz bardzo nieregularnego strzelca. Podczas dwóch lat na uczelni Oklahoma State dał jednak wiele powodów, aby obie te łatki mu przypiąć. Z jednej strony brylował bowiem w defensywie, z drugiej miał problemy z rzutem, które sprawiły, że przed naborem wiele osób określało go jako kolejnego rozgrywającego bez dobrego rzutu za trzy, a porównania do Dwyane’a Wade’a tylko przybrały na sile. Smart na parkietach NCAA trafił tylko 29.5 procent rzutów trzypunktowych, co było efektem wielu wypadkowych, począwszy od niestabilnej techniki rzutowej, a skończywszy na często złej selekcji rzutowej i oddawaniu wielu rzutów z nieprzygotowanych pozycji.

Tymczasem po trzydziestu spotkaniach w NBA możemy powiedzieć, że na 20-latku można polegać. Smart od samego początku postanowił powalczyć z tą łatką nieregularnego strzelca i jak do tej pory wychodzi mu to bardzo dobrze. W tym momencie trafia on solidne 38 procent trójek przy średnio czterech próbach na mecz (108 jak do tej pory oddanych ogółem trójek). To naprawdę niezły wynik, a jeśli odejmiemy od tego dwa pierwsze mecze trwającego sezonu, w których Smart trafił tylko dwie z 14 oddanych prób zza łuku to ta skuteczność urośnie aż do ponad 41  procent, co plasowałoby go w top12 w całej lidze. Jak to wygląda z podziałem na miesiące?

Miesiąc 3PTM 3PTA 3PTM 3PTA 3PT%
Październik/listopad 6 25 1.2 5.0 24.0
Grudzień 11 29 1.0 2.6 37.9
Styczeń 24 54 1.7 3.9 44.4

Początek sezonu to naprawdę sporo prób zza łuku, ale w większości niestety bez powodzenia. Potem Smart doznał kontuzji kostki, która wykluczyła go z gry na parę tygodni, ale po powrocie wydaje się być jak nowy. W grudniu było dość solidnie, za to w styczniu jest już naprawdę wyśmienicie, bo jak inaczej nazwać ponad 44-procentową skuteczność przy prawie czterech próbach na mecz? Dość powiedzieć, że na przestrzeni całego sezonu Smart jest na ósmym miejscu w lidze pod względem skuteczności trójek catch-and-shoot (rzut zaraz po złapaniu piłki), która wynosi znakomite 46.3 procent (37/80), a wyżej są tylko Kyle Korver, Tony Parker, Luke Babbit, Tayshaun Prince, Courtney Lee, Deron Williams oraz Aaron Brooks.

Jak do tego w ogóle doszło? Otóż jest to połączenie zmiany mechanizmów oraz zdecydowanie lepszych decyzji rzutów. Przede wszystkim, od samego początku wiadomo było, że Smart rzucać potrafi i nie można go nazywać rozgrywającym bez rzutu. Wszystko rozchodziło się jednak o to, że ten jego rzut był bardzo niestabilny i nieregularny, a jeśli dodamy do tego często gorącą głowę to otrzymamy receptę na łatwe przypięcie łatki słabego shootera. Na całe szczęście, 20-latek odkąd tylko się w NBA pojawił wziął się ostro do roboty, bardzo ciężko i w zasadzie codziennie trenując swój rzut, czego – jak sam przyznał – nie robił jako zawodnik Oklahoma State.

Co zmieniło się w mechanice Smarta? Przede wszystkim, rookie poprawił pracę nóg oraz zachowanie balansu przy oddawaniu rzutu. Wcześniej jego rzuty prawie zawsze były dziwnie odchylone, on sam zresztą często nie potrafił utrzymać równowagi i pewnego balansu ciała po wyskoku. Działo się tak za sprawą kładzenia zbyt dużego nacisku na dolne części ciała, gdyż Smart przy składaniu się do rzutu opierał się przede wszystkim na zgięciu kolan oraz na udach, co znacząco wpływało na siłę jego rzutu (oparcie się na dolnej części już przy składaniu się rzutu spowodowało, że tej potrzebnej energii brakowało przy wyrzucie piłki) i zamiast rzucać piłkę, on ją po prostu ciskał. Poniżej zestawienie rzutów z rogu, zwróćcie uwagę przede wszystkim na ułożenie nóg.

[twentytwenty]

4 3

[/twentytwenty]

Okej, te dwie siedzące głowy przy drugim rzucie nogi zasłaniają, ale już z prostej postawy Smarta widać sporą różnicę. Przy tym pierwszym rzucie widać zachwianą sylwetkę oraz nierównomierne rozłożenie nóg, co już na samym stracie będzie powodować problem nie tylko z odpowiednim złożeniem się do rzutu, ale też z zachowaniem odpowiedniego balansu w trakcie oddawania próby. Dzisiaj takich rzutów widzimy już coraz mniej, zdecydowana większość rzutów Smarta to rzuty niezachwiane, po ustawieniu nóg i z dobrze przygotowanej pozycji. Miejmy nadzieję, że na tych dobrych podstawach 20-latek będzie budował dalej.

Wspomniałem też o przygotowanych pozycjach. To też daje bardzo dużo, bo Smart rzadko kiedy oddaje rzuty mało przemyślane czy po prostu głupie. Prawie 50 procent jego prób to rzuty catch-and-shoot, 2/3 jego prób było po asyście innego zawodnika. Zdecydowanie gorzej idzie w zagraniach po dryblingu – ledwie 27.5 procent ogółem i tylko 14.3 procent zza łuku (4/28). Cieszy fakt, że takich rzutów nie ma zbyt dużo, ale martwi z kolei to, że Smart tak słabo po dryblingu sobie radzi, jednak bardzo podobnie było na uniwerku. Jak to mówią: nie od razu Rzym zbudowano. Wracając jednak jeszcze do sytuacji catch-and-shot, trzeba wspomnieć, że Smart trafia na dobrej skuteczności nie tylko wtedy, gdy jest na czystej pozycji i może spokojnie się przymierzyć.

Otóż Smart trafił jak do tej pory 43.3 procent (23/53) niekontestowanych rzutów typu catch-and-shoot zza łuku oraz 42.8 procent (9/21) takich samych rzutów, ale z ręką obrońcy śmigającą gdzieś obok piłki. Tymczasem znacznie gorzej wyglądało to na uniwerku, gdzie Smart zdobywał średnio 1.29 punktu na akcje przy zagraniach typu catch-and-shoot i czystych pozycjach oraz tylko 0.61 punktu na akcje przy takich samych zagraniach, kiedy jednak jego rzut był już kontestowany. Co się więc zmieniło? Pierwszą odpowiedzą przychodzącą do głowy powinna być ta odnośnie szybszego rzutu Smarta i będzie to odpowiedź prawidłowa.

Smart znacząco poprawił przejście od zajęcia pozycji do wypuszczenia piłki z rąk. W jaki sposób? Poprzez regulację nachylenia i trzymanie piłki przy składaniu się do rzutu, co dobrze obrazuje poniższe zestawienie:

[twentytwenty]
21
[/twentytwenty]

Na uniwerku Smart przy składaniu się do rzutu jakby siadał. Spójrzcie na jego sylwetkę i bardzo mocne ugięcie kolan, co powoduje przeniesienie ciężaru ciała na uda, o czym już wcześniej wspominałem. Tymczasem w NBA zwrócono mu na to uwagę, on sam nad tym popracował i widać znakomite efekty. Zdecydowanie lepsza sylwetka, dobre ustawienie nóg, piłka trzymana nieco niżej (w podobny sposób piłkę trzymają jednak prawie wszyscy znakomici strzelcy, najważniejsze jest szybkie przejście do wyrzutu piłki), dzięki czemu rzut może zostać oddany znacznie szybciej, a to pomaga w sytuacjach, gdy ma się naprzeciwko siebie obrońcę. Smart wyeliminował też zwyczaj schodzenia z piłką na wysokość lewego kolana czy uda, co także miało tu wpływ.

Brad Stevens po meczu z Los Angeles Clippers, w który Smart trafił cztery trójki, powiedział, że gdy jego zawodnik oddaje rozsądne rzuty to trafia. Jest to kolejny przykład tego, że w NBA coraz rzadziej widzimy Smarta ze słabą selekcją rzutową i nieprzemyślanymi decyzjami. Gołym okiem widać też, że coraz lepiej radzi sobie jako rozgrywający i w kilku ostatnich meczach mieliśmy tego naprawdę sporo przykładów, ale to jest akurat temat na inny dzień (może gdzieś w okolicach przerwy na All-Star Weekend, wszak człowiek niedługo zaczyna pierwszą w życiu sesję). Wszystko idzie więc w dobrym kierunku, jest się czym ekscytować.

Sam coach Stevens przyznał też, że Celtics od samego początku myśleli o Smarcie jako o zdecydowanie lepszym strzelcu niż wskazywałyby na to statystyki. Ja sam przed sezonem pisałem, że to nie jest tak, że Smart nie ma rzutu albo ma ten rzut strasznie słaby. Pisałem, że ma ten rzut po prostu nieregularny, dodając wtedy, że 20-latek raczej nie będzie mógł funkcjonować w parze z Rajonem Rondo, no chyba że obaj trafialiby na ponad 35 procentach przy co najmniej trzech próbach na mecz. No cóż, Rondo już w Bostonie nie ma, ale Smart rzeczywiście trafia na ponad 35 procentach i to przy ponad trzech rzutach zza łuku na spotkanie.

Na koniec jeszcze krótki filmik z kilkoma trójkami Smarta z meczów przeciwko Clippers oraz Timberwolves, które były odpowiednio pierwszym i ostatnim meczem wyjazdowej trasy Celtów. Bostończycy co prawda oba spotkania przegrali, ale Smart w obu meczach (zresztą jak i podczas całego tripu) zaprezentował się dobrze, aplikując m.in. po cztery trójki każdej drużynie. Zwróćcie uwagę na trzy rzeczy: ustawienie nóg, nachylenie oraz szybkość wyrzutu.

Efekty ciężkiej pracy widać naprawdę. Oczywiście, znajdą się w tym wszystkim także i minusy, bo okaże się, że rzuty zza łuku stanowią aż 65 akcji ofensywnych bostońskiego pierwszoroczniaka. Wjazdów pod kosz – a więc czegoś, z czego Smart był w NCAA znany – jest stosunkowo mało, ale z drugiej strony gdy już są to najczęściej bardzo skuteczne. Wydaje się więc, że Celtics postanowili sobie po prostu, aby Smart już w swoim debiutanckim sezonie zerwał z łatką tego, który rzucać nie potrafi. Miejmy nadzieję, że z wejściami pod kosz będzie jak z jazdą na rowerze, bo Smart już teraz bardzo skutecznie tę łatkę słabego strzelca zrywa i z tego powinniśmy się naprawdę bardzo cieszyć, gdyż w Bostonie rośnie powoli zawodnik kompletny.